- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Visceral Damage "The Feast of Flesh"
Hiszpański Visceral Damage to kolejny zespół, który stara się wypłynąć na fali popularności death metalu, a czy im się uda tego nie wiem - źle im nie życzę, ale także jakoś specjalnie za nimi nie optuję. Niby nic nie brakuje ich muzyce, łupią na wskroś amerykańsko pod takich "morderców" jak Immolation czy Incantation, ale jednak to jeszcze nie ta liga. Grobowe brzmienie, blasty, chłoszczące riffy i niski growling - tak jak w setkach innych zespołów - jednak Hiszpanie będą musieli mieć cholernego farta, żeby wybić się ze swoją twórczością.
Muzyka na "The Feast of Flesh" nie jest zła, po prostu nie ma w sobie nic charakterystycznego, ani też krzty czegoś co by chociaż trochę wyróżniało ją spośród całej masy deathmetalowych hord. Na płycie mamy sześć kawałków brutalnego grania, które nieźle kopie w tyłek, ale ten tyłek już się trochę uodpornił na uderzenia i wymaga naprawdę siarczystego kopa. A tego niestety Visceral Damage nie może zagwarantować. Sądzę jednak, że niektórym fanom amerykańskiego death metalu ten materiał przypadnie do gustu, nie będą to może milionowe rzesze, ale lepiej mieć tych kilku niż w ogóle.
"The Feast of Flesh" to przyzwoity start, ale nic poza tym. Chaos, jaki osiągnięto na tym demo, jest na przyzwoitym poziomie, agresja także, i choć po konfrontacji z muzyką tego hiszpańskiego zespołu nie ma się połamanych kończyn, kilka sińców pozostaje.