zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

recenzja: Tool "10,000 Days"

5.05.2006  autor: RJF
okładka płyty
Nazwa zespołu: Tool
Tytuł płyty: "10,000 Days"
Utwory: Vicarious; Jambi; Wings for Marie (Pt. 1); 10,000 Days (Wings Pt. 2); The Pot; Lipan Conjuring; Lost Keys (Blame Hofmann); Rosetta Stoned; Intension; Right in Two; Viginti Tres
Wykonawcy: Maynard James Keenan - wokal; Adam Jones - gitara; Justin Chancellor - gitara basowa; Danny Carey - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Volcano, Sony Music, BMG Entertainment
Premiera: 2006
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

Są takie zespoły, po których po prostu nie można się spodziewać, żeby nagrały słabą płytę. Tool bez wątpienia jest jednym z nich. Każdym swoim krążkiem grupa, kierowana przez charyzmatycznego Maynarda Jamesa Keenana, jeśli nawet nie zmienia oblicza muzyki, to przynajmniej otwiera nowe drzwi i przeciera kolejne szlaki dla innych wykonawców. Nowa płyta tylko potwierdza, że zespół nadal się rozwija i ma jeszcze wiele do przekazania.

"10,000 Days" to bardzo mroczny album. Uwrażliwiający na dźwięk, ale także i na ciszę. Może nawet w większym stopniu przesiąknięty emocjami niż poprzednie dzieła zespołu. Owszem, techniczne smaczki nadal się pojawiają, co słychać już w otwierającym "Vicarious", ale są bardziej wtopione w całość. Komponują się z resztą, zamiast tworzyć autonomiczne elementy. Dzięki temu ten album jest dojrzalszy od poprzednich. Zamiast czterech muzyków grających swoje partie, mamy monolit - jedność tworzącą dźwięki układające się w harmonie, dobrane w starannie wyważonych proporcjach, niczym w laboratorium jakiegoś alchemika-geniusza. Muzycy godzą ze sobą paradoksy i uzyskują z nich nową jakość. Plemienne instrumenty perkusyjne sąsiadują z elektronicznymi, transowymi bitami w "Intension". To, co zdaje się być na przeciwnych muzycznych biegunach, tutaj łączy się w perfekcyjną całość. Posępne tąpnięcia w "Wings for Marie (Pt. 1)" zwiastują burzę (w dosłownym sensie) w następującym po nim "10,000 Days (Wings Pt. 2)". To chyba najmroczniejszy fragment płyty. Fragment mający szczególne znaczenie dla Maynarda. Jest to bowiem hołd złożony jego matce - Judith Marie Keenan - która zmarła w czerwcu 2003 roku, po tym jak 27 lat swojego życia spędziła na wózku inwalidzkim, częściowo sparaliżowana po przebytym wylewie. 27 lat to w przybliżeniu 10000 dni... "10,000 days in the fire is long enough. You're going home...", śpiewa jakby z oddali, nieobecnym głosem Keenan, a w tle huczy burza. Po takiej dawce emocji trudno oczekiwać więcej. A jednak jest to dopiero czwarty utwór na płycie. Będący tuż za nim "The Pot" zaskakuje ładunkiem energii i sporą, w porównaniu z innymi utworami, melodyjnością. Zaraz potem mamy nawiązujący do rytualnej pieśni Apaczów "Lipan Conjuring", który poprzedza enigmatyczny "Lost Keys (Blame Hofmann)". Taka różnorodność na przestrzeni ledwie kilkunastu minut mogłaby się wydawać szaleństwem. I jest. Ale Tool to grupa szaleńców, która starannie planuje swój każdy krok. Tu wszystko jest przemyślane. Nie ma miejsca dla przypadkowych nut. Nawet w atonalnym i arytmicznym "Viginti Tres" to, co początkowo wydaje się awangardowym wybrykiem, z każdym kolejnym przesłuchaniem nabiera sensu.

Jakby tego wszystkiego było mało, opakowanie płyty jest równie oryginalne jak muzyka. Tool jak zwykle zaskakuje. Nawet tych, którzy przywykli do bycia zaskakiwanymi przez ten zespół.

