- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Stratovarius "Episode"
Nie znałem dotychczas tego albumu Stratovarius - ukazał się między "Fourth Dimension", a "Visions" w roku 1996. Dlatego też z pewnym dreszczem emocji wkładałem płytę do odtwarzacza, chociaż niektóre piosenki znałem już z płyty koncertowej "Visions Of Europe". Wynik konfrontacji okazał się całkiem pozytywny, chociaż liczyłem na trochę więcej, mówiąc szczerze.
Płyta jest długa, trwa ponad godzinę i zawiera typowy, stratovariusowy, nieco polukrowany i cukierkowaty metal z cytatami z muzyki klasycznej. Znalazło się tu wiele dłuższych, rozbudowanych kompozycji, chociażby przyjemna, melancholijna ballada "Season Of Change", czy utrzymany w dalekowschodnim klimacie "Babylon". W zasadzie płyta nie zaskakuje niczym nowym, tak jak chociażby "Dreamspace", według mnie najlepszy album Finów. Czuć, że nieraz zabrakło muzykom koncepcji, niektóre utwory wydają się zbędne i brakuje im tego czegoś, co przykuwa uwagę. Całość rozłazi się w szwach i jest stanowczo za długa. "Episode" nie posiada dobrze zarysowanej dramaturgii i dlatego wysłuchanie całości jest po prostu nużące. Przeciętna, choć solidnie zagrana, płyta.