- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Believe, Kraków "Lizard King" 8.11.2009
miejsce, data: Kraków, Lizard King, 8.11.2009
"This Bread Is Mine" to już trzeci album Believe, w dodatku trzeci bardzo dobry. Ci, którzy mieli okazję poznać tę kapelę, zgodnie mówią, że to jedno z ciekawszych zjawisk na naszej rodzimej scenie muzycznej. Jednak prezentowana przez grupę muzyka na styku klasycznego rocka i progresywnych dźwięków nie przekłada się niestety na przesadną popularność. Dlatego 8 listopada 2009 roku, rozglądając się po zgromadzonej w krakowskim "Lizard Kingu" skromnej publiczności, aż narzucało się pytanie, czemu było nas tak mało. Żal ludziom sięgnąć do kieszeni po tę marną dychę? Cóż, niektórzy wybrali się do Wrocławia na Oceansize, który grał akurat tego samego dnia, ale innych nie bardzo rozumiem. Spotkam ich kiedyś na Comie lub innym Totentanz, to zapytam.
Believe, Kraków 8.11.2009, fot. Grzegorz Chorus
Tyle o frekwencji. Niezależnie od niej, muzycy Believe dwoili się i troili, żeby umilić czas zgromadzonej przy stolikach publiczności. Na dobry początek poznaliśmy debiutującego na trasie z tym zespołem wokalistę Karola Wróblewskiego. Młody chłopak mógłby być równie dobrze synem Mirka Gila, dawniej gitarzysty uznanej w całym progresywnym światku grupy Collage, dziś przede wszystkim lidera Believe. Ale swoją charyzmę Karol ma i nie boi się na scenie powiedzieć paru słów. Kolejne kawałki zapowiadał w sposób ciekawy, na spokojnie opowiadając ich historię, co zważywszy na charakter muzyki, było całkiem fajnym posunięciem. W dalszej części koncertu odważył się też wyjść do tłumu, przechadzając się między stolikami z megafonem, którym od czasu do czasu wspomagał się też na scenie. Kiedy trzeba, sięgał także po flet poprzeczny, urozmaicając aranżacje zespołu.
Drugą gwiazdą wieczoru był nie Mirek Gil, a Satomi. Przeurocza skrzypaczka o orientalnej urodzie dostała niejedną burzę oklasków nie tylko z powodu swojej gry, ale również błogosławionego stanu, w jakim się znajduje. Swoimi skrzypcami ciekawie wzbogacała rockowe brzmienie zespołu, choć do połowy występu, kiedy muzycy poprosili akustyka o drobne zmiany na konsolecie, nieco przygaszała chwilami pozostałych instrumentalistów. Takie momenty, jak jej solówka z "And All This Roads", stanowiły jedne z najmilszych fragmentów całego przedstawienia.
Believe, Kraków 8.11.2009, fot. Grzegorz Chorus
Co do gry Mirka Gila, to oczywiście jakość sama w sobie. Jest to jednak muzyk skromny, który woli trzymać się na drugim planie, zamiast popisywać gitarowymi galopadami i bujną fryzurą, jak ma w zwyczaju spory odsetek jego kolegów po fachu. Mirek, jako fan warszawskiej Legii, nie zapomniał oczywiście wetknąć szpilki w siedzenia części krakowskich kibiców, przypominając o wyniku wygranego przez jego klub dwa dni wcześniej piłkarskiego pojedynku z Wisłą. Wspomniana część zareagowała (oczywiście pozbawionym negatywnych emocji) buczeniem. Fani Pasów z kolei podziękowali brawami muzykowi za przypomnienie wpadki lokalnej rywalki w kontekście zbliżającej się Świętej Wojny.
