zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 21 listopada 2024

recenzja: Testament "The New Order"

12.04.1999  autor: Lopakka
okładka płyty
Nazwa zespołu: Testament
Tytuł płyty: "The New Order"
Utwory: Eerie Inhabitants; The New Order; Trial By Fire; Into The Pit; Hypnosis; Disciples Of The Watch; The Preacher; Nobody's Fault; A Day Of Reckoning; Musical Death (A Dirge)
Wydawcy: Megaforce Records, Atlantic Recording Corp.
Premiera: 1988
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

"The New Order" jest bez wątpienia jedną z tych WIELKICH płyt, które w pozytywny sposób wpłynęły na rozwój gatunku. Rzecz jest dość złożona. Z jednej strony mamy do czynienia z czystym thrashowym brzmieniem, surowym i nieokrzesanym, rwącymi się gitarami, przyśpieszeniami rytmu. Z drugiej nie można powiedzieć, żeby ta płyta była zupełną kontynuacją "The Legacy". Czuć jakieś zmiany, próby eksploracji nowych rejonów muzycznych, drapieżność pomieszaną ze spokojem i pięknem. Towarzyszy temu nienaganna technika, rozwinięta zdecydowanie przez rok, który upłynął od debiutu. Kiedyś jeden z moich znajomych, człowiek z metalem mający obecnie niewiele wspólnego, po usłyszeniu instrumentalnego "Musical Death", stwierdził: "Ten kawałek jest tutaj tylko dlatego, żeby pokazać wszystkim, że jednak umieją grać". Z punktu widzenia nałogowego słuchacza sytuacja wygląda nieco inaczej.

Ten album jest bowiem najlepszym w historii grupy i nie popełnię chyba błędu twierdząc, że jest to powszechnie podzielana opinia. "The New Order" jest w pełni przemyślaną płytą, spójną i niesłychanie świeżą. Wykorzystano w sposób szczególny, co bardzo wyraźnie słychać, gitarę. Jej rolą jest również budowanie tła dla poszczególnych kompozycji, często stanowi więc samodzielny element muzyki. Pomimo, że część płyty jest dość schematyczna i przejrzysta, mam tu na myśli między innymi "Eerie Inhabitants", "Into The Pit" czy "A Day Of Reckoning", które jednak zachowują dystans do wcześniejszych dokonań kwintetu, to "Trial By Fire" wyróżnia się zdecydowanie. Już początek sugeruje, że mamy do czynienia z utworem bardziej rozbudowanym od pozostałych. Doskonałe połączenie melodii, a może raczej stylistyki, czy nawet pewnej rytmiki, z gatunkowym ciężarem gitar. Pewnie nie bez powodu ten kawałek promował wydawnictwo. Rzeczą prawie natychmiast zauważalną jest sposób gry Skolnicka i Petersona, począwszy od riffów, poprzez bardziej skomplikowane aranżacje, aż do wspaniałych, wręcz przebojowych, solówek. Poza tym trudno jest nie usłyszeć charakterystycznej dla Testamentu sekcji rytmicznej, z pobrzękującym, wyeksponowanym basem Christiana i potężnych, dynamicznych uderzeniach perkusji Clemente.

Ciekawym pomysłem było umieszczenie na płycie coveru "Nobody's Fault" z repertuaru Aerosmith, pierwotnie nagranego jeszcze w roku 1977. Chociaż nie przepadam za tymi weteranami amerykańskiego hard rocka, to wykonanie ich numeru przez thrashowy band jest miłym przerywnikiem, o ile można tutaj o czymś takim mówić. Ale dla mnie faworytem numer jeden pozostanie do końca, wspomniany na początku "Musical Death", rapsodia z dwiema, przeplatającymi się wzajemnie, gitarami.

Przeglądając książeczkę dołączoną do płyty, można wysunąć wnioski na temat zainteresowań samych muzyków. Otóż "Disciples Of The Watch" został zainspirowany przez horror, znany w Polsce jako "Dzieci z kukurydzianego pola". Ta ciekawostka pozostawia jednak niekłamany żal do Chucka Billy i zespołu, który podążył ścieżką wytyczoną przez obraz filmowy klasy B. Żartowałem :)))))))

Wypadałoby teraz jakoś zgrabnie podsumować powyższe rozważania. Testament, historia i teraźniejszość - bo niedługo nowa płyta, z równie znakomitą ekipą - był jednym z tych zespołów, na których wychowało się wielu młodych ludzi z mojego pokolenia. Nie żebym był stary czy coś takiego, ale zespół ten niesie ze sobą jakiś sentyment do lat minionych, do świetności muzyki metalowej, która obecną popularność zawdzięcza właśnie mocniej grającym kapelom thrashowym z połowy lat '80. Z tego względu należy uszanować tradycję i od czasu do czasu, pomiędzy kolejnym utworem Gehennah, zapuścić sobie "Musical Death" czy "Hypnosis", gitarowe przeboje doskonałych instrumentalistów i genialnych kompozytorów.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (370 głosów):

 
 
87%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Dragonlord "Rapture"
- autor: Michu

Overkill "Necroshine"
- autor: Jarek Z

Death "The Sound of Perseverance"
- autor: Rock'n Robert
- autor: Sanitarium

Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk

Slayer "South of Heaven"
- autor: Trygław

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?