- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Three Wishes "Three Wishes (demo)"
Three Wishes to dość młoda formacja ze Śląska, której płytka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, tak "ilościowo", jak i jakościowo. Może to mój błąd, że po pozbawionym okładki trzyutworowym demo, które dotarło do redakcji, spodziewałem się co najwyżej kilkunastu minut nie wyróżniającego się niczym specjalnym grania - otrzymałem zaś blisko pół godziny inteligentnego, dojrzałego, wymykającego się jednoznacznym klasyfikacjom materiału.
Najkrócej można by powiedzieć, że Trzy Życzenia "szukają". Poruszają się w obszarach progresji i "klimatów", nie wpisując się jednakże jednoznacznie w żaden z nurtów tradycyjnie kojarzonych z tą stylistyką. W ich muzyce interesujące, nieco "łamane" rozwiązania instrumentalne łączą się z ciężarem mocnego, bezpośredniego rocka oraz mieszanką niepokoju i melancholii. Widać wyraźnie, że chłopcy czerpią wzory z wielu źródeł; całe ich demo najczęściej przywodzi na myśl Tool, spokojniejsze fragmenty kojarzą się z Pink Floyd - lub też może raczej z "środkową" Anathemą, kontynuatorami tradycji Floydów w obecnym pokoleniu - zaś te mocniejsze budzą niekiedy delikatne skojarzenia z nowocześniejsza psychodelią spod znaku System of a Down. Nad tym wszystkim unosi się z kolei mniej lub bardziej wyczuwalny duch Seattle (bliższy przy tym Alice In Chains niż, dajmy na to, Nirvanie), nadający muzyce Three Wishes zdecydowania i ekspresji oraz nie pozwalający zespołowi zbytnio odpłynąć w wirtuozerię. "Kraciastokoszulowe" wpływy da również odnaleźć w śpiewie wokalisty, w którym momentami można wyczuć pewne charakterystycznie vedderowsko-staleyowskie nutki.
W muzyce grupy najbardziej spodobało mi się to, iż mimo dużego zagęszczenia różnorodnych patentów, częstych zmian tempa i nastroju, praktycznie wszystko zdaje się z siebie wynikać. Three Wishes całkiem umiejętnie panują nad dramaturgią swych utworów, wykazując się tym samym godnym uznania talentem kompozytorskim. Oprócz sprawnych muzyków, w budowaniu rzeczonej dramaturgii niebanalny udział ma również wart pochwały wokalista, który z dużym zaangażowaniem - i, co także istotne, dobrą angielszczyzną - ekspresywnie interpretuje ciekawie napisane teksty. Całość dema Trzech Życzeń robi wrażenie nader pozytywne - pozostaje liczyć na pozytywny rozwój formacji i kolejne udane nagrania, a także życzyć jej (może nawet trzykrotnie) powodzenia, na które z pewnością zasługuje.