- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Antigama, Corruption, Nomad, Warszawa "Przestrzeń Graffenberga" 8.09.2002
miejsce, data: Warszawa, Przestrzeń Graffenberga, 8.09.2002
Niedzielny koncert był pierwszą z serii imprez przygotowanych na wrzesień przez Apocalypse Production. Nie zaczął się jednak zbyt szczęśliwie. Gitarzysta gwiazdy wieczoru, austriackiego Pungent Stench, uległ wypadkowi i znalazł się w szpitalu, tak więc zespół nie mógł zjawić się w "Przestrzeni Graffenberga". Taki stan rzeczy spowodował, że część oczekujących przed klubem po usłyszeniu tej informacji wróciła do domu, nawet mimo obniżki cen biletów.
Kilka minut po 19:00 na scenie pojawił się zespół Nomad, z którego muzyką spotkałem się po raz pierwszy. Pochodzący z Opoczna sekstet w ciągu pół godziny potraktował moje uszy dawką death metalu o zróżnicowanych tempach, ocierającego się czasem o black. W szeregach Nomad jest dwóch wokalistów, ale niejednokrotnie miałem wrażenie, że ze śpiewaniem bez problemów poradziłby sobie tylko z jeden z nich, dopiero w niektórych "dialogach" zaczynało to mieć "ręce i nogi". Zbyt wielkich zastrzeżeń do tego występu mieć nie mogę, ale przyznaję - koncert mnie lekko znużył. Nie pokuszę się o wymienienie jakichkolwiek tytułów utworów, bo ich zapowiedzi były dla mnie niezrozumiałe.
Po przerwie w sali klubu zrobiło się "piaszczyście", a to za sprawą Corruption, którego nowy materiał niedawno pojawił się w sklepach. Kilkadziesiąt minut czadowego stoner rocka mogło się podobać i tak właśnie było w istocie - wystarczyło popatrzeć na publiczność. Grupa zaprezentowała większość numerów z wspominanego, ostatniego albumu "Pussyworld", między innymi "Junkie", "Manitou", "Witcher", "Never Get Old" czy poświęcony przybyłym z zespołem paniom "Wasted". Usłyszeliśmy też ze starszych rzeczy kompozycję "As Horses Override" i fajnie zagrany cover Black Sabbath "Paranoid". Dłuższe przerwy między utworami spowodowane problemami technicznymi świetnie wypełniały teksty charyzmatycznego wokalisty Rufusa czy też wersja własna Corruption kawałka Kazika na wokal i perkusję lub fragment jednego z utworów Budki Suflera. Po występie publiczność nie dała tak szybko zejść zespołowi ze sceny, na koniec więc nie obyło się bez bisu.
Zdecydowanie najbrutalniejszym aktem tego wieczoru była - występująca w zastępstwie Austriaków - warszawska Antigama, zespół w którego składzie znajdziemy część nieistniejącego już Sparagmos. Szaleńcza, rozsadzająca czaszkę mieszanka grindu, core'a, a czasem i noise'u zawładnęła na jakieś czterdzieści minut "Przestrzenią Graffenberga". Co tu dużo mówić, chorobliwe, krzykliwe, jak i growlujące wokale miotającego się po scenie Łukasza i Siwy napierdalający na perce jak automat (jestem pełen podziwu dla Krzyśka) potrafią siać zamęt w głowie. Totalna ekstrema. Antigama oprócz własnych kompozycji, wśród nich "Come & Go", zagrała również dwa covery Siekiery "Fala" oraz "Atak" i nierozpoznawalny dla mnie numer grupy Repulsion. Nie zabrakło też kilku bisów spowodowanych komentarzami publiki, którą Łukasz zabawiał podczas ponownego strojenia instrumentów tekstami w stylu "We are Pungent Stench" czy też o spóźnianiu się Austriaków.
Niewątpliwie odwołanie występu Pungent Stench znacznie obniżyło atrakcyjność imprezy, jednak występujące zespoły wypadły dobrze i ludzie, którzy mimo wszystko zdecydowali się przyjść, nie powinni czuć się zawiedzeni. Czekam na kolejne wrześniowe koncerty.
Materiały dotyczące zespołów
- Antigama
- Corruption
- Nomad