- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Behemoth, Wrocław "Eter" 5.10.2014
miejsce, data: Wrocław, Eter, 5.10.2014
Nikt nie zginął, rannych nie było, chociaż krew ze sceny lała się srogo - ale tylko taka z kulek z sex shopu. O wizycie Behemoth we Wrocławiu, kolędnikach witających uczestników koncertu i wygranej walce z satanizmem w Poznaniu słów kilka.
Behemoth, Wrocław 5.10.2014, fot. Bartosz Janiczek
Niedziela 5 października 2014 roku rozpoczęła się od informacji o odwołaniu przystanku "The Satanist Tour" w Poznaniu. Dotarły do mnie oświadczenia: oficjalne zespołu i drugie, mówiące o jakichś tajemniczych "względach bezpieczeństwa" i "naciskach grup wyznaniowych", podpisane przez rektora poznańskiego Uniwersytetu Medycznego, w kompleks budynków którego wchodzi klub "Eskulap", gdzie miała się odbyć impreza. Protesty to oczywista sprawa, zapewniająca najlepszą możliwą promocję tego typu wydarzeń, jak trasa Behemoth, ale odwoływanie metalowych eventów w XXI wieku to przesada.
Kilka godzin później pod wrocławskim "Eterem" przywitała nas kilkuosobowa grupa rozmodlonych i rozśpiewanych "kolędników". Nieszkodliwych, bo prawdziwe "zło" tak naprawdę siedzi w internecie i uzbrojone jest nie w różańce, a w sekciarskie profile na Facebooku, nie mające nic wspólnego z Kościołem. W skrócie: na koncertach, które nie odbywają się w miejscach publicznych, a w prywatnych klubach, nie ma łamania prawa - Nergal stanął przed sądem i nic nie zostało mu udowodnione. Polska nie jest krajem wyznaniowym, a średnia wieku "młodych ludzi", którzy mieliby być narażani na bluźnierstwa w ramach metalowego gigu, liczy tyle lat, co sam heavy metal, który jest już bardzo starą, prawie 40-letnią muzyką. Ci sami "wiecznie młodzi ludzie" kupujący bilety, wiedzą za co płacą - czyli za doskonale zrealizowaną sztukę. I tylko sztukę. Niestety te i inne argumenty do niektórych nie trafiają.
Wracając do "Eteru" - przed Behemoth zagrały grupy: Tribulation, Merkabah i Mord'A'Stigmata, z czego ten pierwszy okazał się sporym odkryciem. Ale wyjątkowe supporty stały się już tradycją tras Behemoth, przecież wcześniej w ten sposób poznaliśmy Morowe czy Obscure Sphinx.
Behemoth, Wrocław 5.10.2014, fot. Bartosz Janiczek
Headlinera z nową płytą na pokładzie, z którą wkroczył we wcześniej niezdobyte rejony wrażliwości i dekadencji, miałem już okazję oglądać latem na francuskim "Hellfeście". Na wyjątkowym występie dla stutysięcznej publiki, bo poprzedzającym takie legendy, jak Emperor czy Black Sabbath, ale niestety kompletnie zepsutym przez upał i prażące słońce, które całkowicie położyły mroczny klimat niezbędny do prawidłowego odbioru Behemoth. "The Satanist" jest dziełem kompletnym, spójnym, skończonym. To Behemoth też w wersji do słuchania dla "normalnych ludzi", pełny onirycznych nastrojów, melodii i solówek. Chociaż to nadal death metal, ale taki mocno podszyty chociażby The Fields Of The Nephilim.
Behemoth, Wrocław 5.10.2014, fot. Bartosz Janiczek
Jak ten materiał prezentuje się na żywo? Już pierwszy "Blow Your Trumpets Gabriel" - mówiąc kolokwialnie - urywa dupę i nie ma tu lepszego określenia. Utwór tytułowy i wieńczący "O Father O Satan O Sun!" (trochę szkoda, że wszedł w miejsce "Lucifer", bo obydwa zagrane obok siebie - to byłoby już morderstwo!) po prostu wysadzają w inny wymiar, to samo cover Siekiery. Pomijając "epicką" stronę działalności Behemoth - nadal wszystko wybucha, płonie i na solidnym rock'n'rollu stoi - czyli jest tak, jak być powinno. Czy to anthraksowy "Conquer All", czy "Chant For Eschaton 2000", w którym "krew tryska", to ciągle jest metal w najlepszym, klasyką podlanym wydaniu. Takim z publiką szalejącą pod sceną do ostatnich zębów i butów. A to o czymś świadczy, bo takie koncerty dają tylko najlepsi w tej branży.
Nie mam na mysli kopiowania ani nic w tym stylu, bardziej to ze w tym wszystkim jest jakas nutka, jakis posmak gotyku, Nergal czasami wyglada jak Peter Murphy.
Nie mylic gotyku z dziecmi w stylu Marilyn Manson, w glanach i z infantylnym makijazem.
Grupa różańcowa była kilkunasto-, a nie kilkuosobowa. To duża różnica. Kilka osób to coś jak koncert Strommoussheld dziesięć lat temu, a kilkanaście to już bardziej spotkanie z Vader podczas niedawnej promocji książki ;) Możliwe, że różańcowych mówców było tylko paru.
Materiały dotyczące zespołów
- Behemoth
- Tribulation
- Mord'A'Stigmata
- Merkabah