- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Tank "War Nation"
Gdyby inżynier Mamoń słuchał heavy metalu, to najnowsza płyta Tank - "War Nation" - pewnie przypadłaby mu do gustu. Weterani gatunku najwyraźniej również zdają sobie sprawę, że ludzie wolą słuchać tego, co już dobrze znają, więc ich najnowszy krążek czerpie garściami z klasyki. Mamy więc do czynienia z szybkimi riffami, zawrotnym tempem, ale też i spokojniejszymi balladami. Nie brakuje solówek, a wszystko to zmieszane jest z charakterystycznym, "skrzekliwym" wokalem, kojarzącym się z Dio, ale jednak zdecydowaniem gorszym.
Z jednej strony to dobrze, bo fani takiego grania od razu się w tym odnajdą. Ale szczerze mówiąc, nie widzę powodu, by płytą "War Nation" zawracać sobie głowę - w końcu jeśli najdzie nas ochota, by posłuchać takiej muzyki, to wtedy sięgniemy po zdecydowanie lepszą, oryginalną klasykę, dając sobie spokój z odgrzewanym kotletem od Tank.
Bo to nie jest dobra płyta. Owszem, słuchając jej uszy nie krwawią, głowa się pokiwa, a noga czasem tupnie, ale to wszystko już było. Tank nie zaskakuje, gra na jedno kopyto, mieląc oklepane riffy i solówki. Płycie brakuje przebojowości, utworów, które chciałoby się stale przewijać, ale tego się nie robi, bo kolejne są równie dobre i na nie też czekamy. Poza nielicznymi wyjątkami - jak na przykład naprawdę niezły tytułowy "War Nation", z bardzo dobrym, chwytliwym refrenem - dominują kawałki nudne i niezbyt oryginalne. Brakuje iskry, która mogłaby nas podpalić, byśmy szaleli przed odtwarzaczem. Zamiast tego siedzimy znudzeni i zastanawiamy się, czemu leci Tank, skoro na świecie jest wiele lepszych zespołów?
OK, narzekam i ktoś sobie pomyśli - kaszanka. No aż tak źle nie jest i "War Nation" nie załamuje, ale też nie jest to płyta, którą słuchałoby się z przyjemnością. Można jej poświęcić czas, ale tak naprawdę jest wiele innych powodów, by tego jednak nie robić. Tylko dla największych, zaślepionych fanów formacji. Reszta spokojnie może sobie ten krążek odpuścić.
Nie jestem wielką zaślepioną fanką Tanka (a może i żadną), a mimo to płyta naprawdę mi się podoba - zasługuje na co najmniej 7/10.
Materiały dotyczące zespołu
- Tank