- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Therion "Theli"
Muzyka, jaką prezentuje Therion, jest jednym (obok heavy i thrash metalu) z moich ulubionych gatunków. Chociaż udziela się w zespole bardzo wiele osób, jeżeli policzyć chóry i orkiestry symfoniczne to wyjdzie kilkadziesiąt, to sam trzon bandu tworzy jeden człowiek - Christoffer Johnsson. Różni ludzie przychodzili i odchodzili z zespołu, a Szwed jest z nim od zawsze i czasami ma się wrażenie, że jest to wręcz jego solowy projekt. Jego koncepcje i poglądy na muzykę bardzo zmieniły się przez lata istnienia Therion. Na początku grali death metal, przechodząc stopniowo aż do dzisiejszej postaci, czyli metalu symfonicznego.
Album "Theli" jest przełomowy, ponieważ to na nim pierwszy raz udział gitar jest porównywalny z obecnością instrumentów smyczkowych i chórów. To od tego właśnie LPa moje zapatrywania na muzykę "metalową" uległy zmianie i przez to darzę ten materiał głębokim sentymentem. Możemy tu usłyszeć Polaka - Piotra Wawrzeniuka, który gra na perkusji. Jest to także ostatni album, na którym Christoffer udzielał się wokalnie. W następnych produkcjach występują już wyłącznie chóry.
Wypadałoby napisać coś o piosenkach:
Całość rozpoczyna "Preludium", które wydaje się być zagrane na kilku keyboardach oraz tubie. Jest to bardzo klimatyczny i zarazem piękny utwór. Chwilę później rozpoczyna się dzieło "To mega Therion". Jest to najbardziej chyba znany utwór w całej twórczości zespołu. Charakteryzuje się szybkimi riffami, wysokimi smyczkami oraz niesamowitym chórem. Właśnie dzięki tej kompozycji Christoffer zyskał wielkie grono fanów (w tym także mnie :)). Porównując jednak tę wersję z wersją koncertową na "Crowning of Atlanis", ta druga wypada moim zdaniem znacznie lepiej, szczególnie ze względu na bardziej drapieżną perkusję. "Cult of the shadows" rozpoczyna się szybkim jednopoziomowym basem i sekwencją klawiszową. Później dochodzą chóry i wokal Christoffera Johnssona. Słuchając "To the desert of set" ma się rzeczywiście wrażenie, jakby było się na pustyni. Specjalnie zaaranżowane gitary powodują, że ich odgłos bardzo przypomina syk węży. Główną partię wokalną, oprócz Johnssona, śpiewa tu po raz pierwszy występujący na płycie chór męski. "Interludium" gitarami przypomina mi trochę Iron Maiden, jednak gdy dochodzą chóry, wrażenia te zostają rozwiane. Po krótkim "środku" nadchodzi mój ulubiony (oprócz "To mega Therion") kawałek na płycie. To "Nightside of Eden". Rozpoczyna się coraz głośniej rozbrzmiewającą perkusją, po chwili dochodzi do tego gitara. Na początku śpiew chórów jest jakby przerywany, wyrazy nie wiążą się w jedną całość, są śpiewane oddzielnie. Później jednak wszystko się układa. Mamy jeszcze iście "kosmiczny" (specyfika grania klawiszy) moment oraz solówkę gitarową. "Opus eclipse" rozpoczyna się smyczkami i gitarą. Po chwili jak zawsze dochodzi chór. To jeden z niewyróżniających się, a jednocześnie dobrych jak całe wydawnictwo utworów. Kolejne jest "Invocation of Namaah", które rozpoczyna się całkiem ostro (bardzo szybkie gitarowe riffy) i tak brzmi już do końca. Przyszedł czas na ostatni utwór przed "Wielkim finałem" czyli "The Siren of the Woods". Jak to w muzyce bywa, po wolnej piosence musi być szybka i na odwrót. W tym przypadku mamy do czynienia z dość długim powolnym i klimatycznym kawałkiem, gdzie nie ma śladu gitar (no może ślad jest, ale są one dopiero w drugiej części i grają tak wolno, że...), a w pewnym momencie wydaje się nawet, że wokalistka śpiewa po polsku. No i nadszedł czas na "Grand Finale/Postludium". Mamy tu przegląd wszystkich (chyba) instrumentów użytych na płycie (brakuje tylko chórów) i utwór ten z całą pewnością zachęca nas na przesłuchanie całego materiału jeszcze raz.
Muszę stwierdzić, że jest to album jak najbardziej udany, a w wielu już gronach kultowy, dzięki niemu właśnie Therion zabłysnął na muzycznej scenie.
Materiały dotyczące zespołu
- Therion
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Marilyn Manson "Antichrist Superstar"
- autor: Ewelina Potocka
Nine Inch Nails "The Fragile"
- autor: Kornik
- autor: Baton
Slipknot "Iowa"
- autor: kaRel
The Offspring "Ixnay on the hombre"
- autor: Mary SAy
Serj Tankian "Elect The Dead"
- autor: flanel