- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Vader "Reign Forever World"
Jestem przeciwnikiem wydawania tego typu albumów i w ogóle jakiejkolwiek formy odcinania kuponów od znanych nazw, ale z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że dla fanów olsztynian, których zarówno w rodzimej Polsce jak i wielkim świecie nie brakuje, jest to kolejna okazja do spotkania ze swoim ulubionym zespołem. Jako, że album "Litany" uważam za produkcję wtórną, tak i po tym wydawnictwie nie oczekiwałem zbyt wiele. Cóż, okazało się, że Vader po raz kolejny kopiuje samego siebie, nie wnosząc do tworzonej przez siebie muzyki nic ciekawego. Mam tu na myśli oczywiście nowe kawałki, które są kontynuacją tego, co mogliśmy usłyszeć na ostatnim dużym albumie. Spośród nich zdecydowanie wybija się "Frozen Paths", ale jedna jaskółka wiosny nie czyni.
Z wielkim zainteresowaniem wysłuchałem natomiast coverów, z których szczególnie jeden wydawał mi się w obfitych zapowiedziach wypuszczanych przez Massive Menagment nieco dyskusyjny. Chodzi tu oczywiście o "Freezing Moon", który z dotychczasową muzyką produkowaną przez Vader ma raczej niewiele wspólnego. Nie martwiłem się tutaj o stronę techniczną, bo warsztat olsztynian jest klasą samą w sobie, obawiałem się bardziej wokali, bo jak wiemy specyficznych wokaliz Attili raczej podrobić się nie da. Przesłuchanie krążka rozpocząłem oczywiście od tego kawałka i muszę przyznać, że zostałem mile zaskoczony. Może samego coveru nie należy uznać za jakąś specjalną rewelację, ale Peter wywiązał się ze swojego zadania znakomicie i uważam, że nie może się tych wokali wstydzić. Jest rzeczą niezwykle miłą, kiedy stricte deathowy zespół bierze się za takie rzeczy jak Mayhem, ale często bywa tak, że panowie gubią ten niezwykły klimat jaki panuje na płytach Norwegów na rzecz zdrowego napierdalania. Vader wyszedł z tego zadania obronną ręką i potrafił połączyć te dwie rzeczy ze znanym właściwie tylko sobie sprytem. Reszta coverów trzyma wysoki poziom i słucha się ich z prawdziwą przyjemnością. Oprócz tego na płycie znajdziemy także dwa kawałki live - "Carnal" to niemal wizytówka zespołu i wybranie tego utworu na ten krążek jest rzeczą jak najbardziej zrozumiałą.
Płyta jest zlepkiem róznych rzeczy (tak jak zazwyczaj bywa przy tego typu wydawnictwach) i słucha się jej z zainteresowaniem, ale trudno tu mówić o jakichś rewelacjach. Przypuszczam, że ludzie, którzy zawiedli się na "Litany" i tak przejdą koło tej płyty obojętnie. Z kolei każdy fan Vadera i tak z pewnością ten album kupi, a znając politykę wydawniczą firmy zajmującą się olsztyńską formacją na rynku polskim, zapłacimy za niego cenę podobną do "Litany". Ale cóż, my zwykli słuchacze nie mamy na to właściwie żadnego wpływu.
Materiały dotyczące zespołu
- Vader
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Machine Head "The Blackening"
- autor: Mrozikos667
Metallica "Master Of Puppets"
- autor: Tomasz Kwiatkowski
- autor: Qboot
Malefice "Entities"
- autor: Katarzyna "KTM" Bujas
Slipknot "Iowa"
- autor: kaRel
Dismember "The God That Never Was"
- autor: Mrozikos667