zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku poniedziałek, 25 listopada 2024

recenzja: Tomahawk "Mit Gas"

8.07.2004  autor: ad
okładka płyty
Nazwa zespołu: Tomahawk
Tytuł płyty: "Mit Gas"
Utwory: Birdsong; Rape This Day; You Can't Win; Mayday; Rotgut; Capt. Midnight; Desastre Natural; When the Stars Begin to Fall; Harelip; Harlem Clowns; Aktion 13F14
Wykonawcy: Mike Patton - wokal; Duane Denison - gitara; Kevin Rutmanis - gitara basowa; John Stanier - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Ipecac Recordings
Premiera: 2003
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

Tomahawk to zespół-składak, typu "all-star" złożony z najprzedniejszych postaci amerykańskiej sceny avant rocka i metalu, w przeciwieństwie chociażby do A Perfect Circle, składającego się z muzyków w gruncie rzeczy podrzędnych (może z wyjątkiem Maynarda, który i tak jest mocno przereklamowany). W skład grupy wchodzą: charyzmatyczny wokalista, lider zespołu, były członek Faith No More, Mr Bungle oraz Fantomas, Mike Patton, gitarzysta The Jesus Lizard John Stanier, oraz "melvinsowo-helmetowa" sekcja rytmiczna, czyli Kevin Rutmanis i Duane Denison.

"Mit Gas" jest już drugim albumem w dorobku zespołu. Jest to esencja free rocka - muzyka mieni się ogromnie rozległą gamą barw i odcieni. Mamy tu energetyczne, czysto rock'n'rollowe numery jak "Rape This Day", "Mayday" czy "Rotgut" nawiązujące mocno do grunge'u, jak również wyciszenie i spokój w postaci "Desastre Natural". Trzeci na płycie "You Can't Win" to typowe dla Pattona funkujące rytmy w połączeniu z elekroniczymi brzmieniami (przypominają się piosenki Faith No More "Evidence" z "King For A Day Fool For A Lifetime" lub "She Loves Me Not" z "Album of the Year"). Uwagę zwraca również niezwykle dramatyczne i przejmujące "Capt. Midnight", gdzie niepoślednią rolę pełni świetny wokal. Następnie "When The Stars Begin To Fall" - wstęp znów typowy dla twórczości Pattona - znerwicowane, chaotyczne ostre brzmienia, przypominające "Naked In Front Of The Computer" i "Ugly In The Morning", w połączeniu z tajemniczym i mrocznym klimatem wytworzonym przez dysonansowe chórki, a la Alice In Chains. Genialny psychodeliczny "Harelip" znów nasuwa skojarzenia z wczesnymi dokonaniami lidera Faith No More - melodia zwrotki dublowana jest przez instrument, lecz na szczęście nie jest to tak dosadne i drażniące, jak na wspomnianym wcześniej "Evidence".

Krążek jest bardzo równy - nie ma słąbszych fragmentów. Obok kompozycji, znajdziemy tutaj również nieśmiałe improwizacje. Wszystko jest tu podporządkowane treści - nie ma tu efektownych solówek ani popisów muzyków, co czyni płytę bardziej spójną. Po każdym nowym projekcie Mike'a Pattona spodziewam się czegoś naprawdę wielkiego, więc poprzeczka zawieszona jest bardzo wysoko, a mimo to nie potrafię przeyczepić się do niczego. Album świeży i pełen emocji, słowem - rewelacja.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (147 głosów):

 
 
87%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk

Mr. Bungle "California"
- autor: ad

The Dillinger Escape Plan "Ire Works"
- autor: Ugluk

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?