- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Venom "Resurrection"
"Kurewsko ciężka płyta". Tak można by, cytując Cronosa, ocenić "Resurrection". Choć nie za pierwszym przesłuchaniem łyknąłem ten album Venom. Płyta jest ciężka, choć nie brakuje melodii i fragmentów mogących zaskoczyć. Na pierwszy rzut oka, na płycie jest za dużo kawałków. I rzeczywiście. Można by darować sobie dwa, trzy ("Control Freak", "Man, Myth & Magic", "Thirteen"), ale w każdym utworze jest coś, co porywa. Jakiś niuans, ciekawy riff czy solo. Dominują średnie tempa, kawałki toczą się jak walec, żeby za chwilę przyspieszyć jak Porsche Carrera.
Już od pierwszego numeru słychać, że panowie nie żartują i mimo czterdziechy na karku potrafią przyłożyć. Cronos śpiewa (tak, śpiewa!) bardzo agresywnie, ale na szczęście nie szkrzeczy, ani nie growluje. Czasami warknie. Mantas. Ten koleś chyba urodził się (przepraszam, przybył z piekła) by trzymać gitarę. Jest po prostu świetny. Riffy z "Ressurection", "All There Is Fear", "Pandemonium", "Firelight", to po prostu mistrzostwo. Jeśli jestem już przy "Firelight", utwór jest arcydziełem. Nagle słyszymy techno motyw! Który po chwili przechodzi jednak w taki sam zagrany na gitarze. Efekt jest piorunujący! Świetny jest też "Leviathan" z solówką przy balladowym podkładzie i genialnym refrenie. W zespole jest nowy bębniarz- Annton, ale wpasował się w skład, jakby grał z nim od zawsze.
Jeśli ktoś lubi ostrą heavy-thrashową młóckę to... niech zaśpiewa z nami:
"Paaaannnnnnddddeeeemmmonnnnniuuuuuummmmmm"!
Materiały dotyczące zespołu
- Venom