- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Veselovsky "Tak po prostu..."
Veselovsky to przedstawiciele polonijnej sceny rockowej z Chicago. Przyznam, że dotychczas była mi ona całkowicie nieznana - do tego stopnia, że nie tylko nie wiedziałem właściwie nic o jej poziomie, ale nawet zgoła o samym jej istnieniu. Płyta "Tak po prostu..." przekonała mnie, że w miarę możliwości warto zapoznawać się z dokonaniami naszych rockujących rodaków zza Oceanu.
Panowie z zespołu Veselovsky sami o sobie mówią żartobliwie, że repezentują muzykę środka, gdyż "akordy łapią w okolicach dwunastego progu" - czyli w połowie gryfu, a wszystkie utwory grają "w tonacji kurde mol". Stwierdzenie to jest o tyle znaczące, że muzycy faktycznie raczej swobodnie i bezpretensjonalnie podchodzą do rockowych konwencji, oferując słuchaczom dość zróżnicowaną mieszankę dźwięków. W większości kawałków (również w "zaangażowanych" tekstach wielu z nich) wyraźnie czuć punkowego ducha, który, zmieszany z bardziej hardrockowymi patentami, jest głównym elementem spajającym płytę. W najczystszej postaci pojawia się on w utworach "Zachowaj twarz" i "Nadzieja profesorów", zaś w najostrzejszym na płycie "Nie wierzę" zaczyna pobrzmiewać lekkim hard core'em. Udany utwór "Zło to zło" po delikatnym "wyostrzeniu" mógłby się natomiast spokojnie znaleźć na pierwszej płycie Kazika Na Żywo - dość wyraźnie odwołuje się do tamtej stylistyki, zarówno kompozycyjnie, jak też tekstowo, a nawet wokalnie. Niejako przeciwny koniec punkrockowego spektrum reprezentują z kolei skoczne kawałki "Zwariowałem" oraz "Zośka", skłaniające się ku rytmom ska. Zespołowi bliskie są także rytmy reggae, które w postaci mniej lub bardziej wyraźnych motywów przewijają się przez wiele utwórów, by wreszcie znaleźć kulminację w "regale" jak się patrzy, adekwatnie zatytułowanym "Kołysze". Numer ten, wraz z "Cafe Lura", zdaje się przy tym zdradzać symptatie muzyków Veselovskiego do zespołu Dżem - pobrzmiewa on bowiem reggae'owymi klasykami tej grupy, podczas gdy "Cafe..." to bluesowa balladka, tak muzycznie, jak i tekstowo również przypominająca ten legendarny band. Odrobinę dżemowe jest także solo w tytułowym "Tak po prostu..." - utrzymanej w średnim tempie balladzie nawiązującej z kolei do polskiego rocka przełomu lat 80. i 90.
Jak widać, album "Tak po prostu..." to wcale różnorodny rockowy konglomerat. Jeśli dodać do tego jeszcze inteligentne, a przy tym często dowcipne teksty (tutaj wyróżnienie dla "Nie mam już siły", czyli rzeczy o tym, jak bohaterowie bajek znajdują się w rzeczywistości XXI wieku), otrzymamy płytę, której naprawdę miło się słucha. Warto więc zaglądać za Wielką Wodę, by przyglądać się temu, co gra tamtejsza polonia. Trochę szkoda, że Veselovsky pozostanie zapewne zespołem szerzej w Polsce nieznanym, bo swym umiarkowanym (choć faktem jest, że niepozbawionym mocniejszego kopa oraz paru "brzydkich słów") rockiem mógłby, jak sądzę, z powodzeniem odnieść u nas pewien sukces komercyjny, zapełniając ziejącą wciąż dziurę na rodzimym rynku muzycznym.
wspanialym utalentowanym muzykiem
kidys gralem z nim w Chicago.
Wspanialy czlowiek i profesionalista
w swoim fachu .
Goraco go pozdrawiam i zycze mu i jego
zespolowi wszystkiego najlepszego
oraz udanej kariery Hej !!!!!
muzykiem rokowym w Chicago i najlepszym
.Niesamowity talent kariera i wlasne
utwory blues . Cos pieknego prawdziwa
sztuka mistrza .Kiedys gralem z nim
wspanialy muzyk i zycze mu wszystkiego
najlepszego i duzo sukcesow w karieze
zawodowej .Tylko malo wjedza o nim
Chicagowskie media tv radia poloni
itd . Pozdrawiam mistrza ....
Robercik......