- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: The Elijah "I Loved I Hated I Destroyed I Created"
Niebawem światło dzienne ujrzy nowy album Devil Sold His Soul, ale nim się to stanie, i nim znudzi się wam Rinoa, drugie już dziecko The Elijah powinno was wystarczająco zadowolić. Chociaż, prawdę mówiąc, nie wiem, czy tak depresyjne dźwięki mogą w ogóle sprawiać przyjemność. Doom metal to to nie jest, ale siła emocji, zawartych w tych trzech kwadransach, poraża intensywnością. A przecież, jak wiadomo, tego typu kapele zbytnio do pieca nie dokładają, toteż na "I Loved I Hated I Destroyed I Created" balans między brutalnością a czystym, nierzadko ambientowo - post-rockowym pięknem (świadczy o tym choćby duet wokalistów), jest wprost idealny.
Przymiotnik "epicki" dobrze opisuje debiut The Elijah i kłamałbym, gdyby tak nie było. Strach pomyśleć, co członkowie zespołu by zrobili, gdyby mieli więcej pieniędzy na produkcję i zamiast nagrywać w opuszczonej posiadłości z realizatorem, posiłkując się oszczędną ilością sprzętu, mogli pokusić się o większy rozmach. Co więcej, gdyby tak dać im wolną rękę i pozwolić na dopracowanie konceptu (bo rzeczony album jest taką właśnie formą), pewnie otrzymalibyśmy dzieło w tym gatunku absolutne. A tak, chcąc nie chcąc, jest tylko - bądź aż - niesamowicie zapadającym w pamięć i trafiającym do serca materiałem poprzedzającym to, co zaserwują krajanie z Devil Sold His Soul.
Small Town Records może się pochwalić istotnym dla tego labelu wydawnictwem. Rzeczą wymowną, nieszablonową, inteligentną, przejmującą. Albumem, któremu warto poświęcić czas. No i zespołem, w który warto inwestować pieniądze. Takich teraz mało, jak i zresztą ludzi, którzy wierzą w dobrą muzykę. Ścieżka, którą podąża ta grupa, jak na razie jest usłana różami, a odbiór twórczości The Elijah na żywo i w formie studyjnej nie pozostawia wątpliwości, że to następna duża rzecz. Byle tylko nie zatracili się w tym, co robią, bo zarówno w post-rocku i metalu, jak i w hc powiedziano już wystarczająco dużo, by szybko stać się wtórnym.