zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

recenzja: The Dillinger Escape Plan "Ire Works"

12.12.2007  autor: Ugluk
okładka płyty
Nazwa zespołu: The Dillinger Escape Plan
Tytuł płyty: "Ire Works"
Utwory: Fix Your Face; Lurch; Black Bubblegum; Sick On Sunday; When Acting As A Particle; Nong Eye Gong; When Acting As A Wave; 82588; Milk Lizard; Party Smasher; Dead As History; Horse Hunter; Mouth Of Ghosts
Premiera: 2007
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

Gdy kilka lat temu usłyszałem pierwsze dźwięki "Miss Machine" (poprzedni album Dillinger Escape Plan), dosłownie oniemiałem. Nie ukrywam , że ten album jest i będzie dla mnie jednym z najbardziej wyjątkowych dzieł jakie kiedykolwiek poznałem: nasączony niepojętymi podziałami rytmicznymi, niezwykle dynamicznymi akcentami, agresywnymi wokalami i - co naprawdę niebywałe - przebojowością, niespotykaną w tego typu projektach muzycznych. Zbędnym jest więc pisanie o bardzo wysoko postawionej poprzeczce i wielkich oczekiwaniach z mojej i nie tylko jak sądzę strony.

"Ire Works" to album nagrany w nieco zmienionym składzie, wszystkie partie gitary zostały uwiecznione przez lidera grupy Bena Weinmana, natomiast na stanowisku perkusisty pojawił się niejaki Gil Sharone. Nie ujmując poprzednim, znakomitym muzykom grupy - różnicy tej nie słychać. Zastępstwo w osobie Gila Sharone można więc uznać za ogromnie udane (wystarczy wsłuchać się w poziom skomplikowania jego partii aby zrozumieć, że wcale o to nie łatwo). Już po wysłuchaniu takich utworów jak "Unretrofied" z poprzedniej płyty, było wiadomo, że DEP w jakiś sposób może podążyć w stronę bardziej przebojowych treści, melodyjnych refrenów, co też spotkało się z brakiem akceptacji ze strony zatwardziałych math core'owców (niezwykle zabawne, gdy miłośnikom nieszablonowej, szalonej muzyki nie podobają się jakiekolwiek zmiany stylistyczne ulubionego bandu). To rzeczywiście sprawdza się na "Ire Works". Jest przebojowo, refreny potrafią naprawdę przykuć uwagę i wpaść w ucho od samego początku. Greg Puciato to znakomity wokalista, który jest chyba najlepszą "rzeczą" jaka mogła zdarzyć się takiemu zespołowi. Facet udowadnia, że jest nie tylko sceniczną bestią i kapitalnym frontmanem, ale także bardzo uzdolnionym śpiewakiem. Jego partie to niewątpliwa ozdoba "Ire Works".

Ale przejdźmy do samej treści. The Dillinger Escape Plan nie zapomniał o swoich korzeniach. Math core'a jest tu wciąż sporo, pogmatwane partie wypełniają większość kompozycji. Początkowo nie mogłem pogodzić się z ich odstawaniem od niesamowicie soczystego "Miss Machine", z brakiem zabójczej motoryki i siły niszczącej. "Ire Works" jest jednak albumem znacznie bardziej eklektycznym i wielowymiarowym. Znajdziemy tu nawiązania do twórczości z przeróżnych zakątków muzycznego świata. Jest bardzo połamany, niespokojny elektroniczny bit w "Sick on Sunday", który przynosi skojarzenia z Aphex Twin. Jest niebywały, niesamowity "Mouth of Ghosts", który rozkręca się powoli, narasta w niezwykle progresywny sposób kończąc cały album bardzo poruszającym śpiewem Grega. Mnóstwo także nawiązań do Jazzu i alternatywy. Z kolei "When Acting As A Particle" to przerywnik żywcem wyjęty z płyt Fantomasa (epka z Mike'em Pattonem nie była przypadkiem). Coverowanie Justina Timberlake'a też się chyba chłopakom z DEP spodobało, ponieważ nie zabrakło prawdziwie przebojowych fragmentów, dobranych jednak ze smakiem, absolutnie nie przesłodzonych. "Ire Works" po prostu nie może nudzić ponieważ dzieje się tu naprawdę dużo. Elementy pojawiają się i znikają, płytę wzbogadza doskonała porcja elektroniki (jej autorem jest również Ben Weinman), partie klawiszowe, niejednokrotnie nadające jeszcze większej różnorodności. Absolutnie porywa swoją chwytliwością "Milk Lizard" czy "Black Bubblegum". Podsumowując: na "Ire Works" znalazło się wiele rozpoznawalnych i dopracowanych patentów zespołu, jak i ogrom nowości. Jestem przekonany, że dzięki temu album ten stanie się bardziej strawny dla opornych jak dotąd słuchaczy, przysparzając DEP jeszcze większej popularności.

