- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Submission "Failure To Perfection"
Zespół powstał w 2003 roku, a wydane w następnych latach wydawnictwa demo bardzo szybko pozwoliły Submission podpisać konktrakt z Listenable Records i zaprezentować swoje pierwsze pełnowymiarowe dzieło - "Failure To Perfection". Muzyka na albumie to szwedzkie wymiatanie w stylu melodic death metal, z lekką domieszką brutalniejszego i bardziej "kanciastego" grania. Przypomina to nieco pierwsze płyty Soilwork czy In Flames, przyprawione szybszymi, bardziej technicznymi zagrywkami w stylu - przykładowo - opisywanego przeze mnie kilka miesięcy temu Darkane, za to bez takiej ilości melodyjnych riffów i "płynności" dźwięków.
Najbardziej charakterystyczną cechą muzyki Submission jest oczywiście gra gitarzystów, która stanowi piekielnie precyzyjną, a chwilami także bardzo chwytliwą, "robótkę ręczną". Trudno nie docenić specyficznego gothenburskiego feelingu i zagrywek w stylu "wspinającego się" riffu w "Darkened Eyes", melodyjnych partii w "Deathride To Escape" czy poplątanej części instrumentalnej w "Condemned Cell". W połączeniu z chwilami masakrującą, chwilami kombinowaną grą sekcji daje to naprawdę dobry efekt. Gorzej jest natomiast z wokalem. Wprawdzie Steven Qvist śpiewa odpowiednio rytmicznie i demonicznie, sprytnie dorzuca też do swojego brutalnego growlingu odrobinę bardziej melodyjnych fragmentów, jednak mam wrażenie, że w tych swoich wrzaskach posuwa się momentami zbyt daleko, popadając w kompletnie nieczytelne bulgotanie-gulgotanie. Melodyjne partie w jego wykonaniu też jakiejś specjalnej chwytliwości w sobie nie mają - może za wyjątkiem "Introspective Thoughts". Dodatkowo wydaje mi się też, że jego wokal przytłacza nieco muzykę i czasami trzeba się natrudzić, żeby pod wokalem wyłuskać choćby świetne gitarowe rzeźbienie (np. w "Recycled Mind").
Tematu oryginalności nie chcę poruszać, bo wiadomo, że tego tu nie uświadczymy, ale udanych kompozycji kilka jak najbardziej jest - szczególnie podoba mi się "Darkened Eyes", "Introspective Thoughts" oraz "Deathride To Escape". W sumie dobry, solidny album, dający nadzieję na coś więcej w przyszłości.