- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Swordmaster "Postmortem Tales"
Oooooo....! Bardzo źli panowie ze szwedzkiego Swordmaster nie są już tacy niesympatyczni, jak to miało miejsce w niedalekiej przeszłości. Co gorsza, przejawiają pierwiastki swoiście pojętego poczucia humoru. Zamiast wymalowanych i przypudrowanuch twarzyczek, chłopięta wykrzywiają drwiąco buźki, że o obrazoburczym geście wyciągniętego środkowego palca nie wspomnę. Praszczurze wzorce wracają. A mnie się to podoba.
Teraz na serio. Wraz ze zmianą wytwórni (macierzystą Fullmoon zastąpiła sławna Osmose) nastąpiła bardzo istotna przemiana w warstwie muzycznej. Zamiast black metalowych standardów, wylewa się z głośników bezkompromisowy thrash, okraszony wciąż agresywnym i brutalnym wokalem.
Zaletą opisywanej przeze mnie muzyki jest jej żywiołowość. Energia, moc, siła - te pojęcia idealnie współgrają z dźwiękami wypracowanymi przez czwórkę Skandynawów. Jestem nieświęcie przekonany, że koncerty Swordmaster przynoszą zdwojoną dawkę agresji, brutalności, potoków wydzielin róźnorakich i wielu cudownych woni. Transformacja muzyki Swordmaster wydaje się być przemyślaną i jednocześnie autentyczną.
Emil Nodveidt, gitarzysta zespołu, wielokrotnie podkreślał, że nie życzy sobie, by twórczość jego kojarzyć z dokonaniami Dissection (mózgiem zespołu jest brat Emila, Jon). Myślę, że to pragnienie urzeczywistniło się.
Kolejnym walorem płyty "Postmortem Tales" jest krystalicznie czyste brzmienie, nad którym czuwał Andy Larocque, znany z wygrywania technicznych majstersztyków dla Kinga Diamonda czy dla Death.
Swordmaster swą muzyką przywodzi mi na myśl tezę o przemyślanym anachronizmie. Z premedytacją powtórzę - mnie się to podoba. Lecz czy owe przemiany zostaną docenione przez wszelkiej maści rasy prawdziwki, podgrzybki i czort jeden wie, jakie tam jeszcze borowiki?!