- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Acid Drinkers, Szczecin "Trans" 4.11.1999
miejsce, data: Szczecin, Trans, 4.11.1999
Acidzi w ciągu dwóch lat odwiedzili dwa razy moje miasto, ostatnie dwa razy grali z Perłą. Musze przyznać, że w zeszłym roku w maju reprezentacja miłośników tej grupy była bardzo nieliczna. Wiadomo, że Acid to renoma, szaleńcza sztuka na scenie, a na widowni może ze dwie setki na ponad pólmilionowe miasto. Zagrali wtedy długo i wyśmienicie.
Tym razem nie więcej osób odwiedziło klub Trans. Dziwne, sesja się nie zbliża, do końca semestru daleko, a lokalni fani Acidów nie kwapią się zobaczyć swoich ulubieńców. Już wysnuwałem wnioski, że metal umiera, że nikt go nie słucha, ale z ust Perły padły słowa, że taka dziwna sytuacja jest właśnie tylko ze Szczecinem. W małych miejscowościach udaje się im zapełnić salę, takoż samo w innych miastach (podobno), a tylko u nas taki marazm.
Ten koncert Kwasożłopów nie był tym, czego oczekiwałem. Przede wszystkim czas trwania tej szaleńczej transmisji dźwięku trochę mnie rozczarował. Razem z bisami zagrali nieco ponad godzinę. Zagrali znakomicie i było widać, że na koncert przybyli najwierniejsi fani. Mimo, że nie było tłoku, tradycyjnie tłumek podrywał się do zabawy. Nie lubię, kiedy jest tak mało osób, nie czuje się wtedy ruchu wielkiej masy, jaką tworzą pojedyńczy ludzie, ale i tak wyszalałem się niemało. Trochę nie odpowiadało mi, że najbardziej spontanicznie reagowała publika na wszelkiego rodzaju kowery i ich mnogość zagrana na koncercie, przecież Acid to swojego rodzaju polska klasyka metalowa i jakby ktoś chciał posłuchać sobie kowerów, poszedłby do pierwszej lepszej piwiarni z żywą muzyką i tam wysłuchał czy to "Smoke on the water", czy też "Seek And Destroy".
Z nowej płyty pojawiły się chyba ze cztery kawałki (nie licząc "Satisfaction"), wszakże koncert promujący musi zawierać najwięcej materiału z tejże właśnie płyty :) Większość fanów zdołała się już zapoznać z tym materiałem i dość żwawo reagowała na muzykę. Na scenie Acid nie zachowywał się tak, jakbym znał ich z wcześniejszych koncertów. Nie było szaleństwa, moszował głownie Titus, Perła nieco mniej. Standardowo ustawiona bokiem perkusja jest według mnie dobrym rozwiązaniem dla chcących zobaczyć ciekawe patenty młodych "pałkarzy". Publiczność miała też swoje żądania, jeśli chodzi o utwory, ciekawie skwitował pewną prośbę Titus. Publika krzyczy: "Poplin Twist, Poplin Twist", uśmiech na twarzy Titusa, wszyscy już mają nadzieję, że zaraz zagrają, a tutaj z ust wokalisty zespołu pada stwierdzenie (nie, żadna wymówka, a stwierdzenie) "ni #$%^ nie zagramy". I nie zagrali. Czyżby dlatego, że śpiewał to Litza? Nie byłem ciekaw. Być może z tego samego powodu (nie, bo nie) zabrakło dla mnie sztandarowego "Slow and stoned" z Infernal Connection :(. Szkoda. Nie mogło jednak zabraknąć "Jokera" i tego bym chyba nie przeżył :)). Było też parę wspaniałych starych kawałków z pierwszych płyt - "Barmy Army", "Yahoo". O, przypomniał mi się ciekawy motyw. Na koncercie było dziewczę w koszulce... z kampanią reklamową jakiejś organizacji rządowej :)) mianowicie na plecach miała wypisane "alkohol kradnie wolność", mam nadzieje, że po wysłuchaniu jak wspaniale grają chłopaki po piwku zmieni zdanie :).
Uważam koncert za całkiem dobre przedstawienie. Tytus walił teksty do publiki niezły nawiązał kontakt na początku, ale potem, jakoś przestał z tego korzystać. Zabrakło mi tej spontaniczności Acidów, z której są znani. Wymiana gitar, granie na jednej gitarze przez dwie osoby, szaleńcze moszowonie. Zabrakło mi ich świetnych numerów takich jak: "I fuck the violence", "Pump up...", "Always Look" z Monthy Phytona. Ale reprezentuję tu tylko pewien rodzaj gustu części publiczności. Co niektórzy podchodzili potem i się pytali: "eeee. czemu nie zagraliście Poplin...., czemu nie zagraliście I fuck...", z drugiej strony to oni tworzą to przedstawienie i to oni są od tego, aby zrobić te przedstawienie jak najlepiej.
Podsumowując nie wydaje mi się, aby to była ich cała wydolność, raptem nieco ponad godzinę grania, na bis same kowery, niewiele szaleństwa. To nie ten Acid o którym słyszałem i który pamiętam, z drugiej strony w czasach dominacji innego rodzaju dźwięków, ucieszyłem się, że jest mi dane zawitać na imprezie zadawalającej mój gust, w mieście gdzie rzadko już rockowej muzyki można posłuchać, a tym bardziej nieco pokręcić włochatą głową. Najlepszym momentem dla mnie była chwila, w której zdałem sobie sprawę, że w jednej fazie moszuje z jakimiś ludźmi stojącymi obok mnie. Do tej pory myślałem, że taka synchronizacja to coś niezwykle trudnego (nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło), a z opowiadań kolesia słyszałem, że robiliśmy to w jednej fazie. Teraz zostaje mi znowu długie oczekiwanie, na to, że znowu ktoś u nas zagra. Obawiam, się, że koncerty będą przenosić się do małych lokali (tak było z VooVoo jak u nas grali). Jednak na koniec musze napisać, że mimo krótkiego grania i nieco innego repertuaru niż się spodziewałem, Acid nadal jest wielki, a jego fani wierni.
Materiały dotyczące zespołu
Zobacz inną relację
Acid Drinkers, Gdynia "III LO" 27.11.1999
autor: Pwcca