- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Toxic Bonkers "Seeds Of Cruelty"
Zapewne zdziwi niektórych informacja, że pochodzący z Aleksandrowa Łódzkiego Toxic Bonkers to zespół, który istnieje już jedenasty rok. Po wydaniu dwóch dużych płyt ("If The Dead Could Talk" i "Blindness"), kapela schroniła się pod skrzydłami bielskopodlaskiej Selfmadegod Records. Efektem tej współpracy jest powstały w PJ Reda Studio najnowszy album grupy, który ponad rok musiał czekać na swoją premierę.
"Seeds Of Cruelty" to trzydzieści minut dynamicznego death metalu z typową dla grindcore'a motoryką. Trzecie wydawnictwo Toxic Bonkers ubogie jest w szaleńcze młócki, daleko mu też do miażdżącego łomotu, jednak swym przytłaczającym ciężarem, dobrym growlem i umiarkowanymi tempami porządnie wali w czaszkę. W każdym z jedenastu numerów znajdziemy ducha późniejszego Napalm Death, gdzieniedzie sprytnie zmieszanego z brazylijską Sepulturą (również tą późniejszą). Tutaj nie liczy się szczególna wirtuozeria - wręcz byłaby ona nie na miejscu. Utwory z "Seeds Of Cruelty" uderzają bezpośredniością, świetną motoryką i solidną energią - dzięki tym właśnie elementom muzyka Toxic Bonkers, chociaż chwilami wtórna, ogromnie zyskuje. Walory tego niewątpliwie dobrego albumu podnosi również niezła produkcja, choć przyczepić się można do "plastikowego" brzmienia bębnów.
Jeśli do tej pory nie mieliście okazji zapoznać się z Toxic Bonkers, radzę wam zapamiętać tę nazwę, bo ta kapela ma szansę nieźle zamieszać. To zespół godny uwagi fanów mocnego i ciężkiego grania, którzy powinni mieć "Seeds Of Cruelty" na swoich półkach. I nie piszę tak dlatego, że nasz serwis jest patronem medialnym tego albumu.