- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Tad Morose "Modus Vivendi"
Pod koniec bieżącego roku na rynek trafiła bardzo udana produkcja Tad Morose. Szwedzi już od prawie 10 lat zaskakują nas dobrymi płytami, a najnowsze wydawnictwo zatytułowane "Modus Vivendi" z pewnością umocni ten zespół na mapie europejskiego melodyjnego grania.
Już pierwszy utwór zapowiada, iż będzie to ciężka płyta. I tak jest w istocie, na nowym albumie Tad Morose swoje melodyjne kompozycje wzbogacił poprzez nadanie gitarom odpowiedniego, ciężkiego brzmienia. Dobrze w tej mieszance odnajduje się barwa głosu wokalisty, jego czysty i subtelny śpiew na tle mocnych gitar wypada iście okazale. Utwory z "Modus Vivendi" zachowane są w szybszych tempach, choć trzeba powiedzieć od razu, iż nie są to typowe powermetalowe galopady. Wcześniej często muzyka Szwedów porównywalna była do Dream Theater, tym razem zespół trochę odszedł od tego kierunku, serwując nam dawkę żywiołowego heavy metalu. Wadą tej płyty może być jednostajność wszystkich utworów, a zachowanie identycznych temp w kilku numerach może troszkę zanudzić. Czasami powstaje wrażenie, jakby utwory cały czas były te same. Ale myślę, że słuchacze klasycznego metalu powinny być tym zachwyceni i taką wadę wręcz uznają za zaletę.
Oprócz "Soul Temptation" niemieckiego Brainstorm, "Modus Vivendi" jest to jeden z ciekawszych materiałów nagranych w tym nurcie ostatnimi czasy. Szwedzi uraczyli nas muzyką dobrą, która z dobrym skutkiem może spełnić funkcję prezentu gwiazdkowego. Płyta godna polecenia.