- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Tiamat "Wildhoney"
Pełen nadziei i marzeń wstąpiłem do Rajskiego Ogrodu. Śpiew ptaków, delikatne muśnięcia wiatru nie mogły przygotować mnie na to co spotkałem później... Uderzenia nadeszły ze wszystkich stron, gorące powietrze przygniatało, rośliny i zwierzęta umierały z pragnienia, cienie tańczyły...
"Wildhoney", dziki miód z przeklętych, mitycznych lasów, magiczna symfonia natury. Dzika i spokojna... Piękna... Już po usłyszeniu pierwszych dźwięków utworu "Wildhoney" pokochałem ten album. Tiamat przede wszystkim postawił na wspaniały Klimat, co udało mu się wręcz doskonale. Nie znaczy to, że nie usłyszycie cięższych melodii, jednak przeważa spokój, magia i niesamowita atmosfera. Posłuchajcie więc Tiamatu, poczujcie piękno i delikatność ("Wildhoney" - śliczne ptaszki i gitara akustyczna), brutalność i tajemniczość ("Whatever That Hurts"- melodyjne gitary i porywający, szalony refren), odwiedźcie umierającą krainę, wspaniale wymalowaną przez dźwięki ("Gaia", "Visionaire"), wkroczcie w końcu do Krainy Marzeń, pełnej melancholii, spokoju i czarów ("Kaleidoscope" - deszcz i delikatna gitara akustyczna, "Do You Dream Of Me?" - spokojna ballada z niesamowitymi wprost instrumentami klawiszowymi), aby dotknąć gwiazd i spotkać się z tym, co wciąż nienazwane ("Planets" - trochę w stylu elektronicznego Tangerine Dream, piękne klawisze; "A Pocket Size Sun" dosyć dziwny, z jazzową końcówką).
Świat, w który wkroczyłem był pełen sprzeczności i zagadek. Swoją złożonością przerastał mnie, każdy mój krok stawał się spotkaniem z kolejną tajemnicą. Błądziłem wśród labiryntu marzeń, tonąłem w odmętach wyobraźni, uciekałem przed własnym cieniem, ale byłem, mam nadzieję, jednym z wielu...
Po DKOS już było różnie. Raczej słabo. Ale ostatnia (poharatanych ludzi ;p) mogę polecić. Zadziwiająco dobra płyta
i ten wspaniały klimat, którego Tiamat nie powtórzył na żadnej innej płycie.
Powinna być klasyką jak płyty Pink Floyd, bo przecież jest całkiem przystępna. Nie jest to ciężki metal, ani wyrafinowane granie.
Materiały dotyczące zespołu
- Tiamat
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Opeth "Blackwater Park"
- autor: Zbyszek "Mars" Miszewski
- autor: Michu
- autor: Margaret
- autor: Arhaathu
Machine Head "The Blackening"
- autor: Mrozikos667
Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk
Moonspell "Under Satanae"
- autor: Cemetary Slut
Burzum "Hvis Lyset Tar Oss"
- autor: Aranath
1. Wildhoney 2. A Deeper Kind Of Slumber 3. The Astral Sleep 4. Clouds. Innych płyt albo nie znam, albo nie lubię.. no może poza poszczególnymi utworami