- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Amorphis, Before The Dawn, Kraków "Loch Ness" 27.10.2009
miejsce, data: Kraków, Loch Ness, 27.10.2009
Zespołu Amorphis nie widziałem od lat, zatem kiedy ukazał się kolejny, świetny zresztą krążek - "Skyforger", a Finowie postanowili najechać gród Kraka, nie trzeba było mi dalszej zachęty. Miasto to lubię nie od dziś, zatem każda wizyta jest dla mnie przyjemnością. Klub okazał się znajdować o przecznicę od Dworca Głównego, dzięki czemu udało mi się zdążyć na pociąg powrotny. Wprawdzie lokal nie stanowi miejsca porażającego rozmachem, ale na publiczność, która liczyła ok. 250 osób, wystarczył. Ba, nawet panowało lekkie zagęszczenie, sprzyjające koncertowemu klimatowi. I tylko pytanie ochrony, bardzo rzetelnej i konkretnej zresztą, o posiadanie napojów i pokarmów skwitować musiałem lekko ironicznym uśmiechem. Przecież jak ktoś przejeżdża 300 czy 600 kilometrów, a i tacy byli, to oczywiste, ze weźmie ze sobą wałówkę! Kiedy dowiedziałem się od Esy z Amorphis, że Amoral nie wystąpi z powodu wypadku wokalisty, postanowiłem się udać w celach konsumpcyjnych do swojej ulubionej pizzeri przy ulicy Poselskiej. Nazwy nie podaję, żeby uniknąć kryptoreklamy, ale jest tam chyba tylko jedna, hi hi... Koniec końców koncert zaczął się tuż po dziewiętnastej, by skończyć tuż po dwudziestej drugiej.
Amorphis, Kraków 27.10.2009, fot. kriz
Podobała mi się ostatnia płyta Before The Down, czyli "Soundscapes of Silence", podobnie jak i inne dzieło Tomasa Saukkonena pod szyldem Black Sun Aeon, stąd szykowałem się na doznania raczej przyjemne i nie zawiodłem się. We wszystkich utworach BTD jest nutka charakterystycznej dla większości fińskich zespołów (może poza ekipą Miki Luttinena, a i to nie zawsze) melodyjnej desperacji i 12 zagranych przez tę formację utworów było tego aż nadto dobitnym przykładem. Tym bardziej, że dominowały czyste wokale Larsa Eikinda, który zajmował się także całą konferansjerką. Trzeba mu przyznać, że śpiewać potrafi, co udowadniał także na płytach zespołu Winds. Before The Down przygotował zrównoważoną mieszankę ze wszystkich pięciu albumów, ze starszych prezentując po dwa, a z ostatnich dwóch po trzy utwory. I może z racji znajomości z utworami najnowszymi miałem wrażenie, że zdominowały one listę. Właściwie nie miało to znaczenia, bo ich twórczość jawiła się jako dość jednorodna, oparta na podobnych zasadach. Melodyjne, szczęśliwie nie według szkoły z Goeteborga, szybkie riffy oparte na dość mocnym biciu bębnów i ozdobione dwoma wokalami. Nawet utwory bardziej agresywne, jak "Morning Sun" czy "Monsters" (tu Lars śpiewając o potworach na ścianie nad łóżkiem zwyczajnie pozamiatał) nie okazywały się tworami mrocznej przeszłości, ale raczej produkcjami nowszymi. Mocne growle Tomasa też brzmiały zawodowo. Zwykle ich partie się zgrabnie przeplatały, ale wreszcie w drugiej części koncertu, w "Scar", mogliśmy je usłyszeć równocześnie. Wręcz przebojowo zabrzmiały "My Darkness" czy "Unbelievable" i wcale nie kontrastowały z niemal żałobnym, jesiennym początkiem "My Room" czy zamykającym seta "Deadsong". Zabrzmieli rzetelnie, wiec publiczność pożegnała ich ciepło i sądzę, że występ ten mogą zaliczyć do udanych.
Amorphis, Kraków 27.10.2009, fot. kriz
Po krótkiej przerwie na scenie pojawiło się danie główne, witane gromkim rykiem zebranych, nie pozwalającym wątpić, kto tu dziś najważniejszy. Zresztą przez cały set Amorphis trzymał świetny kontakt z publicznością i nie dotyczyło to tylko wokalisty Tomi Joutsena, ale praktycznie każdego z członków zespołu, którzy jednym klaśnięciem potrafili podrywać zgromadzonych do klaskania, skakania i innych szaleństw. Zespołowi widać podobała się żywiołowa reakcja zebranych, bo w połowie seta japa już się śmiała klawiszowcowi Santeri, nieco później wokaliście Tomiemu, a kiedy przy wyskandowanym przez publiczność "House of Sleep" uśmiechnął się nawet super poważny gitarzysta Tomi Koivusaari, widać było, że jest dobrze. Dzięki wam za to! Ale oczywiście zaczęli od singlowego "Silver Bride" oraz również pochodzącego z nowej płyty "Sampo". Zresztą, co oczywiste, set oparty był na utworach właśnie ze "Skyforger". Łącznie zagrali ich pięć, czyli całą pierwszą połowę płyty. Szczególnie magicznie zabrzmiał "From the Heaven of My Heart", jest w nim coś z klimatu lat 70-tych, Zabrakło mi utworu tytułowego, chętnie posłuchałbym kunsztu wokalnego Tomiego, który tu wyraża się najpełniej. Mocno niedoreprezentowany był okres środkowy, bo nie zagrali nic z "Tuonela", z "Am Universum" tylko "Alone", z "Far Away From Sun" tylko "Smithereens", zresztą połączony z "The Smoke". Oczywistym elementem były motywy z "Elegy" splecione w zgrabną wiązankę najbardziej rozpoznawalnych utworów, na czele z bujającym wręcz weselnym motywem z "Cares". Nie mogło zabraknąć też hitów z "Tales...", w tym jakby nieco odmiennie granego "Castaway". Przy starych utworach czułem, ze growle Tomiego są jeszcze głębsze niż w oryginale, ale wieńczący część zasadniczą "Black Winter Day" wzbudził wśród publiczności istne szaleństwo. Podobnie zresztą jak kończący wieczór bisowy "My Kantele", stanowiący połączenie energetycznej i akustycznej wersji tego utworu. Ba, panowie sięgnęli nawet do debiutu, a potężny deathmetalowy "Sign from the North Side" wskazywał, że wciąż pamiętają skąd pochodzą. U kapel tego formatu rzecz to nieczęsta, tym bardziej cieszy ich naturalność i bezpretensjonalność.
Ci, którzy tego deszczowego dnia wybrali domowe pielesze, mogą żałować, ten występ wart był tego, by tłuc się całą noc z powrotem do domu i koczować na romantycznym dworcu w Katowicach.
Zobacz: zdjęcia z koncertu Amorphis.
Materiały dotyczące zespołów
- Amorphis
- Before The Dawn
- Amoral
Zobacz inną relację
Amorphis, Before The Dawn, Kraków "Loch Ness" 27.10.2009
autor: Krzysztof "ish" Ras