- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Therion "Of Darkness..."
Jedno z pierwszych dokonań Theriona jest zazwyczaj szokiem dla fanów "Theli", czy "Vovin". Na tej płycie nie ma klawiszy, nie ma chórów, jest za to death metal, czyli raczej w wolnym tłumaczeniu niezła miazga :).
Na "Of Darkness..." znajdziemy osiem utworów pełnych ciekawego gitarowego mielenia (jak widać od początku Therion nie gra durnych power-chordsów, tylko biega po gryfie grając ciekawe riffy) i ostrego growlu Chrisa.
Dlaczego oceniam ten album na 7? Tak wysoko, ponieważ Therion to mój ulubiony zespół i "Of Darkness..." mimo wszystko jest ciekawa nie tylko z tego powodu - muzyka nie odbiega poziomem od tego co robi się dziś i co robiło się wtedy.
A oceniam tylko na 7, bo brzmienie jest kiepskie i płyta mimo wszystko jest jednostajna, i trudno tu mimo wszystko mówić o jakimś wielkim zróżnicowaniu utworów (prócz tempa :).
P.S. Podejrzewam, że utwór "Megalomaniac" znajdował się oryginalnie na demie "Beyond The Darkest Veils Of Inner Wickedness" z 1989, a "Time Shall Tell" na winylu "Time Shall Tell" z tego samego roku. Ale mogę się jedynie domyślać, bo te dwie płyty (jak i "Paroxymal Holocoust") są już nie do dostania...
Materiały dotyczące zespołu
- Therion