- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Whitesnake "Good to be Bad"
Whitesnake powraca na muzyczną scenę po dziesięciu latach od wydania ostatniego albumu, jednocześnie świętując trzydziestolecie powstania zespołu. Co może być pewnym zaskoczeniem, to fakt, że choć latka lecą, to Biały Wąż nie złagodniał i nie ztetryczał. Przeciwnie - muzyka prezentowana na "Good To Be Bad" to bodaj najmocniejsze granie w historii zespołu!
Zdecydowanie mniej jest tu bluesowych akcentów, a znacznie więcej konkretnego, ciężkiego rockowego, a chwilami wręcz metalowego łojenia. Jak było do przewidzenia, na płycie zdecydowanie dominuje wokal Davida, który trzyma się świetnie. Niepowtarzalna barwa, inteligencja wokalna, doświadczenie i umiejętność stopniowania nastroju - po prostu wielka klasa. Drugi najważniejszy element muzyki to ciężkie, mocne gitary, których brzmienie bodaj najbardziej wpływa na rockowo - metalowy charakter płyty. Pozostali muzycy trzymają się z tyłu i to akurat można uznać za wadę, gdyż mały udział sekcji i klawiszy w muzyce skutkuje pewną jednostajnością brzmienia.
Mam też wrażenie, że z czasem z albumu uchodzi powietrze. Rockowe petardy w postaci dynamicznego "Best Years", zadziornego "Can You Hear The Wind Blow" oraz ostrego "Call On Me" robią znakomite wrażenie i odpowiednio nastrajają do dalszego słuchania. Niestety, wśród następnych numerów jeszcze tylko "Lay Down Your Love" oraz nagranie tytułowe zasługuje na wyróżnienie. Pozostałe numery - choć ciągle dobre - już nie trzymają tego poziomu. Może odbija się czkawką jednostajność brzmienia, a może po prostu zabrakło ciekawych pomysłów.
W sumie jednak warto sięgnąć po tę płytę. "Good To Be Bad" wprawdzie nie wytrzymuje porównania z whitesnake'owymi klasykami, ale jest to nadal dobre, solidne rockowe granie z kapitalnym, niepodrabialnym wokalem.