- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Acid Drinkers, Armia, Nowy Jork "Polski Dom Narodowy" 4.09.1998
miejsce, data: Nowy Jork, Polski Dom Narodowy, 4.09.1998
W piątek po południu postanowilismy z Karoliną odwiedzić bank (nie musieliśmy tego robić akurat w piątek), celem pobrania jakże niezbędnej gotówki. Pojechaliśmy na Greenpoint, polską dzielnicę w Nowym Jorku. Obrabowaliśmy, co mieliśmy do obrabowania. Karolina poczuła się spragniona, udaliśmy się do ulubionego sklepu (a mogliśmy kupić wodę znacznie bliżej), po drodze rzucił mi się w oczy maleńki plakacik. Przypadek goni przypadek, zbliżamy sie do szczęśliwego końca - przeczytałem dwie nazwy zespołów: Armia i Acid Drinkers, koncert 4 września, czyli dziś! Później dowiedziałem się, że wydarzenie to zostało dość szeroko rozpropagowane wśród Polonii, ale tylko wśród niej. Amerykanie praktycznie nie mieli szans na przyjrzenie się kwasożłopom z bliska... Szkoda.
Chwilę przed zapowiadanym rozpoczęciem koncertu, w okolicy Polskiego Domu Narodowego kłębił się spory tłumek ubranych na czarno, często długowłosych osobników. Prawdę powiedziawszy zaskoczyło nas, że istnieje ich tak wielu w Nowy Jorku. Oczywiście praktycznie wszyscy okazali się Polakami, ale to niczego nie zmienia - w Stanach żyją "prawdziwi" metale. Pół godziny poślizgu, zapowiedź - za pięć minut zaczną - i kolejne czterdzieści minut poślizgu. Niby USA, a organizacja iście polska.
W końcu na scenie pojawili się muzycy Acid Drinkers, na pierwszy ogień poszło "Zero", dalej wiele znanych i lubianych utworów instrumentalno-wokalnych. Publika skakała między innymi przy "Pizza Driver", "Proud Mary", "Always Look On The Bright Side Of Life", "Wild Thing" (z cudzych kompozycji zabrakło "Seek And Destroy", mimo że usłyszeliśmy kilka dźwięków, oraz "Smoke On The Water", którego już chyba w ogóle na koncertach nie wykonują), "Barmy Army" (dzisiejsza wersja znacznie różni się od płytowego oryginału, została znacznie urozmaicona) i kilku innych Kwasowych standardach. Muszę przyznać, że po raz pierwszy od wielu miesięcy nie wytrzymałem i skoczyłem w największy tłumek. A propos zabaw publiczności - amerykanie zwykli stać jak kołki, w przeciwieństwie do naszych rodaków (widziałem Deep Purple/Emerson, Lake And Palmer/Dream Theater i dwukrotnie w małych klubach Mercyful Fate). Tubylcy niby się bawią, ale naprawdę daleko im do nas. Acid Drinkers skończyli po 40 albo 50 minutach, zdecydowanie zbyt szybko, tym bardziej, że w dzisiejszych czasach nie każdy ich koncert jest tak dobry.
Dziesięć minut przerwy i zabaw ze sprzętem, i na scenie zaczęła hałasować Armia. Zaraz, zaraz, ten pan po lewej już dziś był na scenie. Tak, wszyscy to wiemy, obecnie gitarzystą gwiazdy wieczoru jest acidowy Popcorn, to oczywiście nie zaskoczyło. Tylko cały czas nie wiem, dlaczego za bębnami uwijała się Beata z Deliverance? Nieźle jej szło, jak zawsze. Przyznaję bez bicia (za często mi się to ostatnio zdarza), nie znam repertuaru Armii. Słyszałem zapewne większość nagrań, ale właśnie słyszałem, a nie słuchałem, a to zasadnicza różnica. Na pewno zagrali utwory stare (z "Legendy") i nowe (z "Ducha"). Na pewno brzmieli niezbyt przekonująco (pan akustyk przeważnie nie wysilał się przesadnie), ale kilka chwil armijnego grania pozostaje w pamięci zawsze.
Oba zespoły przyjechały do Nowego Jorku między innymi dzięki uprzejmości Lotu, przez co na przykład mieli tylko po jednej gitarze na łebka. Wątpliwa uprzejmość jak dla mnie, ale nie ma co marudzić. Koncert odbył się i był wart zobaczenia. Ciekawe również było przyglądanie się czarnej stronie polskiej dzielnicy, brutalnie bawiącej się pod sceną. Całe szczęście większość zmęczyła się po pięciu minutach... Czy nie ma przypadkiem w mojej opowieści sprzecznych informacji? Amerykanie stoją jak kołki, a nasi bawią sie jak zwierzęta, co jest lepsze? Otóż część tubylców sprawia wrażenie jeszcze niżej postawionych w rozwoju, mają tylko jeden cel: bić. Polaków niestety też kilku takich się znalazło, ale cała reszta bawiła się pysznie.
Materiały dotyczące zespołów
- Acid Drinkers
- Armia