- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Visions Of Atlantis "Trinity"
"Trinity" to trzeci album austriackiego zespołu Visions Of Atlantis, będący następcą "Eternal Endless Infinity" (2002) oraz "Cast Away" (2004). Do opisania muzyki prezentowanej przez kapelę wystarczy tak naprawdę jedno słowo. Nightwish. Wokal w stylu "Angels Fall First" oraz "Oceanborn" - operowy, poetycki i natchniony. Instrumenty natomiast łupiące jak w ostrzejszym okresie słynnej fińskiej kapeli, czyli kłania się "Century Child". Chwilami moje skojarzenia biegły też w stronę Edenbridge ("Seven Seas"), gdzieniegdzie słychać też ciągoty do bardziej chwytliwego grania w stylu Evanescence ("My Dark Side Home"). Wszystko to jest na niezłym poziomie. Jeśli ma być ostrzej, to riffy są odpowiednio zadziorne; jeśli prym ma dzierżyć melodia, to jest naprawdę chwytliwa i wbija się do głowy; a wszystko - dynamiczne, zagrane z pasją i energią. W tym wszystkim bardzo fajnie brzmi też pojawiający się od czasu do czasu zadziorny męski wokal, który fajnie kontrastuje ze śpiewem Melissy Ferlaak. Momentami bardzo fajnie udało się złapać nawet ten specyficzny, melancholijny nastrój, którym szczególnie mocno nasączone były dwa pierwsze albumy Nocnego Życzenia.
Tak naprawdę jedynym mankamentem jest to, że "Trinity" jest więcej niż tylko inspirowane twórczością Nightwish. Może Vision Of Atlantis nie jest taką totalną kopią, ale... jest tego bardzo blisko. Brakuje tego "czegoś" od siebie, czegoś własnego, co mogłoby wyróżnić austriaków w światku symfonicznego metalu. Ale jeśli komuś nie przeszkadza wtórność, to będzie się całkiem dobrze bawił słuchając tej płyty. Szczególnie dobre wrażenie robi rozmarzone "The Poem", konkretne "My Dark Side Home", "Seven Seas" ze świetnymi duetami wokalnymi oraz mocarne "Flow This Desert". Jeśli na następnym albumie uda się zmieszać nieco-mniej-Nightwish'a i nieco-więcej-Visions-Of-Atlantis, to może być całkiem ciekawie.