- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Arena, Believe, Warszawa "Progresja" 8.11.2011
miejsce, data: Warszawa, Progresja, 8.11.2011
Tego koncertu wyczekiwałem z wielką niecierpliwością, a także z radością. Ostatnio Arena gościła u nas przy okazji wydania "Pepper's Ghost" w roku 2005. Od tej pory sporo się zmieniło, jeśli chodzi o tę formację. Przede wszystkim nowym wokalistą jest Paul Manzi, a do grupy powrócił John Jowitt, który zastąpił Iana Salmona na basie. Oprócz tego artyści anonsowali promocję nowej płyty, "The Seventh Degree Of Separation", mającej ukazać się po tak długiej przerwie. Czyli zapowiadało się ciekawie. Co tym razem zgrają i jak się sprawdzi nowy głos - w porównaniu z poprzednim wokalistą Robem Sowdenem? Miało się okazać wkrótce.
Arena, Warszawa 8.11.2011, fot. Meloman
Ale najpierw support, którego rolę pełnił tego wieczoru nasz rodzimy progresywny band Believe. Występuje w tej chwili w ustabilizowanym składzie, z gitarzystą Mirkiem Gilem na czele. Ale coraz większą rolę odgrywa w tym zespole wokalista i flecista Karol Wróblewski. Oczywiście, nie sposób nie wspomnieć o skrzypaczce japońskiego pochodzenia - Satomi. W trwającym równo godzinę secie przedstawili siedem nagrań. Między innymi "And All The Roads", "This Bread Is Mine", a także "World Is Around" i "Poor King Of Sun" z ostatniego kompaktu. W muzyce, którą zaprezentowali, dzięki gitarowo - skrzypcowym dwugłosom wyraźnie słychać było chwilami motywy z King Crimson. Nie po raz pierwszy ich widziałem na żywo. I, co muszę podkreślić, prezentują wysoki poziom artystyczny, a także niezwykłą sceniczną skromność. Dodam, że pozostali muzycy Believe to: Przemek Zawadzki - gitara basowa, Konrad Wantrych - klawisze i Vlodi Tafel - perkusja.
Believe, Warszawa 8.11.2011, fot. Meloman
Tylko piętnaście minut przerwy i na dużą scenę w "Progresji" wkracza pięciu muzyków ekipy Arena. Zaczęli od "The Great Escape", utworu otwierającego nowy krążek - zabrzmiało bardzo dobrze. Gdy zobaczyłem wokalistę już na estradzie, od razu nasunęło się porównanie jego niskiej raczej postury z bardzo wysokim Sowdenem. No, ale wzrostem się nie śpiewa, tylko głosem (przykład - Ronnie James Dio). A ten można śmiało zaakceptować, chociaż ma mniej głęboką barwę od poprzednika. Cóż, słuchamy dalej. Dwa utwory z wysoko ocenianego albumu "The Visitor" i kolejne dwa z równie wyśmienitego konceptu "Contagion", które poszły jako całość. Rewelacyjnie zabrzmiały w tym fragmencie klawisze Clive'a Nolana. Wszystko słychać przyzwoicie. Wokal czysty, bas nie charczy. Tylko gitara Johna Mitchella mogła być mocnej nagłośniona kosztem perkusji Micka Pointera. Nic to, jest dobrze. Muzyka sama się broni.
Arena, Warszawa 8.11.2011, fot. Meloman
Kolejna odsłona nowego wydawnictwa w trzech kawałkach: "What If?", "One Last Au Revoir" i "Burning Down". Pierwszy można zaliczyć do rockowych ballad, a pozostałe to melodyjne granie z krótkimi solówkami Mitchella i Nolana. Prawdziwe widowisko rozpoczęło się od chwili, gdy na scenie pozostał gitarzysta i z wielkim uczuciem odegrał instrumentalne solo "Serenity". Dalej nastąpił wspomnień czar, bo muzycy sięgnęli do starszych nagrań. Najpierw z pierwszej płyty Areny propozycja "Valley Of The Kings" a później "Crying For Help IV". Na marginesie, tym numerem mnie zaskoczyli. Wszak został on zarejestrowany w wersji studyjnej z gościnną solówką Steve'a Rothery z Marillion. A tutaj proszę bardzo, John w zastępstwie. Jednocześnie atmosfera rockowego czadu trochę w tym momencie przygasła, gdyż jest to klimatyczna i spokojna piosenka. Kolejne nagranie również z elementami balladowymi. Paul Manzi sięgnął po gitarę akustyczną i popłynął utwór "Eyes Of Lara Moon". Z promowanego na tej trasie nowego krążka usłyszeliśmy jeszcze trzy tytuły (w tym rewelacyjny "The Tinder Box"), a oprócz nich już same starsze "hity". Bo zaprezentowali nam "Bedlam Fayre" (z galopującym tempem), "Ghost In The Firewall" (dostojnie i melodyjnie), a na koniec "The Visitor" z fantastyczną, zapierającą oddech solówką Mitchella.
