zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 21 listopada 2024

recenzja: Therion "Theli"

27.10.1999  autor: moonstruck
okładka płyty
Nazwa zespołu: Therion
Tytuł płyty: "Theli"
Utwory: Preludium; To mega Therion; Cult of the shadows; To the desert of set; Interludium; Nightside of Eden; Opus eclipse; Invocation of Namaah; The siren of the woods; Grand finale (Postludium)
Wykonawcy: Johan Niemann - instrumenty klawiszowe; Lars Rosenberg - gitara basowa; Piotr Wawrzeniuk - instrumenty perkusyjne; Christofer Johnsson - gitara, instrumenty klawiszowe
Wydawcy: Mystic Production, Nuclear Blast Records, Morbid Noizz
Premiera: 1996
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

Muzyka, jaką prezentuje Therion, jest jednym (obok heavy i thrash metalu) z moich ulubionych gatunków. Chociaż udziela się w zespole bardzo wiele osób, jeżeli policzyć chóry i orkiestry symfoniczne to wyjdzie kilkadziesiąt, to sam trzon bandu tworzy jeden człowiek - Christoffer Johnsson. Różni ludzie przychodzili i odchodzili z zespołu, a Szwed jest z nim od zawsze i czasami ma się wrażenie, że jest to wręcz jego solowy projekt. Jego koncepcje i poglądy na muzykę bardzo zmieniły się przez lata istnienia Therion. Na początku grali death metal, przechodząc stopniowo aż do dzisiejszej postaci, czyli metalu symfonicznego.

Album "Theli" jest przełomowy, ponieważ to na nim pierwszy raz udział gitar jest porównywalny z obecnością instrumentów smyczkowych i chórów. To od tego właśnie LPa moje zapatrywania na muzykę "metalową" uległy zmianie i przez to darzę ten materiał głębokim sentymentem. Możemy tu usłyszeć Polaka - Piotra Wawrzeniuka, który gra na perkusji. Jest to także ostatni album, na którym Christoffer udzielał się wokalnie. W następnych produkcjach występują już wyłącznie chóry.

Wypadałoby napisać coś o piosenkach:

Całość rozpoczyna "Preludium", które wydaje się być zagrane na kilku keyboardach oraz tubie. Jest to bardzo klimatyczny i zarazem piękny utwór. Chwilę później rozpoczyna się dzieło "To mega Therion". Jest to najbardziej chyba znany utwór w całej twórczości zespołu. Charakteryzuje się szybkimi riffami, wysokimi smyczkami oraz niesamowitym chórem. Właśnie dzięki tej kompozycji Christoffer zyskał wielkie grono fanów (w tym także mnie :)). Porównując jednak tę wersję z wersją koncertową na "Crowning of Atlanis", ta druga wypada moim zdaniem znacznie lepiej, szczególnie ze względu na bardziej drapieżną perkusję. "Cult of the shadows" rozpoczyna się szybkim jednopoziomowym basem i sekwencją klawiszową. Później dochodzą chóry i wokal Christoffera Johnssona. Słuchając "To the desert of set" ma się rzeczywiście wrażenie, jakby było się na pustyni. Specjalnie zaaranżowane gitary powodują, że ich odgłos bardzo przypomina syk węży. Główną partię wokalną, oprócz Johnssona, śpiewa tu po raz pierwszy występujący na płycie chór męski. "Interludium" gitarami przypomina mi trochę Iron Maiden, jednak gdy dochodzą chóry, wrażenia te zostają rozwiane. Po krótkim "środku" nadchodzi mój ulubiony (oprócz "To mega Therion") kawałek na płycie. To "Nightside of Eden". Rozpoczyna się coraz głośniej rozbrzmiewającą perkusją, po chwili dochodzi do tego gitara. Na początku śpiew chórów jest jakby przerywany, wyrazy nie wiążą się w jedną całość, są śpiewane oddzielnie. Później jednak wszystko się układa. Mamy jeszcze iście "kosmiczny" (specyfika grania klawiszy) moment oraz solówkę gitarową. "Opus eclipse" rozpoczyna się smyczkami i gitarą. Po chwili jak zawsze dochodzi chór. To jeden z niewyróżniających się, a jednocześnie dobrych jak całe wydawnictwo utworów. Kolejne jest "Invocation of Namaah", które rozpoczyna się całkiem ostro (bardzo szybkie gitarowe riffy) i tak brzmi już do końca. Przyszedł czas na ostatni utwór przed "Wielkim finałem" czyli "The Siren of the Woods". Jak to w muzyce bywa, po wolnej piosence musi być szybka i na odwrót. W tym przypadku mamy do czynienia z dość długim powolnym i klimatycznym kawałkiem, gdzie nie ma śladu gitar (no może ślad jest, ale są one dopiero w drugiej części i grają tak wolno, że...), a w pewnym momencie wydaje się nawet, że wokalistka śpiewa po polsku. No i nadszedł czas na "Grand Finale/Postludium". Mamy tu przegląd wszystkich (chyba) instrumentów użytych na płycie (brakuje tylko chórów) i utwór ten z całą pewnością zachęca nas na przesłuchanie całego materiału jeszcze raz.

Muszę stwierdzić, że jest to album jak najbardziej udany, a w wielu już gronach kultowy, dzięki niemu właśnie Therion zabłysnął na muzycznej scenie.

Komentarze
Dodaj komentarz »
Muzyczne arcydzieło
Vanini
Vanini (wyślij pw), 2011-03-11 21:59:16 | odpowiedz | zgłoś
"Theli" łączy w sobie coś więcej niż tylko metal i symfonię. W chwili obecnej kapel grających symfoniczny metal jest na pęczki. Sam Therion po Theli nagrał jeszcze wiele genialnych płyt, nawet z całymi orkiestrami symfonicznymi i kilkudziesięcioosobowymi chórami. Theli jednak ma w sobie nie tylko monumentalizm, przy słuchaniu którego można zarazić się manią wielkości... Na Theli jest sporo niepokoju, choćby w takim opus eclipse; wężowe, egipskie riffy jak w Desert of Seth, czy Cults of the shadow, aż ciary po plecach przechodzą, zamykam oczy i widzę Anubisa; mnóstwo smaczków jak np. egipskie zaklęcia śpiewane chóralnie "la tapallah phulutuu..." brzmi to niczym fragment jakiegoś starożytnego plugawego obrzędu; rozmaitość wokali, nie tylko operowe chóry damsko-męskie, bo jest jeszcze growl Johnsona i genialny głos Wawrzyniuka, to wszystko przeplata się później już tylko na Lemuria/Syrius B, ale to jednak nie to samo...

Oceń płytę:

Aktualna ocena (572 głosy):

 
 
81%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Marilyn Manson "Antichrist Superstar"
- autor: Ewelina Potocka

Nine Inch Nails "The Fragile"
- autor: Kornik
- autor: Baton

Slipknot "Iowa"
- autor: kaRel

The Offspring "Ixnay on the hombre"
- autor: Mary SAy

Serj Tankian "Elect The Dead"
- autor: flanel

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?