- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Big Cyc, Czarno-Czarni, Warszawa "PR Program III" 4.03.2000
miejsce, data: Warszawa, PR Program III, 4.03.2000
Transmitowane na żywo koncerty w studio radiowej "Trójki" cieszą się dużym powodzeniem. Tym razem niewielka salka w budynku przy Myśliwieckiej gościła dwie grupy spod znaku kpiarskiego, kabaretowego rocka: Big Cyc i Czarno-Czarnych. Pomimo dość wczesnej (jak na koncert) pory, pomieszczenie wypełnione było niemal po brzegi. Ku mojemu zdziwieniu rozpiętość wiekowa publiczności okazała się bardzo duża. Salę okupowały wczesnopodstawówkowe dzieciaki, małżeństwa z dziećmi i pary w wieku przedemerytalnym, klasyczni punkowcy z naszywkami na spodniach, czy stateczni panowie ściśle zapięci pod szyjami. Pośród nich prym wiedli oczywiście licealiści i studenci.
Koncert rozpoczęła formacja stawiająca sobie za cel popularyzację tanecznej muzyki, jakby żywcem wyjętej z lat sześćdziesiątych. Chodzi oczywiście o Czarno-Czarnych. Janiszewski i spółka z werwą odegrali swoje co lepsze kawałki z "Nogami" i "Trąbo Twistem" na czele. Jarek każdy utwór poprzedzał krótkim wstępem, ukazując zebranym swój absurdalny humor. Bardzo dobre nagłośnienie, selektywny dźwięk oraz zabawowy charakter pieśni wprawiły początkowo niemrawą publikę w ruch.
Główną atrakcją koncertu miał być jednak Big Cyc. Dało się zauważyć, że duża część osób przyszła specjalnie na nich. Osobnicy, do tej pory okupujący połączenia ścian z podłogą, nagle zorientowali się, że od umiejscowionych tam miękkich dywaników zdecydowanie wolą twardy parkiet...
"Big Cyc zagra dziś w nietypowym składzie" rozpoczął Skiba. Okazało się, że przyjdzie nam dostąpić zaszczytu podziwiania Luciano Pavarottiego, Placido Domingo, Jose Carrerasa i... Bogusława Kaczyńskiego. Ruszyli... Zaczęli od najnowszych kawałków z ostatniego krążka "Wszyscy Święci" z tekstami Wiesława Dymnego. O ile przy Czarno-Czarnych wśród publiczności dominowały pląsy i twisty, to w czasie występu Big Cyca przeważało skakanie, a nawet pogo. Takie układy choreograficzne pasowały tu zresztą nabardziej. Dobry przykład dawali sami muzycy. Non stop udowadniali, że w miejscu, gdzie powinny być nogi, oni mają sprężyny. Panowała gorąca atmosfera, widownia reagowała bardzo żywo.
Prawie godzinny set Big Cyca upłynął pod znakiem ciągłych przebieranek Skiby, nie wspominając już o jego charakterystycznej konferansjerce. Mogliśmy podziwiać pełen wachlarz strojów, peruk i tym podobnych gadżetów, w tym spodnie zakupione podczas niedawnych występów kapeli za oceanem - ponoć najbardziej pomarańczowe od Alaski do Władywostoku. Momentami czułem się jak na balu przebierańców. Rzecz jasna najistotniejsza była sama muzyka. Byłbym bardzo niezadowolony, gdyby koledzy nie przypomnieli starszych kawałków. Przypuszczam, że większość obecnych także. Usłyszeliśmy jednak "Berlin Zachodni", "Kręcimy pornola", "Gumę", antyrasistowski przebój "Makumba", zaśpiewany wespół z czarnoskórym przyjacielem oraz kilka innych. Na deser mocno rozbudowana, łącząca punk, jazz i piosenkę turystyczną wersja "Pasażera" Iggy'ego Popa z gościnnym udziałem Janiszewskiego. Pojawiła się nawet impowizowana rapowa wokaliza. Kto wie czy w ten sposób nie powstało najdłuższe wydanie przeboju Popa na świecie.
To był jedyny bis tego wczesnego popołudnia. Potem oczywiście podziękowania, oklaski, autografy, zdjęcia i... hmm... ziewający realizator?
Materiały dotyczące zespołów
- Big Cyc
- Czarno-Czarni