- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Unleashed "Hell's Unleashed"
Od wydania ostatniego, słabego albumu Unleashed "Warrior" minęło już pięć lat, o zespole słuch zaginął i prawdę mówiąc zastanawiałem sie, czy jeszcze kiedykolwiek usłyszę nowe numery ekipy Johnny'ego Hedlunda. Liczyłem, że jeśli jednak tak się stanie, to będzie to znowu płyta na poziomie.
Z nieukrywaną satysfakcją przyznaję, że na najnowszej propozycji reaktywowanych Szwedów dostałem to, w co po cichu wierzyłem. "Hell's Unleashed" to materiał podążający ścieżką wytyczoną na "Across The Open Sea" czy "Victory", jednak dojrzalszy kompozycyjnie i technicznie. Już pierwsze dźwięki "Don't Want To Be Born" nie pozostawiają cienia wątpliwości z jaką death metalową formacją mamy do czynienia. Charakterystycznie brzmiące gitary, pulsujący bas, chwytliwe riffy i chrypliwy (choć już nie tak głęboki jak dawniej) głos Johnny'ego - taki właśnie Unleashed znamy i lubimy. Jak zawsze w muzyce Szwedów usłyszymy dużo równego, miarowego i rytmicznego grania ("Joy In The Sand", "We'll Come For You" czy "Your Head Is Mine"), jak też agresywne, intensywne numery, takie jak tytułowy "Hell's Unleashed", "Demoneater", "Peace, Piece By Piece" czy "Burnt Alive". Natomiast słuchając "Fly Raven Fly" czy "Demons Rejoice" będziemy też mieć czas na złapanie oddechu. Na egzemplarzu promocyjnym znalazł się dodatkowo utwór "Death Metal" inspirowany twórczością Venom (skojarzenia z numerem "Black Metal" są jak najbardziej na miejscu) i będący hołdem dla tego zespołu, jednak z przyczyn prawnych nie ukazał się on na wydaniu oficjalnym. Płyta ma klarowne i ciężkie brzmienie, co tylko dodaje mocy kompozycjom Szwedów, które po prostu miażdżą.
Zespół powraca w dobrym stylu i mam wrażenie, że stać ich na jeszcze więcej - miejmy nadzieję, że na tym krążku się nie skończy. A sięgnąć po niego powinni wszyscy ci, którzy skreślili Unleashed po nieudanym "Warrior" - nowa płyta skopie im tyłki. Nie mam wątpliwości, że pozostałym również.