- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Arkona, Baphomets Throne, Crimson Valley, Wrocław "Liverpool" 4.07.2010
miejsce, data: Wrocław, Liverpool, 4.07.2010
Od ostatniego występu Arkony we Wrocławiu minęło dopiero półtora miesiąca, a następny - czerwcowy odwołano, ale tutejsi wielbiciele już ściągnęli zespół po raz kolejny. Trochę jak na ironię termin przyjazdu moskiewskich rodzimowierców zbiegł się z drugą turą wyborów prezydenckich w Polsce. O frekwencję której z imprez zadbać? Lubić Rosjan czy nie? Wielbić Boga czy Kupałę, Roda i im podobnych? Decyzja należała do was!
Arkona, Wrocław 4.07.2010, fot. Krzysztof Zatycki
Nastała pora nie tylko wyborów, ale i męczących upałów. Na wysoką temperaturę uwagę zwrócił już wokalista pierwszego z lokalnych supportów - Crimson Valley. Nie była ona bynajmniej wywołana przez bawiący się tłum, choć grupka chętnych do szaleństw pod sceną maniaków się znalazła. Jeden z nich pochwalnie nazwał muzykę wrocławskiej kapeli prawdziwym metalem i z tym się zgadzam. Dodam nawet, że jest to już pewna klasa albo przynajmniej młody, pełen werwy talent, bo - choć heavy metal zwykle mnie nudzi - motoryka i energia, siedzące w takich kawałkach, jak "Great Hunt", "Riders", "Phoenix" i "Anvil Of Gods", zrobiły na mnie pozytywne wrażenie. W połączeniu z dosyć ekspresyjnymi muzykami dało to 35 minut dobrej rozgrzewki. Nie miałbym nic przeciwko dłuższemu występowi.
Baphomets Throne, czyli drugi, bardziej doświadczony lokalny support, miał nas wprowadzić w blackmetalowe klimaty. Nie widziałem zespołu już od kilku lat, a wiem, że potrafi zagrać naprawdę solidnie, oczekiwałem więc jego występu nawet bardziej niż Arkony. Tym razem chłopaki wypadły zaledwie więcej niż poprawnie. Owszem, mocno, a dla części nastawionej chyba w większości na trochę lżejsze brzmienia publiczności nawet porywająco, co zapisuję kapeli na plus, jednak iście szatański był tylko image, w tym - przykuwające większą uwagę niż makijaż, łańcuchy i pasy z nabojami - ustawione przed mikrofonem, odpowiednio oświetlone poroże. Jeszcze ciekawszy był natomiast skład. Basiście i wokaliście - gitarzyście towarzyszył bowiem tylko klawiszowiec, obsługujący również laptopa. Z puszczanymi przez niego z playbacku podkładami perkusyjnymi zespół nie poradził sobie idealnie - w połowie zagranego na koniec 40-minutowego setu "Pentagram" muzycy się pogubili i po wygłoszeniu słów "sorry, kurwa, jeszcze raz" zaczęli utwór od nowa. Owacji publiczność nie szczędziła jednak zespołowi nawet w tym, a może raczej szczególnie w tym momencie. Czy to ożywiająca występ pomyłka, czy bezbłędny "Bitewny zgiełk" - Baphomets Throne przyjęto lepiej, chociaż niekoniecznie cieplej, niż Crimson Valley. Na koniec pozostało mu zareklamować swój split z włoską Tundrą, pt. "Emanation Of Blackness", i zrobić miejsce dla gwiazdy.
