- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Summoning "Dol Guldur"
Czy słyszeliście kiedyś muzykę, która swoim pięknem, swoją wzniosłością i melodyjnością zabierała Was ze sobą w kraj fantazji i baśni, porzucając za Wami codzienność i na kilka cennych chwil pozwalając o niej zapomnieć, zapomnieć o szarej rzeczywistości? Muzykę, która nie dość że urzeka, lecz przede wszystkim kieruje Wasze myśli na tory wyobraźni, niczym dzieła nieśmiertelnego Wagnera? Jeżeli nie, a pragnęlibyście zagłębić się w świat fantazji - i to najwyższych lotów, bo samego Mistrza Tolkiena - wówczas koniecznie zaopatrzcie się w którykolwiek album austriackiego Summoning, grupy, która od samego początku swojego istnienia opiewa cudowny świat Śródziemia i to w wyjątkowo piękny a wzruszający sposób.
Trzeci album Austriaków znacznie różni się od ich stricte blackowego "Lugburz" - pierwszej płyty, która mimo iż nie posiada tak baśniowej atmosfery, to jednak wciąż jest całkiem niezłym początkiem. Również drugie dziecko Summoning jest troszkę inne niż "Dol Guldur", jednak posiada podobny, fantastyczny klimat. Panowie Protector i Silenius, tworzący cały zespół, niezwykle umiejętnie podłąyli śladem, jaki zapoczątkował "Minas Morgul", oferując nam wraz z trzecim krążkiem próbkę geniuszu, wcielonego absolutu, muzy wręcz nieziemsko pięknej i nostalgicznej, która podbije nawet najbardziej skamieniałe z serc. Wszystkie kawałki są bardzo melodyjne i wpadające w ucho, doskonale wykonane i "dopięte na ostatni guzik". Protector i Silenius wydobywają tyle czaru ze skarbnicy dźwięków, ile to jest tylko możliwe, a w niektórych momentach harmonia tychże dźwięków wręcz powala na klęczki. W innych powoduje "tylko" opad szczeny.
Teksty oczywiście są na adekwatnie wysokim poziomie; trudno być zresztą zdziwionym, w końcu wyszły spod ręki samego Tolkiena - wiersze i pieśni śpiewane przez bohaterów Śródziemia nie mają sobie równych. Summoning w przepiękny sposób łączy ze sobą owe wiersze (bądź pieśni), tworząc ostatecznie spójną całość - pełną nostalgii i uroku. Czarującą całość, która opowiada o upadku, o tęsknocie, o poległych i pochowanych w najgłębszych mrokach bohaterach i niezmienności cudownego świata fantasy, wykreowanego przez Tolkiena, a wszystko zakrapiając melancholią i nieziszczalnym pragnieniem. Zwłaszcza ostatni kawałek, "Over Old Hills", od samego początku aż po ostatnie sekundy wyciska łzy z oczu, sięgając do najgłębiej skrywanych marzeń o krainie magii, gdzie wszystko trwa wiecznie, nigdy się nie zmieniając i uświadamia nam, że to nasze oczy starzeją się i zachodzą bielmem, że to nasz czas zbliża się ku końcowi, podczas gdy baśniowe łąki i lasy, wzgórza i strumienie, nad którymi spędziliśmy dzieciństwo i snuliśmy marzenia - pozostaną na zawsze. Również "Khazad Dum" i "Elfstone" targają za struny uczuć swoją wzniosłością i pięknem liryk. Bez żadnych podziałów natomiast, wszystkie piosenki (choć doprawdy słowo "pieśni" byłyby bardziej stosowne wobec tego zespołu) bez wyjątku na długo zapadają w pamięci i nie pozwalają o sobie zapomnieć na wiele miesięcy; swoim kunsztem i mistrzowskim wykonaniem, poetyckością liryk i miażdżącą zgodnością i harmonią dźwięków oraz (przede wszystkim) nieziemską atmosferą wyznaczyły i wciąż wyznaczają granicę doskonałości, której - mimo upływu pięciu lat od powstania albumu - w moim subiektywnym mniemaniu nie udało się jeszcze przekroczyć żadnemu metalowemu zespołowi.