zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 21 listopada 2024

recenzja: Turbo "Strażnik Światła"

18.01.2010  autor: Megakruk
okładka płyty
Nazwa zespołu: Turbo
Tytuł płyty: "Strażnik Światła"
Utwory: Prolog; Na progu życia; Szept sumienia; Strażnik światła; Przestrzeń - światło; Na skrzydłach nut; Niebezpieczny taniec; Obietnica lepszego dnia; Tunel; Na przekór nocy; Noc już woła; Epilog; Epilog (akustyczna wersja demo)
Wykonawcy: Tomasz Struszczyk - wokal; Wojtek Hoffmann - gitara; Bogusz Rutkiewicz - gitara basowa; Dominik Jokiel - gitara; Tomasz Krzyżaniak - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Metal Mind Productions
Premiera: 2009
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

I w Polsce zdarzają się cuda. Wprawdzie nie znieśli podatków, za to wódka i fajki mają zdrożeć, ale oczom i uszom umęczonych fanów klasycznego metalu ukazał się "Strażnik Światła", którego już po pierwszym przesłuchaniu spokojnie można nazwać "Strażnikiem Hard'n'Heavy". Co zaskakujące, nawet nie tego naszego, ale "hejwi" w ogóle. Normalnie jajca jak berety. Czy ktoś był sobie w stanie wyobrazić Turbo bez Grześka Kupczyka na wokalu? Czy ktoś nawet znany z zalewania płatków śniadaniowych denaturatem śmiałby twierdzić, że po 30 latach grania przypuszczą atak miazgą, która spokojnie mogłaby jakościowo ruszyć do boju przy boku "Kawalerii Szatana"? Tu nawet nie słowo stało się ciałem, bo nikt tego nie zapowiadał. Ot, wyszła sobie płyta, na którą czekali zaciekle chyba tylko tetrycy z gromady, bez wątpienia, "Dorosłych już dzieci" (czyt. fanów Turbo), za to taka która stawia w pozycji dziewiczego zakłopotania zarówno neo - kontynuatorów nurtu ze Skandynawii, Reichu czy gdzie się to jeszcze obecnie nagrywa? po namyśle? także wielu, którzy razem z Turbo stawali na starcie. Ale po kolei.

"Metalmania '99" - stosunkowo niedługo po powrocie Kupczyka do składu, gdzieś za Vader i Christ Agony, wyskakuje samobójczo Turbo. Prezencja mizerna, cytrynowa jak zwykle gitara Wojtka Hoffmanna, za to porywający show bez wydymającego jajka napinania - i moje wielkie zaskoczenie. Panowie zagrali, podziękowali i duuuuża grupa nierzadko leciwych już wtedy fanów, uprzednio rozpierdalając teren pod sceną, olała resztę rozpiski i poszła se z jednym zbiorowym, dumnym bananem na misce, do chaty lub na wódkę. To o czymś świadczy! Potem miały być te powroty do korzeni czy wcześniej w odświeżonej bardziej nowoczesnej konwencji - efekt taki, że jak z dwa lata temu, po ponownym odejściu Grzegorza, zobaczyłem Hoffmanna w "Kawie czy Herbacie" z pokornie pochyloną głową między panią prezenter znaną z Niedzielnego Bloku Jedynki, a panem w swetrze w serek, to już raczej byłem pewien, że to koniec. "Tożsamość" sprzed pięciu lat znamionowała, że zespół wraca do dawnej formy. Przecież, do cholery, wybrano to albumem roku w niejednej gazecie specgitarowej, nie? Ale kolejna rejterada pierwszej syreny polskiego heavy na rzecz CETI w mniemaniu wielu pociągnęła ostatecznie wajchę gilotyny, spychając bezgłowe ciało Turbo w nicość, i? Bardzo dobrze. Czy bez tych dramatycznych wydarzeń i spadku popularności, który zapędzał na ich koncerty góra cztery kwintale osób w przeliczeniu na masę, jakość "Strażnika Światła" byłaby aż tak wielkim pozytywnym szokiem? Without Kupczyk? No way? Zdziwicie się. Tomek Struszczyk - nowy człowiek w składzie, na co dzień łupiący w klawiaturę w jakiejś firmie - nie dość, że mężnie wziął się za bary ze schedą pana K., to jeszcze zaryczał tak pięknie, że jakbym nie wiedział, że w tym zespole śpiewał przez lata ktoś inny, to pomyślałbym, że weteran ciągle jest w szczytowej formie. Iluż gigantom to nie wyszło. Bayley poległ w Ironach, Ripper Owens w Judas Priest, Dio traktowany często jako konieczność w składzie Sabbs czy też średnio udane zastępowanie Glena Danziga w Misfits.

