- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Thy Disease "Rat Age: Sworn Kinds Final Verses"
Już po "Neurotic World Of Guilt" było jasne, że Thy Disease podążają nową drogą, wplatając w death metalową muzykę coraz więcej elektroniki i to elektroniki na najwyższym poziomie. Tak jest i tym razem. Ta niezwykle płodna krakowska formacja wydała w tym roku kolejny bardzo dobry album.
"Rat Age: Sworn Kinds Final Verses" bo taki tytuł nosi płyta, to kolejny krok w stronę zindustrializowanego metalu - tym razem efekty pracy Cube'a (syntezatory, loopy, wszelkie przeszkadzajki eletroniczne) słyszymy także pomiędzy utworami. Są to wspaniałe pasaże muzyczne, wzbudzające we mnie skojarzenia z nowoczesnymi, futurystycznymi miastami jak np. Tokio. To naprawdę duża rzecz, ponieważ muzyka Thy Disease wywołuje we mnie emocje, co nieczęsto zdarza się w przypadku wykonawców muzyki stricte metalowej. Cube jest cichym bohaterem całego "Rat Age". Gdyby nie tworzone przez niego dźwięki, byłby to pewnie jeden z wielu podobnych projektów, a tak wraz z Yanuarym, stworzyli bardzo dobry, naładowany ciekawymi dźwiękami krążek.
"Rat Age..." to historia majaca miejsce w niedalekiej przyszłości: wielkie korporacje, nowe, zmutowane wirusy, narastające zagrożenie wojną nuklearną, czyli popularne wyobrażenie przyszłego świata. Koncept jak rzadko zlewa się z muzyką, jak wspomniałem w wielu momentach muzyka wręcz narzuca takie a nie inne skojarzenie, co bardzo chwali się autorom. Brzmieniowo Thy Disease poczynili kolejny postęp - studio "ZED" to niedawne odkrycie na polskim rynku i od razu udowadnia, że nie bez powodu jest coraz bardziej popularne wśród metalowych grup.
Zmiany w zespole (na perkusji tym razem znany ze Sceptic Kuba "Cloud" Chmura) wyszły zdecydowanie na dobre. Partie bebnów są bardzo solidnie nagrane, a bas obslugiwany przez Yanuarego jest bardzo dobrze wyeksponowany i odgrywa ważną rolę w twórczości Thy Disease. Muzyka może się niekiedy kojarzyć z dziełami Fear Factory (np. "Antidote" - szybka, podwójna stopa przypominająca synetyczne wyczyny wyżej wymienionych) a także Samael (psycho zmienił nieco barwę głosów) i o ile nie jestem fanem, ani nawet sympatykiem twórczości Szwajcarów, to Thy Disease wybrnęło z tego połączenia doskonale.
Na wyróżnienie zasługują kawałki "Fire Storm" i "Unity". Pierwszy z nich to naładowany wręcz pięknymi melodiami (wytworzonymi przez syntezatory) numer. Mimo swojej brutalności potrafi urzekać... Drugi to kontynuacja wątków z poprzedniej płyty - kompozycja oparta jedynie na wokalu i muzyce elektronicznej. Wspanialy efekt pokazuje, że warto przeć w tą własnie stronę. I gorąco zachęcam muzyków do kolejnych eksperymentów, bo "Rat Age" to coś więcej niż przeciętna płyta metalowa na tym rynku. Zdecydowanie polecam, jeśli ktoś jeszcze nie słyszał "Rat Age".
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk
Frontside "Absolutus"
- autor: Ugluk
Sepultura "Dante XXI"
- autor: Ugluk
Behemoth "The Apostasy"
- autor: Zagreus
- autor: Ugluk
The Dillinger Escape Plan "Ire Works"
- autor: Ugluk