- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Warbringer "IV: Empires Collapse"
Już kilka razy natknąłem się w wywiadach z wokalistą grupy Warbringer Johnem Kevillem, jak charakterystycznie kiwając baniakiem przekonuje ludzi, że jego kapela nie jest po prostu dziecięciem nostalgii za złotą erą thrash metalu, a gra szerzej pojętą młóckę najlepiej jak potrafi. Słuchając ich nowego albumu, sam zaczynam kiwać baniakiem i wierzyć jowialnemu Janowi z Newbury Park w Kalifornii.
Ktoś może pamięta, że ta kapela na poprzednim albumie (wydanie digipackowe) nagrała covery Unleashed i legendarnego Bathory? Na nowej płycie, zatytułowanej "IV: Empires Collapse", Warbringer jakby złagodniał. Jest mniej "evil". Nie bójcie jednak żaby - nie wzięli na warsztat metallikowej "Mama Said" czy czegoś w tym rodzaju. Paradoksalnie Warbringer idzie naprzód, sięgając głębiej w historię łojenia w poszukiwaniu inspiracji. Nieco misfitsowy chórek w numerze "One Dimension", maidenowa część "Iron City" czy judasowa jazda w zwrotkach "Black Sun, Black Moon" to dowody. Te fragmenty zajebiście współgrają z thrashową jazdą na wysokich obrotach. Wszystko to sprawia, że kapela Johna Kevilla, nie tracąc charakteru, zaczyna się robić bardziej przebojowa i tworzy piosenki, które są świetne od początku do końca. Przykładem niech będzie numer "Scars Remain" - wpada w ucho, jest ciekawy, a przy tym niekanciasto zbudowany i nie brakuje mu tzw. dźwiękowego nakurwu.
Gitary Johna Lauxa i Jeffa Pottsa na "IV: Empires Collapse" są niesamowicie wyposażone: ciętych riffów nie brakuje (np. "Towers Of The Serpent"), są też bardziej klimatyczne zaciemnienia ("Dying Light"), jakieś plątaniny (końcówka "Horizon"), solówy ogniste ("Off With Their Heads!") i epickie ("Iron City"), dogrywki niby przypadkowe, a dodające smaku ("One Dimension"), wreszcie pasaże, jakich Maszynowa Głowa by się nie powstydziła ("Hunter-Seeker"). Jak komuś mało basu w thrashowym graniu, niech posłucha tej płyty. Okrągły basik Bena Mottsmana pływa tu jak pączek w gorącym tłuszczu. Za garami siedzi Carlos Cruz - czytaj: perkusyjny Bruce Lee. Jedyny element kapeli, który nie jest z najwyższej półki, to wokal Johna Kevilla. Zajebiście gość szczeka (mistrzostwo w "Hunter-Seeker" z tekstem o programie PRISM, którego temat Max Kolonko w swym youtube'owym kanale poruszał), wstawi czasem przeszywajace górki, lecz brak mu nieco melodyjności (ograniczonej bo ograniczonej, ale jednak), którą np. Mille Petrozza potrafi z paru słów zrobić zapamiętywalną frazę na koncertach podchwytywaną przez każdego fana.
Do edycji specjalnej dodano krążek DVD. Mamy tu koncert ze słynnego klubu "Whisky A Go Go" nagrany wiosną 2013 roku. Jest też raport ze studia, gdzie czwarty album został nagrany, oraz film z trasy koncertowej po Europie, która odbyła się w 2012 roku. Film ten zawiera fragmenty występów i trochę zabawnych dodatków, m.in. picie wódy z jakimś sosem pod okiem Lee Altusa z Exodus, co kończy się konkretnym pawiem Kevilla.
Warbringer nagrał album, po którym np. Gary Holt albo rudy Dawid mogą bez obciachu wdziać t-shirt z fatalną okładką "IV: Empires Collapse". Jest tu agresja, ale jest też ambicja, aby w muzyce działo się nie tylko efekciarsko. Jest świetne brzmienie: selektywne, ale nie sterylne. Nie ma natomiast wymyślania thrash metalu na nowo, więc wszyscy oczekujący bliżej niesprecyzowanego zbawienia gatunku będą zawiedzeni i zajmą się stawianiem kreski na kapeli. W tym czasie, na dechach jakiegoś przepoconego lokalu Warbringer będzie zdrowo młócił, a jego wokalista zdzierał gardło m.in. przy fragmencie kawałka "Iron City":
"They came to us and asked what the hell we're doing here
We're gonna play it loud
And drink some shitty beer, Yeah!"