- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: While She Sleeps "This Is The Six"
While She Sleeps jako jeden z nielicznych zespołów na Wyspach szybko zyskał solidny fanbase (nie bez wsparcia kolegów z miasta, czyli Bring Me The Horizon) i - co z jednej strony jest zagadką, a z drugiej rezultatem inwestycji - hype, jakiego pozazdrościć mogą wszystkie nasze kapele, a domyślam się, że Francuzi z Betraying The Martyrs niektóre patenty podpatrzyli u kolegów z UK. Tak czy owak dla wielu ten band jest efektem intensywnego PR i sztucznej promocji (słabej) muzyki, ale są i tacy, do których ja należę, którzy twierdzą, że While She Sleeps po prostu na to zasługują. A to, jakie mają długi po każdej opłaconej trasie i nakręconych klipach, to drugorzędną kwestia. Takie rzeczy robi się, by się wybić. A im się udało. Być może teraz, gdy wydali "This Is The Six", swój drugi album, sytuacja ulegnie zmianie i zamiast płacić za endorsementy i udział w trasach, zespół zacznie przynosić zyski adekwatne do hype i ilości fanów.
Teraz o samej muzyce. W porównaniu z debiutem "This Is The Six" to materiał bardziej komercyjny, momentami lżejszy i bardziej przebojowy, ale to wciąż (umownie) hardcore, który z łatwością przypadnie do gustu fanom A Day To Remember, The Ghost Inside czy For The Fallen Dreams. Ci zaś, którzy aprobują Feed The Rhino, Cancer Bats czy kolejną gwiazdkę - Bury Tomorrow, mogą While She Sleeps polubić, ale niekoniecznie pokochać. Zresztą recepcja dwójki While She Sleeps zależy nie tyle od prywatnego gustu muzycznego, co od otwartości na bardzo zróżnicowany materiał, który nawet w aspektach czysto brzmieniowych jest różnorodny. Ten miszmasz zwiastowały single, włącznie z wydanym rok temu "Be(lie)ve" i - prawdę mówiąc - ten, kto słyszał (i widział) utwory promocyjne, miał wykrystalizowany obraz tego, jak będzie brzmiał ten album. Dość powiedzieć, że "Dead Behind Their Eyes", "This Is The Six", jak i "Seven Hills" nieprzypadkowo wybrano do promocji krążka - każdy z nich prezentuje inne oblicze formacji. Począwszy od lekko chaotycznego, a wciąż brutalnego hc, przez super przebojowe i lekkie granie po walec. Reszta z dwunastu kompozycji nie jest żadną nowością w dorobku tego zespołu, ale refreny z "Satisfied In Suffering" czy ogólny klimat kompozycji takich, jak "Our Courage, Our Cancer" (kolejny hymn!) nie pozwalają przejść obok tego wydawnictwa obojętnie. Jedynie monotonne wokale Lawrence'a Taylora psują czystą radość z obcowania z "This Is The Six", ale z drugiej strony wolę jednostajny krzyk niż nieudane kombinowanie.
Fani gęstej podwójnej stopy, blastów czy gry na siedmiostrunowych gitarach nie mają tutaj czego szukać. Ci zaś, którzy stawiają na emocje, momentami prostotę i na potężne refreny, powinni czym prędzej zakupić "This Is The Six". Po prostu warto.