zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

relacja: Ankh, Warszawa "Remont" 4.03.1998

13.04.1998  autor: Aśka
wystąpili: Ankh
miejsce, data: Warszawa, Remont, 4.03.1998

Bardzo długo męczyło mnie pytanie, czy napisać ten tekst, a potem jeszcze dać go do przeczytania innym ludzikom. Jestem w kropce, bo kapela, którą do tej pory uważałam za jedną z najlepszych w Polsce, mówiąc bez ogródek, zeszła na psy.

Dokładnie 3 marca 1998 wyszła nowa płyta Ankh i dokładnie dzień później odbył się koncert tejże grupy w Remoncie. Jakaż była moja radość, kiedy wreszcie się tam znalazłam. Od tygodnia o niczym innym nie myślałam. Żyłam koncertem. Wystrój sceny bardzo mi się spodobał, bo oddawał klimat Ankh. Poza instrumentami scenie znajdował się tam też stół, na nim filiżanki z herbatą, a za stołem panna popijająca herbatę. Na początek poleciał znany nam dobrze utworek z czarnej płyty, po nim "Lancelot" i to był koniec udanego koncertu, niestety.

Za chwilę do mikrofonu dorwała się panna, która przed chwilą popijała grzecznie herbatę i usłyszeliśmy cały potok nowych utworów grupy z żeńskim wokalem w jej wykonaniu. Dla mnie to był szok okropny. Panna została na scenie do końca koncertu, z małymi wyjątkami, kiedy robiła sobie odpoczynek, siedząc lub tańcząc koło mikrofonu. "Ha, ha, ha! Jak nie będziecie grzeczni to znowu zaśpiewam!" Przykro mi to mówić, ale jej wokal zupełnie nie pasuje do muzyki, którą tworzy Ankh.

Za to zarówno jej głos, wygląd i nowe kompozycje Ankh bardzo spodobały się Pawłowi, który do tej pory w tej muzyce nie gustował. Wniosek jest jeden. Ankh na pewno zyskał sobie nowych fanów. Ja znając i kochając stary Ankh, idąc na koncert spodziewałam się zupełnie czegoś innego. Nie pomogła nawet "Zima" w nowym wykonaniu. Zabrakło takich utworów jak "Hate & Love" na przykład. Zapanował zupełnie inny, nowy Ankh. Kilkanaście osób wyszło w połowie koncertu, dziękując sobie samym, ze nie kupili nowej płyty przed koncertem i zaoszczędzili kilka złotych.

Ja "wytrwałam do końca, bez namysłu i bez słowa". Wyszłam znudzona, zdruzgotana, zła i rozczarowana. Całe szczęście Ankh żyje nadal na dwóch poprzednich albumach i żyć będzie. Niech się dzieje co chce. Żałuję tylko, że skończyły się czasy koncertów, na których można było się bawić cudownie, mimo skręconej właśnie nogi.

Przeczytaj relację z tego koncertu autorstwa ricka.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

- Ankh

Zobacz inną relację

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?