Czemu w przypadku Turbo wymieniam tych największych? Sprawa prosta, nie umniejszając reszcie muzyków, wszystkie te kapele świat pamięta najbardziej z powodu charyzmatycznego gardłowego, prowadzącego tłumy nie gorzej od samego Cezara czy innego Jose Marie Luisa Alfonso Celadesa. Nadto, nowy krążek nie odbiega absolutnie w żadnym aspekcie od produkcji klejonych za Wielką Sadzawką czy u naszych zachodnich sąsiadów. Klasyczne "Intro" - i jego wokalizowana, akustyczna kontynuacja w "Epilogu", rasowe hardrockowe "Na progu życia" z genialnym refrenem i solówką w manierze wczesnego Joe Satrianiego, to jest w końcu to Turbo, na jakie większość czekała. Ciśnienie nie opada w równie udanym "Szepcie sumienia", a im dalej tym lepiej. Epik tytułowy, trwający ponad 8 minut kolos zadziwia rozpasaniem kompozycyjnym i środkową stonowaną częścią, przy której stalowe, bojowe łzy same ciekną po policzkach. Gitara Wojtka Hoffmanna czaruje niezgorzej niż duet Smith - Murray w najlepszych czasach Maiden, zaś uwypuklony bas i zdyscyplinowana perkusja podkładają dynamit pod całość, ostatecznie wysadzając wszystko w niebiosa. Jest też ballada. Tytuł "Na skrzydłach nut" nie zachęca, ale to żadna wiocha, miauczenie czy inne spuszczanie się w pościel, jak zwykli to robić dajmy na to rycerze na ostatnim gniocie Hammerfall. Nasi uwodzą przejmująco, ale i z charakterem, a po czym między innnymi poznać dobry zespół metalowy, jak nie po tym, jak radzi sobie w tych wolniejszych, natchnionych momentach. Highlighty "Strażnika Światła" można wymieniać w nieskończoność. Czy będzie to "Obietnica lepszego dnia", czy instrumentalny "Tunel", spokojnie mogące zasilić tracklistę "Killers", czyli najlepszego krążka Steve'a Harrisa i S-ki, bez znaczenia - to światowy metal, który ponownie zawitał w skromne nadwiślańskie progi.