Na koniec zderzenie ze specyficznym poczuciem humoru w postaci oprawy graficznej albumu. Okładka bardzo prosta i niewyróżniająca się. Z tyłu zaś istny nieład artystyczny. Kod kreskowy przeciągnięty na ukos przez pół opakowania. Na samym krążku miejsce do podpisania się (genialne, na wypadek jakby ktoś zgubił swoją kopię ;)). Książeczka - istne kuriozum, kilka kartek zapisanych kolorowymi, nieskładnymi bryłkami - jak dotąd nie doszukałem się w nich ukrytego dna. Ukryte dno natomiast jest w środku pudełka, gdzie trzeba pogrzebać aby odnaleźć ukrytą kartkę z napisem "remove immediately" i tekstami utworów. Ile zabawy można jeszcze zmieścić w takim małym nośniku?

Myślę, że The Dillinger Escape Plan pojawia się w świadomości coraz szerszego grona miłośników rocka, czy metalu (o czym świadczy chociażby supportowanie Slipknot, występ na Metalmanii 2008 itp.), co jest oczywiście znakiem bardzo pozytywnym. Osobiście zdecydowanie polecam zapoznanie się z tym doskonałym krążkiem. Cel został osiągnięty. Nie zdziwię sie jeśli przyjdzie mi napisać dokładnie to samo przy okazji premiery kolejnego krążka Dillingera...

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: dilinger escape plan
SinnerBDG (wyślij pw), 2008-09-30 14:19:28 | odpowiedz | zgłoś
Heh no to proponuje się koledze pointeresować jeszcze bardziej, bo DEP w odniesieniu do trochę już zjadającej swój ogon (choć wciąż boskiej) Meshuggah czy zespołu który własny ogon już dawno zjadł, czy Dream Theater, to jest powiew swiezego powietrza. Gratuluję ignorancji wspaniale współgrającej z przerośniętym ego :-)
re: dilinger escape plan
universalmind (gość, IP: 193.41.230.*), 2009-05-05 13:56:56 | odpowiedz | zgłoś
zgadzam sie
chociaz uwielbiam dt i wszelkie progresy, w jakimkolwiek kierunku by to sie nie odbywalo to trzeba przyznac ze dep wniesli nowe dzwieki
jasne, troche matmy,troche miecha, troche aphexa itd ale chlopaki maja swoj leb, swoje brzmienie i swoje melodie. powtarzalne jesli spojrzec z dalszej perspektywy ale swoje.
jak dla mnie 8/10....ostatnie dzwieki tego albumu poruszyly resztka mego istnienia najbardziej
re: dilinger escape plan
universal_soul (gość, IP: 31.74.52.*), 2012-06-23 18:27:10 | odpowiedz | zgłoś
Powiew zapachu rozkladajacych produktow trawienia znad plytkiej zadzawki
2
Starsze »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (252 głosy):

 
 
81%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk

Kabanos "Zęby w ścianę"
- autor: RJF

Behemoth "The Apostasy"
- autor: Zagreus
- autor: Ugluk

Sepultura "Dante XXI"
- autor: Ugluk

Decapitated "Organic Hallucinosis"
- autor: Ugluk

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?