zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku wtorek, 3 grudnia 2024

recenzja: Tiamat "Wildhoney"

6.02.2000  autor: Miki(S)
okładka płyty
Nazwa zespołu: Tiamat
Tytuł płyty: "Wildhoney"
Utwory: Wildhoney; Whatever That Hurts; The Ar; 25th Floor; Gaia; Visionaire; Kaleidoscope; Do You Dream Of Me?; Planets; A Pocket Size Sun
Wydawcy: Metal Mind Productions
Premiera: 1994
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

Pełen nadziei i marzeń wstąpiłem do Rajskiego Ogrodu. Śpiew ptaków, delikatne muśnięcia wiatru nie mogły przygotować mnie na to co spotkałem później... Uderzenia nadeszły ze wszystkich stron, gorące powietrze przygniatało, rośliny i zwierzęta umierały z pragnienia, cienie tańczyły...

"Wildhoney", dziki miód z przeklętych, mitycznych lasów, magiczna symfonia natury. Dzika i spokojna... Piękna... Już po usłyszeniu pierwszych dźwięków utworu "Wildhoney" pokochałem ten album. Tiamat przede wszystkim postawił na wspaniały Klimat, co udało mu się wręcz doskonale. Nie znaczy to, że nie usłyszycie cięższych melodii, jednak przeważa spokój, magia i niesamowita atmosfera. Posłuchajcie więc Tiamatu, poczujcie piękno i delikatność ("Wildhoney" - śliczne ptaszki i gitara akustyczna), brutalność i tajemniczość ("Whatever That Hurts"- melodyjne gitary i porywający, szalony refren), odwiedźcie umierającą krainę, wspaniale wymalowaną przez dźwięki ("Gaia", "Visionaire"), wkroczcie w końcu do Krainy Marzeń, pełnej melancholii, spokoju i czarów ("Kaleidoscope" - deszcz i delikatna gitara akustyczna, "Do You Dream Of Me?" - spokojna ballada z niesamowitymi wprost instrumentami klawiszowymi), aby dotknąć gwiazd i spotkać się z tym, co wciąż nienazwane ("Planets" - trochę w stylu elektronicznego Tangerine Dream, piękne klawisze; "A Pocket Size Sun" dosyć dziwny, z jazzową końcówką).

Świat, w który wkroczyłem był pełen sprzeczności i zagadek. Swoją złożonością przerastał mnie, każdy mój krok stawał się spotkaniem z kolejną tajemnicą. Błądziłem wśród labiryntu marzeń, tonąłem w odmętach wyobraźni, uciekałem przed własnym cieniem, ale byłem, mam nadzieję, jednym z wielu...

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Tiamat "Wildhoney"
pik (gość, IP: 83.5.231.*), 2024-09-05 23:29:09 | odpowiedz | zgłoś
A jeśli chodzi o Tiamat, to u mnie wygląda to tak.
1. Wildhoney 2. A Deeper Kind Of Slumber 3. The Astral Sleep 4. Clouds. Innych płyt albo nie znam, albo nie lubię.. no może poza poszczególnymi utworami
re: Tiamat "Wildhoney"
jarema37 (wyślij pw), 2024-09-08 13:49:41 | odpowiedz | zgłoś
Pik, jak przestawimy ostania pozycję na pierwszą, to reszta się zgadza :). Chociaż patrząc tak obiektywnie to dziki miód najlepszy (subiektywnie na odbiór muzyki wpływa masa czynników; również miejsce w życiu w tym momencie. W przypadku Clouds u mnie tak było).
Po DKOS już było różnie. Raczej słabo. Ale ostatnia (poharatanych ludzi ;p) mogę polecić. Zadziwiająco dobra płyta
re: Tiamat "Wildhoney"
arekn (gość, IP: 83.20.67.*), 2024-09-04 10:40:18 | odpowiedz | zgłoś
Jak zwykle przy płytach wybitnych przypominam, że ta płyta ukazała się 1 września 1994 czyli minęło jej...30 lat. ave metal.
re: Tiamat "Wildhoney"
arekn (gość, IP: 83.20.64.*), 2024-09-05 11:14:47 | odpowiedz | zgłoś
Wyróżniłem z tego 94 roku Tiamat ale wtedy wyszło jeszcze kilka innych równie dobrych: Kyuss Welcome To Sky Valley, Soundgarden Superunknown, Emperor In the Nightside Eclipse, wspomniany tu poniżej Amorphis, Helmet Betty, Machine Head Burn My Eyes, Cannibal Corpse, ostatnia z Chrisem Burnesem The Bleeding, Pantera Far Beyond Driven, Megadeth Youthanasia, Prong Cleansing.
re: Tiamat "Wildhoney"
pik (gość, IP: 83.5.231.*), 2024-09-05 23:20:05 | odpowiedz | zgłoś
A gdzie Therapy? i Troublegum? Ten album + Infernal Love (1995) to były jedne z moich ulubionych albumów lat 90-tych, nawet jeśli pojawiło się wtedy tak wiele świetnych płyt. Super dekada - przynajmniej muzycznie:)
re: Tiamat "Wildhoney"
pik (gość, IP: 83.5.231.*), 2024-09-06 16:53:16 | odpowiedz | zgłoś
I jeszcze Nine Inch Nails - the downward spiral, oraz Pink Floyd - the division bell
re: Tiamat "Wildhoney"
Pumpciuś (gość, IP: 80.55.193.*), 2024-08-02 10:41:01 | odpowiedz | zgłoś
Lepsza płyta niż piosenkowy Clouds. Ma dużo wspólnego z rockiem progresywnym (tym właściwym z lat 70-ych) a gdybym nie wiedział to bym uwierzył że utwór A Pocket Size Sun to Pink Floyd. Z resztą oni nie ukrywali inspiracji bo na reedycji jest zamieszczony cover Pink Floyd.
re: Tiamat "Wildhoney"
Wolrad
Wolrad (wyślij pw), 2014-12-23 22:27:19 | odpowiedz | zgłoś
Ponownie, któryś raz (pewnie ze setny) przesłuchałem Wildhoney. Płyta nie ma zbędnego dźwięku, wszystko dopracowane
i ten wspaniały klimat, którego Tiamat nie powtórzył na żadnej innej płycie.
Powinna być klasyką jak płyty Pink Floyd, bo przecież jest całkiem przystępna. Nie jest to ciężki metal, ani wyrafinowane granie.
re: Tiamat "Wildhoney"
Nekromantikk (gość, IP: 178.21.136.*), 2014-10-08 09:30:44 | odpowiedz | zgłoś
Aż na nowo odsłuchałem dziś. Materiał się nigdy nie zestarzeje. Nie będę oryginalny - to genialny album jest.
re: Tiamat "Wildhoney"
Marcin Kutera (wyślij pw), 2013-03-01 13:55:43 | odpowiedz | zgłoś
absolutny majstersztyk
« Nowsze
1