Arena, Warszawa 8.11.2011, fot. Meloman
Na bis - dwie pozycje, czyli "Crying For Help VII" w wersji heavymetalowej i wspólną zabawą w śpiewanie całego zespołu i publiczności. Nawet Clive opuścił swój zestaw klawiszy i podszedł do mikrofonu basisty. Natomiast Manzi zaordynował nam ćwiczenia wokalne z różnymi zakręconymi wstawkami głosowymi. Wreszcie na koniec zabrzmiała fantastyczna wersja "Ascension", która na długo pozostanie w pamięci ze względu na swój majestatyczny charakter.
Czegoś zabrakło? Dla mnie tak. Sztandarowej kompozycji "Solomon" z debiutanckiego albumu, którą mają w repertuarze koncertowym. Niestety ani sześć lat temu w Warszawie, ani teraz jej nie zagrali. Pomimo tego byliśmy świadkami świetnego koncertu. Arena jest w wyśmienitej formie. Nowy wokalista jak najbardziej się sprawdził. Jeżeli chodzi o świeży materiał, słyszałem go po raz pierwszy, ale zrobił na mnie dobre wrażenie. Trudno w tej chwili o bardziej dokładną ocenę. Więcej będzie można orzec po przesłuchaniu płyty "The Seventh Degree Of Separation", którą oczywiście kupiłem. A poza tym przy stoisku handlowym czekały na nabycie inne studyjne wydawnictwa zespołu po przyzwoitych cenach i ruch był tam niemały.
Arena, Warszawa 8.11.2011, fot. Meloman
Po zakończeniu występu nie musieliśmy wypatrywać i czekać w niepewności na muzyków. Tym razem organizatorzy ustawili na sali stoliki z informacją: "tutaj zespół Arena będzie podpisywał po koncercie swoją nową płytę". Dosłownie po kilku minutach wszyscy artyści zjawili się i można było spokojnie podejść, uzyskać autograf (nie tylko na nowej płycie), zamienić kilka słów, względnie zrobić pamiątkowe zdjęcie. I tak właśnie być powinno. Pomysł godny naśladowania. A ile czasu będziemy musieli czekać na kolejne spotkanie z tą znakomitą kapelą progresywnego rocka? Może krócej niż sześć lat. Oby.
Czas trwania występu: 105 minut.
Setlista (nazwa utworu, album, rok wydania):
The Great Escape, The Seventh Degree of Separation, 2011
A Crack In The Ice, The Visitor, 1998
Don't Forget To Breathe, The Visitor, 1998
The City Of Lanterns, Contagion, 2003
Riding The Tide, Contagion, 2003
What If?, The Seventh Degree of Separation, 2011
One Last Au Revoir, The Seventh Degree of Separation, 2011
Burning Down, The Seventh Degree of Separation, 2011
Serenity, The Visitor, 1998
Valley Of The Kings, Songs From The Lions Cage, 1995
Crying For Help IV, Songs From The Lions Cage, 1995
The Eyes Of Lara Moon, Pepper's Ghost, 2005
Ghost In The Firewall, Immortal?, 2000
Rapture, The Seventh Degree of Separation, 2011
The Ghost Walks, The Seventh Degree of Separation, 2011
Bedlam Fayre, Pepper's Ghost, 2005
The Tinder Box, The Seventh Degree of Separation, 2011
The Visitor, The Visitor, 1998
Bis:
Crying For Help VII, Pride, 1996
Ascension, Contagion, 2003
Nowy album jest świetny, zarówno w wersji koncertowej jak i studyjnej.
Pozdrawiam :)