- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: The Mars Volta "Octahedron"
Ze wstępnych zapowiedzi The Mars Volta wynikało, iż najnowsze dzieło zespołu będzie miało bardziej akustyczny od pozostałych albumów charakter. Słowa te w pewnym stopniu sprawdziły się, potwierdzając obawy niektórych fanów. Zespół słynie bowiem przede wszystkim ze złożonych i pełnych dynamizmu form muzycznych. Zrezygnowanie z instrumentalnego szaleństwa na rzecz przewagi utworów spokojniejszych odbiło się negatywnie na całym albumie.
Warto zaznaczyć jednak, że zespół nie stracił nic ze swoich zdolności, nadal radzi sobie z różnego typu aranżacjami. Nie opuszcza muzyków również harmonia wspólnego grania, wysokiej próby praca sekcji rytmicznej oraz gitar. Brzmienie jest bardzo klarowne, a całość zawiera w sobie inne podejście do nagrywania muzyki. Jednak mimo tego wszystkiego, coś tu po prostu nie pasuje.
Przede wszystkim za dużo na albumie kompozycji wolnych. Nie oddają one w pełni potencjału prężnie rozwijającego się zespołu. Zdecydowanie punktem kulminacyjnym owej monotonii jest utwór "With Twilight as My Guide" - powolna i ciągnąca się w nieskończoność, usypiająca kompozycja. Przesadą byłoby jednak nadmierne krytykowanie zespołu za nagranie spokojniejszych utworów. W przeszłości, oraz częściowo na najnowszej płycie, radził sobie bardzo dobrze z tego typu zadaniami. Świadectwem jest "Since We've Been Wrong" czy bardzo spokojny i wyważony "Copernicus". Utwory te wyróżnia zmienianie klimatu - przez przyśpieszanie tempa czy wplecenie wątków muzyki elektronicznej w drugiej z wymienionych piosenek. Dzięki temu nie giną one w gąszczu zadziwiająco mało jak na zespół chaotycznej mieszanki.
Honor grupy ratują także dwie dynamiczne kompozycje - "Teflon" oraz "Cotopaxi". Mimo iż utwory te nie są zbyt długie, to zawierają w sobie solidną dawkę zmian rytmicznych oraz przeplatającego się muzycznego niepokoju. Gęsta praca sekcji rytmicznej jest kolejnym jasnym światełkiem rozświetlającym ciemny tunel, w którym zdaje się zespół nieco pobłądził. Te utwory stanowią miły przerywnik w nie do końca udanych muzycznych poszukiwaniach grupy.
Czego jeszcze brakuje najnowszemu dziełu Mars Volty? Zapewne punktu łączącego wszystkie kompozycje. Nie chodzi tutaj jednak o charakter albumu koncepcyjnego, tylko o jego muzyczną spójność. Całość wydaje się być zagubiona w indywidualizmie każdej z piosenek. Ponadto zespół odszedł od swoich skłonności do muzycznego szaleństwa. Tego typu wyciszenie można by tłumaczyć dojrzałością muzyków, jednak czy jest nią także ewidentne zubożeniu form instrumentalnych? Najnowsze dokonanie zespołu The Mars Volta mimo wszystko rozczarowuje. Zwłaszcza po nagraniu świetnego albumu "The Bedlam in Goliath", który aż kipiał energią i otwierał przed grupą szersze muzyczne perspektywy.
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Armia "Antiarmia"
- autor: Mary SAy
Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk
Behemoth "Evangelion"
- autor: Megakruk
- autor: Kępol
Riverside "Anno Domini High Definition"
- autor: Voodoo_child