zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku niedziela, 24 listopada 2024

recenzja: Turbo "Strażnik Światła"

18.01.2010  autor: Megakruk
okładka płyty
Nazwa zespołu: Turbo
Tytuł płyty: "Strażnik Światła"
Utwory: Prolog; Na progu życia; Szept sumienia; Strażnik światła; Przestrzeń - światło; Na skrzydłach nut; Niebezpieczny taniec; Obietnica lepszego dnia; Tunel; Na przekór nocy; Noc już woła; Epilog; Epilog (akustyczna wersja demo)
Wykonawcy: Tomasz Struszczyk - wokal; Wojtek Hoffmann - gitara; Bogusz Rutkiewicz - gitara basowa; Dominik Jokiel - gitara; Tomasz Krzyżaniak - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Metal Mind Productions
Premiera: 2009
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

I w Polsce zdarzają się cuda. Wprawdzie nie znieśli podatków, za to wódka i fajki mają zdrożeć, ale oczom i uszom umęczonych fanów klasycznego metalu ukazał się "Strażnik Światła", którego już po pierwszym przesłuchaniu spokojnie można nazwać "Strażnikiem Hard'n'Heavy". Co zaskakujące, nawet nie tego naszego, ale "hejwi" w ogóle. Normalnie jajca jak berety. Czy ktoś był sobie w stanie wyobrazić Turbo bez Grześka Kupczyka na wokalu? Czy ktoś nawet znany z zalewania płatków śniadaniowych denaturatem śmiałby twierdzić, że po 30 latach grania przypuszczą atak miazgą, która spokojnie mogłaby jakościowo ruszyć do boju przy boku "Kawalerii Szatana"? Tu nawet nie słowo stało się ciałem, bo nikt tego nie zapowiadał. Ot, wyszła sobie płyta, na którą czekali zaciekle chyba tylko tetrycy z gromady, bez wątpienia, "Dorosłych już dzieci" (czyt. fanów Turbo), za to taka która stawia w pozycji dziewiczego zakłopotania zarówno neo - kontynuatorów nurtu ze Skandynawii, Reichu czy gdzie się to jeszcze obecnie nagrywa? po namyśle? także wielu, którzy razem z Turbo stawali na starcie. Ale po kolei.

"Metalmania '99" - stosunkowo niedługo po powrocie Kupczyka do składu, gdzieś za Vader i Christ Agony, wyskakuje samobójczo Turbo. Prezencja mizerna, cytrynowa jak zwykle gitara Wojtka Hoffmanna, za to porywający show bez wydymającego jajka napinania - i moje wielkie zaskoczenie. Panowie zagrali, podziękowali i duuuuża grupa nierzadko leciwych już wtedy fanów, uprzednio rozpierdalając teren pod sceną, olała resztę rozpiski i poszła se z jednym zbiorowym, dumnym bananem na misce, do chaty lub na wódkę. To o czymś świadczy! Potem miały być te powroty do korzeni czy wcześniej w odświeżonej bardziej nowoczesnej konwencji - efekt taki, że jak z dwa lata temu, po ponownym odejściu Grzegorza, zobaczyłem Hoffmanna w "Kawie czy Herbacie" z pokornie pochyloną głową między panią prezenter znaną z Niedzielnego Bloku Jedynki, a panem w swetrze w serek, to już raczej byłem pewien, że to koniec. "Tożsamość" sprzed pięciu lat znamionowała, że zespół wraca do dawnej formy. Przecież, do cholery, wybrano to albumem roku w niejednej gazecie specgitarowej, nie? Ale kolejna rejterada pierwszej syreny polskiego heavy na rzecz CETI w mniemaniu wielu pociągnęła ostatecznie wajchę gilotyny, spychając bezgłowe ciało Turbo w nicość, i? Bardzo dobrze. Czy bez tych dramatycznych wydarzeń i spadku popularności, który zapędzał na ich koncerty góra cztery kwintale osób w przeliczeniu na masę, jakość "Strażnika Światła" byłaby aż tak wielkim pozytywnym szokiem? Without Kupczyk? No way? Zdziwicie się. Tomek Struszczyk - nowy człowiek w składzie, na co dzień łupiący w klawiaturę w jakiejś firmie - nie dość, że mężnie wziął się za bary ze schedą pana K., to jeszcze zaryczał tak pięknie, że jakbym nie wiedział, że w tym zespole śpiewał przez lata ktoś inny, to pomyślałbym, że weteran ciągle jest w szczytowej formie. Iluż gigantom to nie wyszło. Bayley poległ w Ironach, Ripper Owens w Judas Priest, Dio traktowany często jako konieczność w składzie Sabbs czy też średnio udane zastępowanie Glena Danziga w Misfits.