Przejdźmy jednak do muzyki. Rzut oka na setlistę w naszej fotogalerii wystarczy, aby zobaczyć, że Believe zdecydowało się przede wszystkim na kawałki z nowego albumu. Na początek rozbrzmiał klimatyczny "Tales From Under The Tree", a zaraz po nim "This Bread Is Mine". Oba zagrane mocno i rockowo stanowiły znakomite wprowadzenie w dalszą część występu. Zdecydowanie Believe należy do tych zespołów, których muzyka na żywo wiele zyskuje w porównaniu do - i tak bardzo dobrych - płyt. A same melodie z jednej strony są na tyle ciekawe, aby nie nudzić po paru przesłuchaniach, a z drugiej na tyle chwytliwe, aby nawet co bardziej oporni, nie znając repertuaru grupy, z miejsca polubili piosenki usłyszane po raz pierwszy podczas koncertu.
Believe, Kraków 8.11.2009, fot. Grzegorz Chorus
Później przenieśliśmy się na pierwszy album, "Hope to See Another Day", aby wysłuchać singlowej ballady "Needless Is My Brain" oraz "Pain", a także na płytę "Yesterday Is a Friend", z której pochodzi piosenka "Tumor". Karol Wróblewski świetnie sprawdził się w starym repertuarze Believe i udowodnił swój wokalny talent. Koncertowy plan zakładał jeszcze "Memories" i "Liar", kolejne dwa starsze utwory, uznawane za jedne z ulubionych przez wielu fanów zespołu, jednak niestety nie dane nam było ich usłyszeć. Przenieśliśmy się za to w najodleglejszą tego dnia przeszłość. Przebojowy "Beggar" z płyty zespołu Mr. Gil "Alone" pochodzi przecież jeszcze z 1998 roku.
Na szczęście na nowym krążku Believe nie brakuje świetnych utworów. Muzycy udowodnili to powracając do nowego materiału bogato zaaranżowanym "And All This Roads", świetnie przyjętym przez publiczność. Następnie mieliśmy okazję dowiedzieć się od Karola Wróblewskiego, co kryje się za tajemniczym tytułem piosenki "AA". Sentymentalny utwór był prawdziwym popisem Satomi, której skrzypce roztopiły przez te niecałe pięć minut niejedno serce. Z kolejnej części koncertu, na którą po odegraniu "Beggar" złożyły się kompozycje "This Is Life", "Mother", "Darkness" i "Mine", szczególnie dobre wspomnienie pozostawiła ta druga, nie tylko ze względu na dedykację dla przyszłej mamy Satomi, ale również z powodu niezwykłego uroku tej piosenki.
Trochę śmiechu było, gdy przed zaplanowaną na finał akustyczną balladą "Silence" Mirek Gil miał problem z odpowiednim nastrojeniem instrumentu, ale wyszedł z tego z klasą i humorem. Delikatne dźwięki kompozycji sprawiły, że przy stolikach zapanowała romantyczna atmosfera, a korzystający z niej mężczyźni skradli swoim damom niejednego całusa.
To oczywiście nie mógł być koniec koncertu. Po burzy oklasków muzycy wyszli jeszcze raz na scenę, by przedstawić publiczności tytułowy utwór z debiutanckiej płyty "Hope to See Another Day", po czym ponownie ukłonili się i schowali w garderobie.
Believe, Kraków 8.11.2009, fot. Grzegorz Chorus
Wkrótce wyszli z niej, by integrować się z fanami. Kto chciał, mógł podejść, zrobić sobie fotkę, zamienić parę słów lub poprosić o set listę (techniczni kazali w tej sprawie konsultować się najpierw z artystami). Atmosfera po koncercie była świetna i poza narzekaniem na frekwencję, słychać było wyłącznie głosy potwierdzające świetny występ zespołu. Żałować mogą ci, którzy odpuścili sobie tego dnia wycieczkę do "Lizard Kinga". A tym, którzy Believe nie znają, pozostaje powiedzieć - na co wy jeszcze czekacie?
Zobacz galerię zdjęć: Believe, Kraków "Lizard King" 8.11.2009.