- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Ametria, Hedfirst, Dive3D, Warszawa "Nemo" 22.12.2002
miejsce, data: Warszawa, Nemo, 22.12.2002
Kilka dni przed świętami klub "Nemo" gościł w swoich ścianach zwolenników "ciężkiego nowoczesnego" grania, których w tamten niedzielny wieczór zjawiło się przynajmniej ze dwie setki.
Wieczór w choinkowej scenografii otwierał występ jednej z najciekawszych kapel tego nurtu sceny warszawskiej, grupa Dive3D. Wizytówką zespołu są nisko nastrojone gitary, dudniący bas i spinające całość klawisze, penetrujące rejony od tanecznych melodyjek po industrialne dźwięki - dodatkowej energii występom grupy dodaje żywiołowa wokalistka Monika. Kilkadziesiąt minut dynamicznych, mocnych kompozycji rozgrzało publikę, a Dive3D po raz kolejny udowodnił, że warto zaglądać na ich koncerty, jak i to, że nowoczesne granie to nie tylko rapowany metal.
Przez kolejne minuty metal-core'ową (a może core-metalową?) - z lekką domieszką nu tone - zawartość swojego nowego materiału demonstrowała formacja Hedfirst. Tradycyjnie scena należała do charyzmatycznego wokalisty Bayera, a czadowe numery nadawały sens kotłowi pod sceną. Choć dominowały kawałki z "Hedfirst", zespół nie zapomniał także o coverze Pantery "New Level", jak i Verbal Abuse "I Hate You". Kop i dynamika numerów spod znaku Pantery, Sepultury i Slayera, świetnie sprawdzają się na żywo i, podobnie jak podczas występu Dive3D, również nie dały zmarznąć ludziom w ten mroźny wieczór.
Po raz pierwszy koncert grupy Ametria, która jako ostatnia zainstalowała się na scenie klubu, nie wywołał u mnie tylko i wyłącznie negatywnych odczuć. Przygotowany przez zespół repertuar zagrany został dość agresywnie, mocno i hardcore'owo - nie raziły tak strasznie rapowane wokale, a wszystko brzmiało dość ostro w odróznieniu od tego, co miałem okazję widzieć poprzednio. Zgromadzona publiczność bawiła się świetnie, zarówno przy nowych numerach, takich jak "Twój dzień", "Burn My Pain", "My Way", "Płacz", "Dlaczego?" czy "Każdy z nas" - które znajdą się na będącym wciąż w realizacji albumie zatytułowanym "Paltolycho...?" - jak i starych kompozycjach, wśród nich "Radio Sinner", nieco balladowy "Fear" i "God". Dobry koncert zakończyła własna interpretacja znanego wszystkim przeboju z filmu "Czterej Pancerni i pies".