Arkona, Wrocław 4.07.2010, fot. Krzysztof Zatycki
Skandowanie nazwy Arkony zaczęło się już podczas instalowania się zespołu na scenie, zaś owacje - po wypowiedzianych przez samca alfa tej watahy, gitarzystę Siergieja, do dźwiękowca słowach "ni chuja ni panimaju". Wokalistka Masza z ramionami okrytymi futrem dołączyła do kolegów tradycyjnie dopiero zaraz po tym, jak przystąpili do gry, a nie było to najłatwiejsze, bo musiała się przedostać przez gęsto już zgromadzoną publiczność. Ta jednak, na polecenie Siergieja, przygotowała jej przejście, obyło się więc bez problemów. Dopiero potem zaczęło się szaleństwo. Od strony sceny życia koncertowi dodała nie tylko muzyka, ale i oświetlenie, które dopiero teraz wykorzystano na całego. Widzowie "odpowiedzieli" młynem i dużą ilością potu - w klubie zrobiło się tak ciepło i duszno, że można było nawet stać z boku i nie ruszać się za wiele, a i tak wycierać co kilka minut mokrą twarz. Masza, chociaż widać było, że również odczuwa gorąc, nie zamierzała odpuszczać nikomu i zagrzewała nas jeszcze do zabawy, pytając np. zrozumiałą polszczyzną "jesteście gotowi skakać?". Niektórzy musieli czasami usiąść i odsapnąć, jednak jako całość publiczność nie zawiodła - podczas 60-minutowego setu nie poddała się ani na chwilę. Zespół wykonał w tym czasie z towarzyszeniem wiolonczelisty i z Maszą chwytającą sporadycznie za tamburyn m.in. "Rus", "Jariło" i "Goj, Rodie, Goj!", potwierdzając, że nie tylko sprawnie łączy black metal z folkiem, ale i jest świetną kapelą koncertową. Rzesza fanów nie powinna być zawiedziona, mimo że część z nich domagała się jeszcze nieskutecznie bisu, którego najwyraźniej nie było w planie.
Arkona, Wrocław 4.07.2010, fot. Krzysztof Zatycki
Miło było znowu zobaczyć Baphomets Throne. Mój pierwszy kontakt z Crimson Valley również nie bolał. Arkona zdeklasowała jednak obie kapele bez trudu. Chociaż miałem wrażenie, że polską publiczność łączy z Rosjanami jakaś szczególną więź, może przez język, nie zdziwiłbym się, gdybym zobaczył ich z równie udanym występem w dowolnym innym kraju. Tej energii nie da się zlekceważyć.
Zobacz: zdjęcia z koncertu Arkona.
Co do Twoich pozostałych uwag, to nie wiem, na jakie koncerty chodzisz, że dziwią Cię kolejki do WC. We wspomnianym Madnessie widuję je regularnie. Również na Rotting Christ, z którego - zgodnie z Twoim tokiem rozumowania - musiałem napisać pochwalną relację, bo mam znajomości wśród muzyków i organizatorów trasy, lubię ludzi z klubu, a osoba, która załatwiła mi akredytację, koleguje się z jeszcze kilkoma muzykami.
Tyle z mojej strony. Jeśli masz jeszcze coś do mnie, to na priva.
A jeśli chodzi o organizację koncertu i klub to żenada , podniesiono ceny piwa na koncert jakieś rozcięczone soki , kolejki do wc no i ten upał jakaś sauna ? Masakra ! klimatyzcja chyba wcale nie chodziła, podłoga mokra od potu trzeba było uważnie chodzić aby plackiem nie paść, są inne kluby choćby Madness we Wrocławiu gdzie byłam na Rotting Christ zupełnie inaczej pomimo że tam więcej ludzi było. Liverpool nie nadaje się na takie koncerty!
Ale i tak upieram się przy swoim. Arkona to dla mnie wyższa półka niż pozostałe kapele i nie tylko dlatego, że tworzy bardziej skoczny materiał. BT też widziałem z zajebistymi występami i pisałem im pochwalne relacje.
Jeśli nie odpowiada Ci określenie, że wszystkie kapele wypadły dobrze, ale na różnych poziomach, to może ujmę to tak: żadna nie zagrała bosko, ale i żadna nie zagrała przeciętnie - wszystkie zmieściły się w przedziale pomiędzy :)
Jeśli organizujesz koncert i później piszesz sobie sam recenzję (lub dobry kolega)to nie jest to poprawne... z innej strony jako organizator koncertu powinieneś przyjąć krytykę jako powiedzmy rady na przyszłość,a nie zachowywać jak się jak nadęty bufon bo zrobiłeś koncert Arkony i krytyki nie powinno być jeśli tak do tego podchodzisz to Twój błąd .
A jeszcze co do piwa sprzedawali 0,4 w plastikach i brak butelkowego gdzie normalnie jest :D