- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Żywiołak "Globalna wiocha"
Żywiołak nie przestaje zadziwiać. Dopiero co udowodnił, że prasłowiańskie dźwięki da się z powodzeniem ożenić z nowoczesnymi brzmieniami elektroniki. Tym razem nagrał płytę, która przewraca do góry nogami wszystko to, co zespół prezentował do tej pory.
Okazja do wolty stylistycznej nadarzyła się tym większa, że Żywiołaka opuściły dotychczasowe wokalistki. W ich miejsce zaangażowano dziewczyny z zupełnie innymi warunkami głosowymi. Nie ma sensu podejmować się prób porównywania, gdyż różnice są zbyt daleko idące. Trzeba pogodzić się z faktem, że czasy tak charakterystycznego dla Żywiołaka białego głosu odeszły. Zamiast tego mamy teraz bardzo wszechstronną Ninę Nu, śpiewającą z olbrzymią swobodą i teatralnym zacięciem, oraz posiadającą głęboką, bluesrockową barwę Karen. Efekt jest taki, że niestety nie uświadczymy na "Globalnej wiosze" tej magicznej aury okalającej dokonania zespołu z poprzednimi wokalistkami. Rekompensuje to rozmach, z jakim zostały zaaranżowane i wykonane wokale na tej płycie. "Nowe" dziewczyny udowadniają, że ich transfer do grupy nie był dziełem przypadku. O wiele bardziej niż dotychczas rozśpiewali się tej obaj Robertowie. Generalnie rzecz ujmując, mamy tutaj rewelacyjne wokale, lecz aby w pełni je docenić, należy zapomnieć o tym, co było wcześniej i podejść sprawy z czystym umysłem.
Nie inaczej należy postąpić w styczności z muzyką, bo i w tej zmiany są duże. "Globalna wiocha" jest niezwykle eklektyczna. Jak sam tytuł wskazuje, mamy tutaj prawdziwy przekrój stylów i nastrojów, często zmieniających się w obrębie jednego utworu. Niemożliwym jest jednoznaczne zaszufladkowanie tej płyty. Na pewno jest to materiał bardziej piosenkowy niż "Nowa ex-tradycja" i momentami wręcz bezwstydnie chwytliwy. Tym, co spaja całą dotychczasową twórczość Żywiołaka, jest instrumentarium - z pogańsko brzmiącymi altówką, lirą korbową i lutnią. Muzycy dają nam prawdziwy popis kreatywnego wykorzystywania tych instrumentów. Udowadniają tym samym, że ich użycie to nie tylko ekstrawagancja, mająca na siłę zindywidualizować muzyczne oblicze formacji. Zdaję sobie sprawę, że brzmi to wszystko nad wyraz enigmatycznie. Uwierzcie jednak, że wymienienie wszystkich stylów muzycznych funkcjonujących na tej płycie spowoduje jeszcze większe zamieszanie, nie wspominając o tym, że to zadanie nadzwyczaj karkołomne.
Kilka utworów zasługuje na szczególne wyróżnienie. Na ich temat napisałbym chętnie osobne rozprawki, ale wyszłaby wtedy recenzja tak długa, że na sam jej widok odechciewało by się czytać, więc sobie podaruję. Wspomnę tylko, że za każdym razem, kiedy rozbrzmiewa "Rolnik", roznosi mnie taka energia, że mam ochotę skakać i drzeć się wniebogłosy. Słuchając "Krasnali" nawet bez żadnych podejrzanych wspomagaczy czuję się jak po zjedzeniu muchomora, zaś "Istanbul" z fenomenalnymi partiami perkusji, orientalnymi dźwiękami i pięknymi wokalami to jakby wersja de luxe ścieżki dźwiękowej do jedynej prawdziwej, pierwszej wersji "Prince Of Persia". Inne utwory wywołują mniej emocji, chociaż trudno nie docenić kunsztownie skomponowanego "Grzybobrania" czy atmosferycznej "Sieci". Na drugim biegunie są "Neurowizja" z banalnie brzmiącym refrenem czy "Oslo" z ohydnymi naleciałościami jamajskiego reggae. To oczywiście tylko moja osobista gradacja i nie wątpię, że każdy słuchacz znajdzie sobie własnych faworytów.
Największym problemem "Globalnej wiochy" jest fakt, że płytę tę poprzedzała "Nowa ex-tradycja". Debiutancki album Żywiołaka to muzyka na wskroś oryginalna, ocierająca się wręcz o geniusz, wyznaczająca bardzo wysoki standard. Dotychczasowi fani stoją więc przed sporym wyzwaniem, by posłuchać nowej propozycji zespołu z otwartą głową, bez oglądania się za siebie. Nie jest to łatwe, ale gdy się już uda, gwarantuje moc pozytywnych wrażeń. Pierwsze przesłuchania na to nie wskazują, ale zaręczam wam, że to płyta wielokrotnego użytku, która sporo zyskuje po konkretnym wgryzieniu się. Gdybym pisał tę recenzję dwa tygodnie temu, dałbym 6. Teraz jest 8 i kto wie, czy w przyszłości nie będę musiał przepraszać, że tak mało. Na razie zostawiam jednak wyższe oceny na przyszłe dokonania grupy. Tak błyskotliwy, utalentowany i unikalny zespół jeszcze nie raz powinien nas zaskoczyć.
P.S. Warto skusić się na oryginał krążka. Tak starannie i pomysłowo wydane płyty to rzadkość nie tylko na polskim rynku.
Płyta "Globalna wiocha" - to jedno wielkie rozczarowanie.
Po pierwszej - genialnej płycie - oczekiwałem kolejnej, inspirowanej folkiem uczty.
Co dostałem?
Połączenie piosenki biesiadnej z rytmami Kombii.
Ja rozumiem, ze z folku żyć się nie da, ale na coś trzeba się zdecydować. Albo chce się grać swoją muzykę, godząc się z tym, że niewiele osób to kupi, albo przestać udawać i grac "majteczki w kropeczki" na weselach.
Jak pisał W. Łysiak - "nie można siedzieć okrakiem na barykadzie bo uwiera w jaja."
Materiały dotyczące zespołu
- Żywiołak