- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Black Sabbath, Pantera, Deftones, Toronto "SkyDome" 9.02.1999
miejsce, data: Toronto, SkyDome, 9.02.1999
Reunion 1999 Tour Bilety zostaly wyprzedane od razu pierwszego dnia, gdzies w polowie grudnia, Zostalo tylko troche pojedynczych miejsc rozrzuconych po calej hali. Kumpel mial szczescie, dodzwonil sie do Ticketmaster i zakupil 8 biletow, czyli limit.
SkyDome jest hala z rozsuwanym dachem, gdzie w czasie swietnosci miejscowej druzyny baseballowej przychodzilo okolo 60 tysiecy ludzi. Na potrzeby koncertow jest przedzielana kurtyna na pol. Ciezarowki ze sprzetem wiezdzaja do srodka i ustawiaja sie po drugiej stronie kurtyny, wiec zmiany sprzetu odbywaja sie bardzo sprawnie.
O Deftones zamilcze. Pantera zaprodukawala sie duzo lepiej, ale najwiekszy entuzjazm wzbudzila, gdy Phil Anselmo zaczal namawiac gawiedz do skandowania "Black Sabbath, Black Sabbath".
Wreszcie zaczelo sie na dobre. Zgasly swiatla. Na ekranie nad scena pojawil sie obraz w ramach, przedstawiajacy motyw z okladki plyty "Reunion". Z glosnikow rozlegly sie dzwieki muzyki - skladanka niesmiertelnych kawalkow Black Sabbath, na ekranie pojawily sie zdjecia z roznych ich koncertow. Po paru minutach muzyka zamilkla, nad scena pojasnialo, a na jej srodku, po kolana w bialym dymie stal Ozzy Osbourne, ubrany oczywiscie na czarno. Po chwili, po obu jego stronach, spod estrady wynurzyly sie nastepne dwie czarne postacie: Geezer Butler i Tony Iommi. Za bebnami siedzial Bill Ward bez koszuli i bez zadnej aparatury podtrzymujacej go przy zyciu. Vinnie Appice, ktory udal sie z nimi w trase, na wypadek gdyby Bill zaniemogl, nie byl tym razem potrzebny. Teraz ruszyli naprawde - z "War Pigs". Publika byla dobrze przygotowana ze znajomosci tekstow i dospiewywala Ozzy'emu co druga linijke. Ozzy zaczal wykonywac swoje patentowane podskoki z przysiadami i przez chwile obawialem sie, ze sie moze rozsypac. Powinien raczej zostawic gimnastyke na inna okazje i poprzestac na spiewaniu. W przerwach miedzy utworami chlopaki dochodzili do siebie, a Ozzy grozil publice, ze jak nie bedzie glosniej, to oni sobie pojda w cholere. Ozzy zapowiedzial nastepny kawalek - "NIB" i Geezer odpalil takie wejscie na basie, ze nie bylo watpliwosci, ze jest w wielkiej formie. Ekran nad scena wyswietlal obrazy z kamer video ustawionych przed scena: palce Tony'ego, usmiech Geezera, zlowieszczy wytrzeszcz oczu Ozzy'ego.
Na trzynascie zagranych kawalkow, tylko dwa nie pochodzily z jednej z pierwszych trzech plyt (jeden to "Under The Sun" z "Vol. 4"). Poza tym bylo wszystko, no powiedzmy prawie wszystko, co mozna bylo sobie wymarzyc: "Fairies Wear Boots", "After Forever", "Electric Funeral", "Sweet Leaf", "Children Of The Grave", "Iron Man", "Into The Void". Najlepsza oprawe sceniczna mial kawalek "Black Sabbath". Gdy w ciemnosci rozlegly sie jego pierwsze dzwieki - zapowiedz burzy, odglosy dzwonow - zaplonely zywym ogniem rozstawione wokol sceny pochodnie, a scene zalala czerwona poswiata. Na ekranie, wkomponowana w plomien twarz Ozzy'ego, spiewala "What is this that stands before me/Figure in black which points at me". Nie do podrobienia.
Na bis odegrali ogniscie "Paranoid" zakonczony wybuchami, serpentynami, spadajacymi na scene i publicznosc, dmuchawami wypluwajacmi z siebie potoki confetti. Gdy rozblysly swiatla i bylo wiadomo, ze to juz po wszystkim, do wyjscia towarzyszyl nam z glosnikow "Changes" z "Vol. 4". Byl to ostatni z wielkich zespolow z poczatkow lat siedemdziesiatych, jaki mi dane bylo ogladac na zywo i warto bylo na nich czekac.
Muzycznie i technicznie zagrali bez zarzutu, glos Ozzy'ego nie stracil nic ze swojej barwy i sily, a mnie nie wiedziec czemu przypomnial sie stary, wysluzony ZK-120, z ktorego prawie 30 lat temu sluchalem tych samych kawalkow.
Materiały dotyczące zespołów
- Black Sabbath
- Pantera
- Deftones