Czemu w przypadku Turbo wymieniam tych największych? Sprawa prosta, nie umniejszając reszcie muzyków, wszystkie te kapele świat pamięta najbardziej z powodu charyzmatycznego gardłowego, prowadzącego tłumy nie gorzej od samego Cezara czy innego Jose Marie Luisa Alfonso Celadesa. Nadto, nowy krążek nie odbiega absolutnie w żadnym aspekcie od produkcji klejonych za Wielką Sadzawką czy u naszych zachodnich sąsiadów. Klasyczne "Intro" - i jego wokalizowana, akustyczna kontynuacja w "Epilogu", rasowe hardrockowe "Na progu życia" z genialnym refrenem i solówką w manierze wczesnego Joe Satrianiego, to jest w końcu to Turbo, na jakie większość czekała. Ciśnienie nie opada w równie udanym "Szepcie sumienia", a im dalej tym lepiej. Epik tytułowy, trwający ponad 8 minut kolos zadziwia rozpasaniem kompozycyjnym i środkową stonowaną częścią, przy której stalowe, bojowe łzy same ciekną po policzkach. Gitara Wojtka Hoffmanna czaruje niezgorzej niż duet Smith - Murray w najlepszych czasach Maiden, zaś uwypuklony bas i zdyscyplinowana perkusja podkładają dynamit pod całość, ostatecznie wysadzając wszystko w niebiosa. Jest też ballada. Tytuł "Na skrzydłach nut" nie zachęca, ale to żadna wiocha, miauczenie czy inne spuszczanie się w pościel, jak zwykli to robić dajmy na to rycerze na ostatnim gniocie Hammerfall. Nasi uwodzą przejmująco, ale i z charakterem, a po czym między innnymi poznać dobry zespół metalowy, jak nie po tym, jak radzi sobie w tych wolniejszych, natchnionych momentach. Highlighty "Strażnika Światła" można wymieniać w nieskończoność. Czy będzie to "Obietnica lepszego dnia", czy instrumentalny "Tunel", spokojnie mogące zasilić tracklistę "Killers", czyli najlepszego krążka Steve'a Harrisa i S-ki, bez znaczenia - to światowy metal, który ponownie zawitał w skromne nadwiślańskie progi.

Świetnym dźwiękom dorównuje także wspaniale zbilansowana produkcja. Sound czysty jak górskie zdroje, a przy okazji ostry jak brzytwa, doskonale pasuje do tych wysublimowanych zagrywek. Warto w tym przypadku olać niedzielną mszę, wizytę teściów czy nawet matkę, żonę i kochankę, przeznaczając ten czas na zatopienie się w "Strażnika". Każde przesłuchanie to nowe wrażenia, nowe elementy układanki składające się na ten koncept album. Ci, na których polskie teksty działają jak wąglik na płuca, też spokojnie mogą zainwestować te parę groszy we własną kopię, bo liryki, o czym zapewniam, nie powodują o dziwo, że człowiek czuje się jakby właśnie zżarł szklankę lub wychłeptał butelkę ace. Klasyk, klasyk, kurwa mać, klasyk. Nie ma Kupczyka - być może umarł Król, na pewno niech żyje nowy Król. Brawo dla Wojtka Hoffmanna, brawo dla reszty ekipy i przede wszystkim nowego wokalisty. "Strażnik Światła" to krążek, który bez dwóch zdań przyprawi niejednego o wiosnę w sercu i stanie się ponurym koszmarem dla wieszających na nich psy malkontentów. Tryumf odwagi, umiejętności komponowania i chęci grania nad jakimiś pierdolonymi przesądami - i oto prawdziwa filozofia heavy metalu - dziś niesie ją Turbo.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: świetna płyta !!!
Solo (gość, IP: 85.221.181.*), 2011-02-02 21:00:18 | odpowiedz | zgłoś
Bledy ortograficzne w tym poscie swiadcza o poziomie fana...
cwaniaki
Eduard00 (wyślij pw), 2010-03-27 16:27:48 | odpowiedz | zgłoś
bez obrazy ale Ci którzy tak besztają tą płyte niech zamiast bluzgać , chwycą instrument i cos tam zagrają... potem sie odzywać.. dla mnie płyta jest super bo w heavy nie chodzi o zmiany....
Co to ma być?
Berud (gość, IP: 212.191.80.*), 2010-01-25 18:09:23 | odpowiedz | zgłoś
Kupiłem płytkę, przesłuchałem, opinię sobie wyrobiłem dość szybko... i sobie myślę - no to zobaczmy jakie reakcje wśród słuchaczy :P

Wchodzę sobie tutaj, bo i zaglądałem tu swego czasu dość częśto, aby przeczytać może recenzję, a szczególnie rzucić okiem na "plusy" i "minusy" wystawiane przez userów.

