- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: The Crown "Possessed 13"
Trzy lata czekałem na tę płytę. Trzy długie lata czekałem na prawdziwego następcę "Deathrace King" nieusatysfakcjonowany średnim, poprzednim albumem "Crowned In Terror", nagranym z Tomasem Lindbergiem, świetnym wokalistą nieodżałowanego At The Gates, dla którego była to jednorazowa przygoda z The Crown. Na szczęście dla wszystkich zainteresowanych do grupy wrócił dawny gardłowy Johan Lindstrand, a na efekty tego powrotu w postaci kolejnego świetnego krążka Szwedów długo nie trzeba było czekać.
Sugerując się tytułem (choć "possessed" tłumaczy się również jako opanowany, spokojny) po "Possessed 13" spodziewać się można trzynastu opętanych numerów. I trzeba przyznać, że niewiele mija się to z prawdą. Przytłaczająca większość utworów tworzących ten album, opatrzony zresztą zawodową okładką (szata graficzna promówki jest negatywem wersji oficjalnej), to szalone thrash/deathowe kawałki zagrane z polotem i cholerną intensywnością. Przykładem niech będą chociażby takie killery jak, "Deliverance", "Morningstar Rising", "Zombiefied!" czy "Kill'em All". Zwyczajnie łeb urywa. Jedynie instrumentalne, spokojne "Dream Bloody Hell" i kończący "In Memoriam" odstają od ogólnego wizerunku "Possessed 13". Może w porównaniu z "Deathrace King" nowe kompozycje The Crown są trochę bardziej rozbudowane, więcej w nich różnych gitarowych smaczków, jednak Szwedzi niewiele stracili ze swej energii i czadu. Trwające przeciętnie 3-4 minuty numery wciąż brzmią niezwykle dynamicznie i motorycznie. No i oczywiście zdrowo kopią w krocze, serwując prawdziwą esencję solidnego łojenia.
Bez dwóch zdań najnowsze dziecko The Crown to świetny album, który z pewnością mile połechce podniebienia fanów dobrego thrash/deathowego grzańska. Choć Szwedom chyba nigdy nie uda się przeskoczyć fantastycznego "Deathrace King", to jednak na "Possessed 13" ponownie wspięli się na wyżyny swoich możliwości. Ci, którzy po "Crowned In Terror" zdążyli już postawić na tym zespole krzyżyk, czym prędzej powinni sięgnąć po kolejną płytę The Crown, bo kapela znów jest w formie. Brak tu jedynie genialnych numerów pokroju "Total Satan" czy "Blitzkrieg Witchcraft".