zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

relacja: Abusiveness, Sphere i Implicite, Warszawa "Progresja" 6.05.2005

29.05.2005  autor: mjr
wystąpili: Sphere; Implicite; Abusiveness; Nekropolis
miejsce, data: Warszawa, Progresja (stara lokalizacja), 6.05.2005

Tegoroczna wiosna przynosi nam szeroką ofertę koncertową. Tym razem swoje kroki skierowałem do warszawskiej "Progresji" aby posłuchać i obejrzeć w akcji zespoły Abusiveness, Sphere i Implicite. Pierwotnie głownym daniem wieczoru mieli być szwajcarscy death metalowcy z Nekropolis, ale podczas czeskiego etapu trasy skradziono im autokar wraz z całym sprzętem. Konsekwencją nieszczęśliwego zdarzenia było odwołanie kolejnych koncertów. Organizatorzy zdecydowali się więc zaprosić lubelskich weteranów - black metalowy Abusiveness. Niestety frekwencja ponownie okazała się niska, a ci, którzy byli, preferowali w większości podpieranie ścian i picie piwa.

Jako pierszy na deskach "Progresji" zameldował się skierniewicko-warszawski Implicite. Grupa próbuje swych sił w rejonach death-thrashowych, ale jeszcze dużo pracy przed nimi, aby zaciekawić większą liczbę słuchaczy. Najsilniejszym punktem zespołu (szczególnie w pierwszej fazie występu) jest obecnie wokalista, który zasygnalizował spory potencjał. Gra i zachowanie sceniczne gitarzystów pozostawiają jednak wiele do życzenia. Gitary brzmiały źle - "winowajcą" był najpewniej pewien potencjometr, odpowiedzialny za natężenie pogłosu. Najsłabszym ogniwem Implicite była sekcja rytmiczna, ze wskazaniem na bębniarza. Grał nieciekawie nieschludnie i wolno. O ile słychać było w muzyce Implicite pewien pomysł na granie, o tyle poziom wykonawczy instrumentalistów rozczarował. Zirytowała mnie także lekko długość koncertu. Początkujące, nieznane zespoły nie powinny grac dłużej niż 20-30 minut. Dla dobra swojego i słuchaczy... Dodam jeszcze, że zespół zagrał cover Cannibal Corpse "Hammer Smashed Face". Śmiem twierdzić, że Jim Carrey nie byłby zachwycony tą wersją owego klasyka. Podsumowując - Implicite czeka jeszcze dużo pracy.

Drugim zespołem wieczoru był stołeczny Sphere. Nie ukrywam, że bardzo lubię chłopaków prywatnie, ale nie wpływa to w żaden sposób na odbiór ich muzyki. Po wydaniu demo "Spiritual Dope" zespół borykał się z małymi problemami personalnymi, które udało się na szczęście skutecznie przezwyciężyć. Po intro, które wprowadziło odpowiedni nastrój zespół przystąpił do ataku, serwując solidną dawkę death metalu. Początek koncertu wydawał mi się troche statyczny, jakby muzycy byli lekko spięci. Z każdym kolejnym numerem było jednak lepiej (co prawda pojawiło się kilka drobnych wpadek, ale nie zakłócily one pozytywnego odbioru koncertu). Za mikrofonem debiutował Mr. Analripper (znany wcześniej z Pyorrhoea - red.) i trzeba przyznać, że zaprezentował się bardzo dobrze - zarówno wokalnie jak i scenicznie pokazał sie z jak najlepszej strony. A posiłkowanie się podczas konferansjerki "Twoją starą" rozwaliło mnie kompletnie. Jedyna moja wątpliwość tyczy się tzw. "świń". Nie jestem pewien czy takie wokale pasują do muzyki Sphere. Wracając do meritum, zespół zaprezentował numery pochodzące ze wspomnianej wyżej demówki oraz nowe, intresujące kompozycje, które powinny zostać umieszczone na debiutanckim krążku. W tym miejscu, chcąc nie chcąc, wspomnieć muszę o nagłośnieniu. Było tragicznie głośno, za co winę najprawdopodobniej ponosi akustyk. Jako, że podczas koncertu Abusiveness historia się powtórzyła, a muzycy zarzekali się, że wzmacniacze był rozkrecone na ok. 1/4 mocy, wnioski nasuwają się same...

Abusiveness zaserwował agresywny, oparty na blastach, wysokiej jakości black metal. Widać, że muzycy posiadają konkretne umiejętności, szczególnie perkusista zrobił na mnie duże wrażenie, zarówno jesli chodzi o technikę jak i pomysły aranżacyjne. Pozostali muzycy również pokazali solidny warsztat, również w zakresie ruchu scenicznego. Mogę się jedynie domyslać, że gdyby grali przed większym audytorium, mogliby pokazać jeszcze więcej. Zespół od lat funkcjonuje w podziemiu, ale posiada potencjał, predysponujący do tego, by wypłynąć na szersze wody. Pomimo wspomnianych kłopotów z brzmieniem i fatalnej frekwencji pod sceną, lublinianie zaprezentowali się bardzo dobrze. Dopiero cover Venom "Black Metal", zagrany na koniec rozruszał niektórych słuchaczy.

Podsumowując, wieczór można uznać za udany, zarówno od strony muzycznej jak i towarzyskiej. Życzyłbym jedynie klubowi "Progresja" i sobie większej ilości ludzi na koncertach, ponieważ z wielu, powszechnie wiadomych, względów jest to czynnik niezwykle istotny. :)

Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołów

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?