Komentarze
Dodaj komentarz »
10/10
darek1 (gość, IP: 87.239.220.*), 2009-07-24 08:31:03 | odpowiedz | zgłoś
Ode mnie również 10/10, po przesłuchaniu jej chyba ze 100 razy, za każdym następnym przechodzą mnie ciarki. Jambi od 3minuty i 55sek mnie po prostu zmiażdżyło.
Wieczny progres
Żuk (gość, IP: 85.222.86.*), 2009-05-06 19:43:13 | odpowiedz | zgłoś
Tool ma te same narzędzia co wszystkie inne metalowe zespoły na świecie. Gitary, bębny, wokal, trochę prądu... Jak to jest, że przy pomocy tych samych narzędzi, z każdą płytą zespół ten sięga coraz dalej? Po Aenimie naprawdę nie spodziewałem się, że w swoim muzycznym geniuszu Tool będzie w stanie pokazać jeszcze jakiś rozwój. 10000 days pokazuje, że na współczesnej lekko już niestety śmiesznawej scenie rock/metal są jeszcze muzycy którzy chcą i przede wszystkim potrafią realizować prawdziwy etos Artysty.

P.S. dla wszystkich porównywaczy - czy naprawde chcieli byście żeby Tool wydawał tą samą płytę przez 20 lat? Lateralus czy Aenima to pozycje wybitne, jednak stanowią już dzieła zamknięte. Malarz, który namalował bardzo dobry obraz, po czym skopiował go 40 razy zmieniając tylko tło, czy kolory jest zwykłym idiotą, który marnuje swój talent. Tool na szczęście idzie inną drogą. Doceńcie to.
10/10
Darth_Damien (gość, IP: 82.139.176.*), 2008-11-21 09:02:58 | odpowiedz | zgłoś
Moim zdaniem jest to zdecydowanie najbardziej udany album Toola. Chociaż na początku, gdy tylko kupiłem płytę, miałem co do niej wątpliwości. Wydawała mi się dość dziwaczna w stosunku do wcześniejszych. Bardzo poszarpane rytmy, na pozór mało melodii. Ale tu zgodzę się z autorem. DO tej płyty trzeba dorosnąć. Ja się w niej zakochałem po przesłuchaniu jej okołu 20 razy. Ode mnie 10/10
Przeciętny album
Prison Sex (gość, IP: 83.7.28.*), 2008-06-02 09:46:42 | odpowiedz | zgłoś
Jeden z gorszych albumów Toola, tyle lat czekania na 3 dobre kawałki, nie mówię, że płyta jest słaba, bo to jednak Tool, ale prezentuje zdecydowanie niższy poziom niż Lateralus czy Aenima. Dziwi mnie ocena 10/10 bo to ocena wysoka, aczkolwiek recenzje są zawsze subiektywne, wg mnie max 5/10.
re: Przeciętny album
Krist (gość, IP: 82.210.167.*), 2009-02-20 09:02:36 | odpowiedz | zgłoś
Hm, coś w tym jest. Płyta jest rzeczywiście jakaś taka...dziwna. Poprzednie też takie były ale miały w sobie jakąś taką moc, że aż się chciało do nich wracać. Ta wydaje mi słabsza (nie oznacza to, że uważam ją za kiepską). Po prostu nie zachęca do następnego przesłuchania. I wydaje mi się, że Tool smęci coraz bardziej.
re: Przeciętny album
wrrr (gość, IP: 31.61.129.*), 2014-11-16 08:23:25 | odpowiedz | zgłoś
hmm, podziele sie opinia która mnie naszła czytając Twoja. myśle wlasnie, ze to 10000 Days przewyższa poprzednie jeśli kryterium ma byc chęć powtórnego przesłuchania. Aenima i Latelarus są na tyle hm "przebojowe", ze wystarczyło by pojedyncze ich przesłuchanie. Przesluchujesz i możesz umrzeć. 10000 wymaga wysiłku i wielokrotnych przesłuchań by poczuć ją tak jak ma byc odczuta. Kwestia tylko kto czego oczekuje po muzykach.
Świetny album
GolVan (wyślij pw), 2008-04-12 11:14:12 | odpowiedz | zgłoś
Album naprawde świetny, najlepszy z Toolowskich. Jedynym minusem jest jego długość. Jest za długi. Okładka zaiste zajeb*.
Okładka..
Farmeer (gość, IP: 83.22.55.*), 2008-04-11 22:21:11 | odpowiedz | zgłoś
Rzeczywiście okładka jest prze.. po prostu daje takiego kopa jak najsilniejszy środek odurzający jaki wymyślono.. to oczywiście moje zdanie.. Pozdro.
3
Starsze »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (1149 głosów):

 
 
85%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

- Tool

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Kabanos "Zęby w ścianę"
- autor: RJF

Armia "Legenda (reedycja)"
- autor: ad

Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk

Pearl Jam "Pearl Jam"
- autor: RJF

A Perfect Circle "Thirteenth Step"
- autor: Basbob

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?