zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku niedziela, 22 grudnia 2024

recenzja: Swordmaster "Postmortem Tales"

27.01.1998  autor: mjr
okładka płyty
Nazwa zespołu: Swordmaster
Tytuł płyty: "Postmortem Tales"
Utwory: The Masters' Possession; Crush To Dust; Postmodern Tales; Past Redemption; Claws Of Death; Blood Legacy; The Serpent Season; Metallic Devastation; Black Ace
Wydawcy: Morbid Noizz, Osmose Productions
Premiera: 1997
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

Oooooo....! Bardzo źli panowie ze szwedzkiego Swordmaster nie są już tacy niesympatyczni, jak to miało miejsce w niedalekiej przeszłości. Co gorsza, przejawiają pierwiastki swoiście pojętego poczucia humoru. Zamiast wymalowanych i przypudrowanuch twarzyczek, chłopięta wykrzywiają drwiąco buźki, że o obrazoburczym geście wyciągniętego środkowego palca nie wspomnę. Praszczurze wzorce wracają. A mnie się to podoba.

Teraz na serio. Wraz ze zmianą wytwórni (macierzystą Fullmoon zastąpiła sławna Osmose) nastąpiła bardzo istotna przemiana w warstwie muzycznej. Zamiast black metalowych standardów, wylewa się z głośników bezkompromisowy thrash, okraszony wciąż agresywnym i brutalnym wokalem.

Zaletą opisywanej przeze mnie muzyki jest jej żywiołowość. Energia, moc, siła - te pojęcia idealnie współgrają z dźwiękami wypracowanymi przez czwórkę Skandynawów. Jestem nieświęcie przekonany, że koncerty Swordmaster przynoszą zdwojoną dawkę agresji, brutalności, potoków wydzielin róźnorakich i wielu cudownych woni. Transformacja muzyki Swordmaster wydaje się być przemyślaną i jednocześnie autentyczną.

Emil Nodveidt, gitarzysta zespołu, wielokrotnie podkreślał, że nie życzy sobie, by twórczość jego kojarzyć z dokonaniami Dissection (mózgiem zespołu jest brat Emila, Jon). Myślę, że to pragnienie urzeczywistniło się.

Kolejnym walorem płyty "Postmortem Tales" jest krystalicznie czyste brzmienie, nad którym czuwał Andy Larocque, znany z wygrywania technicznych majstersztyków dla Kinga Diamonda czy dla Death.

Swordmaster swą muzyką przywodzi mi na myśl tezę o przemyślanym anachronizmie. Z premedytacją powtórzę - mnie się to podoba. Lecz czy owe przemiany zostaną docenione przez wszelkiej maści rasy prawdziwki, podgrzybki i czort jeden wie, jakie tam jeszcze borowiki?!

Komentarze
Dodaj komentarz »