- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Strapping Young Lad "No Sleep Till Bedtime - Live in Australia"
Z formacją STRAPPING YOUNG LAD spotkałem się po raz pierwszy w kultowej audycji "Wieczór Trzech Króli" na antenie Rozgłośni Harcerskiej. Był styczeń 1997 i właśnie druga płyta Kanadyjczyków pt. "City" miała swoją premierę. Muszę przyznać, że był to dla mnie szok - nie potrafiłem znieść tej "muzyki" dłużej niż 2 minuty i zdegustowany wyłączyłem radio. Gdy znów zdecydowałem się je włączyć trwał chyba właśnie wywiad z Devinem Townsendem i ku mojemu zaskoczeniu człowiek ten zrobił na mnie tak pozytywne wrażenie, że postanowiłem wysłuchać następnego utworu w całości. Niestety i tym razem ciężko mi to przyszło, a pod koniec nagrania wręcz nie byłem pewien, czy to jakieś zakłócenia w moim radiu, czy to STRAPPING gra jeszcze (a to STRAPPING wciąż grało, jak się później przekonałem). Parę dni później w moje łapy wpadła recenzja "City", zaczynająca się od słów : "Czy Devin Townsend jest geniuszem?". "Co jest?" - pomyślałem sobie - "Czyżbym był już za stary?" Po kilku dniach "City" tkwiło już w moim odtwarzaczu, a po następnych kilku byłem już fanem STRAPPING YOUNG LAD. Dzisiaj "City" jest dla mnie jednym z najlepszych albumów w historii ciężkiej muzyki.
"No Sleep Till Bedtime" zawiera 7 utworów zarejestrowanych podczas koncertu w Melbourne oraz 2 nagrania bonusowe. Na płytę trafiły najbardziej agresywne fragmenty "City" oraz dwa utwory z debiutu "Heavy As A Really Heavy Thing". Wszystko zaczyna się od obłędnej wersji "Velvet Kevorkian", następnie jak burza przelatują "All Hail The New Flesh", "Home Nucleonics" i inne nagrania, aż docieramy do kończącego część koncertową płyty "Far Beyond Metal". Ten kawałek nie istnieje w wersji studyjnej i jest wykonywany na koncertach jako hołd dla całej muzyki metalowej. Uwielbiam ten utwór, bo łączy w sobie prawie wszystko co najlepsze w ciężkiej muzie - mamy tu i thrash, i klasyczny heavy metal, jak i prawie black metalowe zagrywki klawiszowca. Dwa bonusowe utwory studyjne to "Japan" oraz "Centipede". Pierwszy w riffach przypomina nieco KORN, a drugi to taki wolniejszy i nieco bardziej "klimatyczny" STRAPPING. Cała płyta brzmi bardzo dobrze, słychać każdy instrument, a Townsend jak zwykle drze się jakby go przypiekano żywcem.
Podsumowując: jeżeli jesteś fanem Hammerfall to trzymaj się od STRAPPING z daleka, jeżeli zaś jesteś fanem STRAPPING to może nie jest to dla Ciebie pozycja obowiązkowa, ale na pewno warta zakupu. Dla niezorientowanych - oto jak gra Strapping: wyobraźcie sobie połączenie industrialu z thrash metalem z elementami death i polejcie to technologicznym brzmieniem spod znaku Fear Factory, a do tego wszystkiego dodajcie świetny opętańczo-melodyjny wokal Devina T... i gotowe.