- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: The Trews "Den of Thieves"
Monopol na taneczną odmianę rocka zdaje się mieć Wielka Brytania. Choć fala britpopu powoli już słabnie, to z Wysp wciąż docierają do nas zespoły, które wojują na parkietach rockowych dyskotek. Od czasu do czasu zdołają się jednak przebić ciekawe rzeczy z innych partii globu. Z Australii na przykład dotarł do nas Jet, a z Kanady nadchodzą The Trews.
"Den of Thieves" nie jest bardzo nową płytą, chociaż do nas dociera dopiero teraz. Drugi album Kanadyjczyków swoją premierę miał już w 2005 roku i przez ten czas zdołał narobić wokół siebie nieco szumu. Pozytywne recenzje, koncerty z The Offspring, The Rolling Stones czy nowym Guns n' Roses mówią same za siebie. The Trews sięgają do klasyki rocka, ale nie próbują ścigać się ze swoimi brytyjskimi kolegami. Inspiracji szukają głównie na swoim kontynencie. Otwierający album "Fire Up Ahead" nawiązuje do Foo Fighters. W swawolnych "So She's Leaving" i "Anna & Mia" słychać szaleństwo Aerosmith. "I Can't Say" przywodzi na myśl ballady Pearl Jam. Jeszcze głębiej do amerykańskiej tradycji sięgają w "Poor Ol' Broken Hearted Me", gdzie pojawiają się chórki i organowe aranżacje w stylu gospel. W "Cry" słychać natomiast funkujące zagrywki oraz bogatą sekcję dętą. Ale muzycy nie muszą sięgać aż tak daleko, aby porwać swoją muzyką. Wystarczy, że użyją najprostszych środków, a takie melodie jak "Makin' Sunshine", "Yearning", "The Traveling Kind", czy cudowna ballada "Naked" momentalnie zapadają w pamięci. Dzięki temu "Den of Thieves" brzmi soczyście nawet dwa lata po premierze. A to dobry znak na zmieniającym się jak w kalejdoskopie rynku muzycznym.