No i zobaczyłem... Poczytałem komentarze - i już tu więcej nie zajrzę, bo takiej wiochy to chyba nawet na portalach hip hopowych nie ma. Cała marna banda hejterów robiąca na złość albo nowemu wokaliście albo przychylnemu recenzentowi. Chyba drugie prędzej.

40% dla nowej płyty - vs - 88% dla "Epidemic". Omg.

Dorośnijcie wreszcie.
re: Co to ma być?
hloup (gość, IP: 83.22.54.*), 2010-01-25 19:00:19 | odpowiedz | zgłoś
najpierw to niech recenzent dorosnie !!!
re: Co to ma być?
Berud (gość, IP: 212.191.80.*), 2010-01-25 19:14:56 | odpowiedz | zgłoś
Recenzent recenzentem, ale ja się pytam poważnie: Wy naprawdę tutaj uważacie, że to jest zła płyta? Taka właśnie na 39%?

Albo tutaj zostały same dzieciaki albo kompletnie Wam odbiło.
re: Co to ma być?
Anoda.
Anoda. (wyślij pw), 2010-01-26 00:38:35 | odpowiedz | zgłoś
ja uważam, że płyta jest rewelacyjna. ;)
Król nie umarł
123rez (gość, IP: 91.94.5.*), 2010-01-21 19:24:05 | odpowiedz | zgłoś
Król nie umarł i nigdy nie umrze, nie martwicie się o Króla, a nowy to zaledwie krolewicz dopiero, ale powodzenia, a tu 3 facetów się branz.swoimi własnymi słowami, zabawne.
z dwojga złego
fino (gość, IP: 83.22.54.*), 2010-01-20 17:11:15 | odpowiedz | zgłoś
Z dwojga złego: nowe Turbo i Titus wolę zdecydowanie to pierwsze. Tego drugiego nie da się słuchać, straszna kaszana, podróba Motorów i amatorka, co do Turbo - to owszem nieźle się tego słucha, ale po 3 przesłuchaniu rzecz najzwyczajniej nudzi, zbyt długie te kawałki są, ale cieszy że tak bardzo Turbo powróciło do korzeni, czyli okresu do Kawalerii włącznie, i mimo iż nie ma tu Kupczyka, słychać że jest to Turbo.
Chociaż generalnie strach tu komentować, bo dziwnym zwyczajem, niespotykanym nigdzie, autor recki przyczepia się do każdego komenta.
re: z dwojga złego
Megakruk
Megakruk (wyślij pw), 2010-01-20 19:20:35 | odpowiedz | zgłoś
Przecież sam zostałem wywołany do tablicy: Pan zadał pytanie czy "kapło" mi z 5 zeta, więc odpowiadam, bo mnie to nie bawi nawet z tym ";)" na końcu. Autor komentu, obraża mnie jako rzekomo lobbującego za kaskę nową płytę Turbo. W ten sposób obraża także zespół Turbo, a to już nie są żarty. Podkreślam nawet z ";)" na końcu. Co do tego czy mi wolno, po lewej stronie masz znaczek "zgłoś", więc "zgłoś", że zwyczajem nigdzie niespotykanym odpowiedziałem na obelgę i to w tak prymitywny sposób, o którym jest te parę słów. Jestem pewien, że redakcja rockmetal.pl rozważy twój głos w tej sprawie i podejmie odpowiednie decyzje co do mojej wypowiedzi.
re: z dwojga złego
Kosassala (gość, IP: 85.221.181.*), 2010-01-21 19:05:59 | odpowiedz | zgłoś
Tragedia! Kupilem bo sie naczytalem recenzji najwyrqazniej :"fanow" kolezkow i dupa!:( Straszne wtorniactwo. A wokal do bani. Kupy brakuje to byla dusza tego organu.!!

Oceń płytę:

Aktualna ocena (646 głosów):

 
 
65%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

- Turbo

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Megadeth "Endgame"
- autor: Megakruk

Slayer "World Painted Blood"
- autor: Megakruk

Nile "Those Whom the Gods Detest"
- autor: Megakruk
- autor: Kępol

Vader "Necropolis"
- autor: Megakruk

Wolverine "Communication Lost"
- autor: Megakruk

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?