- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Yngwie J. Malmsteen's Rising Force "Marching Out"
Płyta "Marching Out" jest drugą w solowej karierze Yngwiego Malmsteena. Wydana rok po debiucie, w 1985 roku, jest najsurowszym i najmocniejszym albumem Mistrza. Po ukazaniu się na rynku musiała być niemałym zaskoczeniem dla fanów, którzy poznali "Szybkiego Szweda" w 1984 roku na debiutanckim albumie "Yngwie J. Malmsteen's Rising Force" (patrz recenzja). Drugi krążek 22-letniego wówczas Malmsteena, jest inny od debiutu. Płyta jest bardziej "zmetalizowana", więcej jest riffów. Większość utworów to mocne rockowe, melodyjne piosenki. Krótko mówiąc "połowa lat 80-tych". Oczywiście to, co nazwano neoklasycznym rockiem jak najbardziej pasuje do tego albumu. Yngwie gra po swojemu - dużo jest tu charakterystycznych baro(c)kowych zagrywek, nie wspominając o bardzo osobliwych tempach solówek - nie na darmo "Szybki Szwed" spędzał po osiem godzin dziennie nad gitarą.
Na "Marching Out" znajdują się same dobre kawałki. Obok typowo hardrockowych - "On The Run Again", "Soldier Without Faith", znajdują się równie surowe, ale już z ewidentnymi klasycznymi zagrywkami - "I'll See The Light, Tonight", czy "Disciples Of Hell". Nie zabrakło utworu, który jest hołdem dla XVIII wiecznych kompozytorów - "Overture 1383" - instrumentalna miniatura. Tutaj zaciera się różnica miedzy smyczkami, a gitarą. Warto wspomnieć o hymnie "I Am A Viking" - najbardziej wzniosła część albumu, która promowała wydawnictwo na singlu. Całość kończy tytułowy "Marching Out". Ponad trzyminutowe, piękne, nastrojowe solo na gitarze.
Przyznam, że bardzo lubię wracać do "Marching Out". Jest to pierwsza płyta tego wirtuoza jaką usłyszałem i która dokładnie trafiła w mój gust. Cały czas pozostaje też jedną z moich ulubionych.