- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Acid Drinkers, Warszawa "Park" 8.05.1997
miejsce, data: Warszawa, Park, 8.05.1997
Nie chciałem iść na ten koncert. Niezupełnie. Miałem wątpliwości. Poprzedni występ Acid Drinkers - ogladałem go w Warszawskiej "Proximie" - nie zachwycił, później widziałem Closterkeller i Metalmanię, które to przedstawienia również nie wzbudziły mojego entuzjazmu. Przekonałem jednak i siebie, i Karolinę, i brata. Udaliśmy się do "Parku".
Pierwsza wizyta w klubie zrobiła na mnie całkiem pozytywne wrażenie, można wygodnie usiąść, napić się soku jabłkowego albo piwa, jeśli ktoś preferuje. Nie brakuje też miejsca do skakania, a sam koncert zorganizowano na świeżym powietrzu, ogradzając odpowiednią przestrzeń wysokim płotem. Zbierającą się powoli, w większości studencka, publiczność, rozgrzewał występ zespołu Insane. Jeśli lubisz skakany metal, spod znaku Flapjack albo Dynamind, zwróć na nich uwagę. Nie byłbym sobą, nie pisząc o swoich własnych gustach: nie lubię twórczości wyżej wymienionych zespołów.
Chwila przerwy poprzedziła występ gwiazdy wieczoru. Po kilku minutach moje obawy rozwiały się, Acid Drinkers nadal warto oglądać na żywo. Nie tylko warto, Kwasożłopy są mistrzami świata, a na pewno Polski, w graniu koncertów. Doskonały kontakt z publiką, dobre nagłośnienie (naprawdę miła niespodzianka po Metalmanii...), świeże powietrze i sama muzyka, sprawiły, że doskonale się bawiliśmy. Niestety Acid nie wykonuje wielu ślicznych utworów ze swego repertuaru, brakowało "Vile Vicious Vision" i "Another Brick In The Wall" na przykład. Trudno, nie można mieć wszystkiego. Usłyszeliśmy oczywiście standardy Kwasożłopowe, nie zabrakło stałej dawki cudzych utworów ("Seek And Destroy" z innym Metallicowym wstępem, zadedykowany Irkowi, który dostał wpierdol przed występem Acid Drinkers w "Proximie" (słowa Licy), i zapowiedziany jako piosenka o miłości pod tytułem "Szukaj i Niszcz", "Smoke On The Water" i "Always Look At The Bright Side Of Life" z fragmentem zapowiedzianym jako Iron Maiden i Licą na basie). Warto wspomnieć o kończącym wieczór "White Ink", jak Tytus nazwał pewien znany powszechnie utwór (chodzi oczywiście o "Wild Thing"...). W ogóle nastroje dopisały. Ledwie trzymający się na nogach Popcorn, wyrecytował do spółki z Licą rosyjski wierszyk, fan wyśpiewał "Domowe przedszkole", z improwizowanym akompaniamentem zespołu. Pijany Popcorn nie przeszkadza reszczcie zespołu wspaniale grać. Do tego ochrona stanęła na wysokości zadania i nie interweniowała bez powodu, nie przeszkadzała w skakaniu ze sceny.
Doskonały (ale oczywiście zdecydowanie zbyt krótki) koncert doskonałego zespołu...