- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Wintershadows "Arrakis"
Formacja Wintershadows już niestety (z tego, co wiem) nie istnieje. A szkoda, ponieważ "Arrakis" jest krokiem w dobrą stronę.
To bardzo krótka kaseta - raptem sześć utworów. A co dziwniejsze, większość z nich to utwory instrumentalne. Jedynie dwóm ("The Birds" i "Garden of Sorrow") towarzyszy wokal. Pierwsze skojarzenie jest dość łatwe - Sirrah. Mamy tu skrzypce, klawisze, dwie gitary itd. Wokal to czysty growling - stara szkoła, żaden tam blackowy skrzek. Całe szczęście dla zespołu, jedyna kobieta w kapeli gra na skrzypcach, a nie śpiewa. Dzięki temu zespół ma ostrzejszy wymiar i nie wpada niebezpiecznie w gotyk.
Instrumentalnie kaseta nagrana jest dobrze. Technice muzyków trudno coś zarzucić - nie są to może popisy na miarę Vaia, czy Malmsteena, ale chyba nie o to tu chodzi. Dość dużo tu blackowych patentów w gitarach, w perkusji, ale muzyka zachowuje doomowy charakter. Liryki - dość oklepane i bardzo dobrze, że po pierwsze growling trudno zrozumieć, a po drugie większość utworów jest instrumentalna.
Dzięki przewadze utworów instrumentalnych Arrakis jawi się jakoś lepiej - miło sobie tego posłuchać w tle, w czasie pracy czy nauki.
Ja pamiętam ten zespół bardzo dobrze, na przeglądzie zespołów sądeckich wygrali konkurs.. Koncert finałowy po prostu zagrali olśniewająco, byli niesamowitym objawieniem na sądeckiej scenie muzycznej...