Świetnym dźwiękom dorównuje także wspaniale zbilansowana produkcja. Sound czysty jak górskie zdroje, a przy okazji ostry jak brzytwa, doskonale pasuje do tych wysublimowanych zagrywek. Warto w tym przypadku olać niedzielną mszę, wizytę teściów czy nawet matkę, żonę i kochankę, przeznaczając ten czas na zatopienie się w "Strażnika". Każde przesłuchanie to nowe wrażenia, nowe elementy układanki składające się na ten koncept album. Ci, na których polskie teksty działają jak wąglik na płuca, też spokojnie mogą zainwestować te parę groszy we własną kopię, bo liryki, o czym zapewniam, nie powodują o dziwo, że człowiek czuje się jakby właśnie zżarł szklankę lub wychłeptał butelkę ace. Klasyk, klasyk, kurwa mać, klasyk. Nie ma Kupczyka - być może umarł Król, na pewno niech żyje nowy Król. Brawo dla Wojtka Hoffmanna, brawo dla reszty ekipy i przede wszystkim nowego wokalisty. "Strażnik Światła" to krążek, który bez dwóch zdań przyprawi niejednego o wiosnę w sercu i stanie się ponurym koszmarem dla wieszających na nich psy malkontentów. Tryumf odwagi, umiejętności komponowania i chęci grania nad jakimiś pierdolonymi przesądami - i oto prawdziwa filozofia heavy metalu - dziś niesie ją Turbo.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re.
Ketiw (gość, IP: 87.182.242.*), 2010-01-18 23:33:30 | odpowiedz | zgłoś
Plyta jest rewelacyjna i material swietnie sprawdza sie na zywca. Moja dziewczyna ,ktora na codzien nie slucha metalu byla ze mna na koncertach w Mosinie i Poznaniu i stwierdzila ze ta grupa ma zajebista moc. Ja bylem w ub.roku na kilku koncertch Turbo i na kazdym jest zywiol na maxa. Nie wazne czy sa to dni jakiegos miasta,festiwal czy koncert w klubie. A swoja droga pierwszy koncert Turbo na jakim bylem to rok 1980 lub 81 jeszcze z Krystkiem.Od tej pory to moj nr.1 !!!!
Świena płyta
Nurid (wyślij pw), 2010-01-18 15:38:27 | odpowiedz | zgłoś
Bardzo dobry album. Nowy wokalista świetnie sprawdza się w zespole. Dla mnie jakieś 8-9/10. Teraz czekam tylko na jakiś koncert w okolicy.
turbo zniszczyło
marianno (gość, IP: 83.7.117.*), 2010-01-18 15:22:23 | odpowiedz | zgłoś
zajebista płyta
50/50
Polansky (gość, IP: 83.23.189.*), 2010-01-18 14:45:55 | odpowiedz | zgłoś
jezeli chodzi o poziom techniczny kapeli, umiejetności, warsztat, realizację pomysłu to gratulacje !!! natomiast jeżeli chodzi o sam pomysł to już porazka, kopia Iron Maiden ewidentna, czyli mam takie mieszane uczucia, z jednej strony swietny album, z drugiej brak sojego stylu. Zresztą Turbo zawsze nie miało swojego stylu, zaczeli od rocka, przez hard rock, heavy metal, thrash, death aż po nu-metal / groove metal miejscami. Na pewno ta płyta jest najlepszym ich krązkiem od lat, poza tym co to za Turbo - oprócz Wojtka Hoffmana, ze starego składu ostał się tylko bass Bogusz Rutkiewicz, czyli moja ocena jest taka ambiwalentna 50/50
re: 50/50
Górol (gość, IP: 83.4.5.*), 2010-01-19 10:14:54 | odpowiedz | zgłoś
co tu masz z iron maiden?? IM to tylko patataje harrisa i tyle hehe
z szacunkiem dla wysilku muzykow, ale niestety
muzyk (gość, IP: 94.79.144.*), 2010-01-18 13:41:38 | odpowiedz | zgłoś
to tylko kopia Iron Maiden, jak myslicie jak reaguje np ktos na zachodzie sluchajac tego !!!! wiecie ze coverowych kapel jest milion, i do tych niestety dolaczylo Turbo.
re: z szacunkiem dla wysilku muzykow, ale niestety
Górol (gość, IP: 83.6.149.*), 2010-01-18 13:56:19 | odpowiedz | zgłoś
ale my nie jestesmy na zachodzie wiec daruj sobie.
iron maiden
Grad (gość, IP: 83.23.187.*), 2010-01-18 12:39:40 | odpowiedz | zgłoś
Bardzo podoba mi się ta płyta, jest super !!! chociaż czasami wydaje się że Turbo jest bardziej Ironowate niż ich protoplaści z Londynu :)
10?
tjarb (wyślij pw), 2010-01-18 11:57:16 | odpowiedz | zgłoś
to dobry album, nawet bardzo dobry, ale nie podniosles czasem oceny o 3 punkty za pochodzenie ;)
re: 10?
Megakruk
Megakruk (wyślij pw), 2010-01-18 16:20:32 | odpowiedz | zgłoś
Prawie trafiłeś, ale tylko prawie, jak na nasze warunki 10/10 w stylu heavy, patrząc na popierdywania Maiden, Judas, to też nie wydaje mi się żebym zawyżył, nie czarujmy się to heavy metal, więc twierdzenie, że Turbo kopiuje, jest nie na miejscu ,ten gatunek na tym polega. Ważniejsza jest, że tak powiem muzyczność tej płyty, słuchasz jednym tchem i się nie nudzisz, baniak się kiwa i masz ochotę zaśpiewać lub poudawać jak Hoffman popyla na swojej gitarze. Klasyk.

Oceń płytę:

Aktualna ocena (646 głosów):

 
 
65%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

- Turbo

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Megadeth "Endgame"
- autor: Megakruk

Slayer "World Painted Blood"
- autor: Megakruk

Nile "Those Whom the Gods Detest"
- autor: Megakruk
- autor: Kępol

Vader "Necropolis"
- autor: Megakruk

Wolverine "Communication Lost"
- autor: Megakruk

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?